Czego boi się Łukaszenka: Nie jest nią opozycja, nie Zachód ze swoimi sankcjami, a nawet nie Putin i jego „ruski świat”. Jest bardziej niszczycielska niż Czarnobyl, bardziej cyniczna od prezesów spółdzielni mieszkaniowych i jeszcze bardziej bezkarna niż kołchozowi „baronowie”. Głównym wrogiem Aleksandra Łukaszenki, z którym nie może sobie poradzić od 20 już lat jest…. inflacja – napisał na swoim koncie na Facebooku ekonomista Jarosław Romańczuk.
– Przez 25 lat nie zdarzyło się tak, żeby białoruski przywódca mógł w geście triumfu podnieść ręce do góry i powiedzieć: „Wygraliśmy z nią. Inflacja umarła”.
W lutym 2016 r. indeks cen konsumpcyjnych (CPI) na wybrane przez urzędników towarów i usługi wzrósł w porównaniu do stycznia tego roku o 2,9 proc. W pierwszych dwóch miesiącach tego roku, ceny wzrosły o 4,8 proc. (w porównaniu do grudnia 2015 roku). Oficjalne, usługi za styczeń – luty wzrosły „tylko” o 11,8 proc.
Władze każdego roku obiecują Białorusinom stabilność makroekonomiczną. I każdego roku kłamią. O jakiej stabilności może być mowa przy rocznej inflacji powyżej 10 proc., i to w warunkach twardej, odgórnej regulacji cen, przy niespotykanej kreatywności przy tworzeniu koszyka towarów i usług, na podstawie których Narodowy Komitet Statystyczny ocenia dynamikę cen.
Przez 25 lat białoruscy urzędnicy nie nauczyli się alfabetu gospodarki rynkowej: ceny towarów i usług powinny być uwolnione! To informacyjny imperatyw dla inwestorów, przedsiębiorców i konsumentów. Nie znając tego aksjomatu, rząd nigdy nie rozpocznie pełnych reform rynkowych. Regulować ceny – to jak wykłóć oczy gospodarce i żądać od przedsiębiorców, kredytodawców i inwestorów uzyskać 100 trafień na 100 w strzelaniu do biegnącego dzika.
Inflacja jest wrogiem ludzi, którzy wynagrodzenia otrzymują w rublach. Zwłaszcza teraz, gdy pensje w budżetówce i emerytury są obcinane. Inflacje kochają tylko kredytobiorcy rublowi, szczególnie jeśli ich dochody są w walucie obcej. Inflacja – przyjaciel tych, którzy po prostu nie płacą swoich długów w terminie. Oczywiście, spekulanci walutowi i finansowi już dawno nauczyli się korzystać z inflacji. Inflacja redystrybuuje zasoby, pozostawiając dziurę w budżecie uczciwie oszczędzających, którzy z jakiegoś powodu wierzą w to siano – białoruskiego rubla.
Białoruś sztywno tkwi w pułapce inflacyjnej, ceny rosną o 10 – 20 proc. rocznie. Historia jeszcze oceni białoruskiego prezydenta. Dziś możemy śmiało stwierdzić następujący fakt. Aleksander Łukaszenko przejdzie do historii jako prezydent, który od 22 lat nie był w stanie pokonać inflacji. Jest to wyraźna oznaka słabości i braku woli politycznej, aby rozwiązać problemy zagrażające białoruskiemu społeczeństwu.
Kresy24.pl/ udf.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!