Jeśli aneksja Krymu miałaby doprowadzić do podporządkowania się Rosji Chinom, to okazałaby się najważniejszym wydarzeniem w historii Rosji nowożytnej. Doszłoby do odwrócenie biegunów rosyjskiej geostrategii o sto osiemdziesiąt stopni, zawrócenia Rosji z kursu, który wyznaczyli Iwan IV Groźny, Piotr I i Józef Stalin – pisze Krzysztof Rak w analizie „Chiński Jedwabny Szlak i rosyjska bliska zagranica”.
Putin ma do wyboru dwie drogi. Może kontynuować zbliżenie z Pekinem i pchać się w paszczę smoka. W perspektywie da to Rosji pozycję młodszego partnera i zaplecza surowcowego Chin. Byłby to największy w jej nowożytnych dziejach zwrot, ponieważ zasadniczym kierunkiem jej ekspansji, od którego zależała jej pozycja w polityce światowej, był Zachód. To dzięki niej Moskwa stała się imperium. Odwrócenie się Rosji od Zachodu oznaczałoby powrót do zależności od mocarstwa azjatyckiego, czegoś w rodzaju powtórzenia mongolskiej niewoli w wieku XIII i XIV. Tyle że w tym wypadku poddanie się wschodnioazjatyckiej potędze miałoby charakter dobrowolny.
Rosja może jednak również dokonać kolejnej strategicznej wolty i powrócić do budowy partnerstwa z mocarstwami zachodnimi. Niemcy, Francja i Włochy gotowe są na strategiczną współpracę. Mimo, że Moskwa w tym układzie jest młodszym partnerem, to niewątpliwe w takiej konstelacji jest traktowana podmiotowo. Problem w tym, że agresja na Ukrainę jest nie do pogodzenia z wartościami, do których przynajmniej werbalnie wielkie znaczenie przywiązują politycy Zachodu.
Ta opcja ukrywa jednak śmiertelne zagrożenie. Zbliżenie z Zachodem może zainfekować społeczeństwo rosyjskie wirusem wolności, demokracji i państwa prawa. A jest to wirus śmiertelny dla osobistej władzy Putina.
Każda z tych dwóch opcji jest groźna dla władzy Putina i jego otoczenia. Dlatego też najpewniej Kreml nie podejmie decyzji wyboru żadnej z nich. Pozostanie mu balansowanie pomiędzy Zachodem i Chinami. A to znaczy, że nie wybierze ani modernizacji na modłę europejską, ani – na modłę chińską. Obecny kryzys gospodarczy będzie się dalej pogłębiał i w końcu zacznie podmywać fundamenty rosyjskiej państwowości. Pokolenie, które rządzić będzie Moskwą po Putinie, stanie przed wyzwaniem jednoznacznego wyboru opcji geostrategicznej. W przeciwnym bowiem razie Rosja utraci swoją podmiotowość. WIĘCEJ: Krzysztof Rak, Chiński Jedwabny Szlak i rosyjska bliska zagranica
Kresy24.pl/Ośrodek Analiz Strategicznych
7 komentarzy
Razmus
29 czerwca 2015 o 13:28A niech się zawali w pioruny ,to imperium zła. Nikt po tym bandyckim państwie płakał nie będzie, a sprawiedliwości stanie się zadość. Rosja to Księstwo Moskiewskie. Obecne terytorium to krwawe bandyckie napady na sąsiadów, rabunek ich ziem, ból, śmierć i cierpienie wielu milionów ludzi. Tak powstałe państwo nie może być trwale i w końcu musi się rozpaść, ale tym razem na dobre i na stałe, a nie jak za Gorbaczowa.
JURIJ RUSKI BANDYTA
29 czerwca 2015 o 15:51KREMLOWSKIEGO SRHACZA BOI SIĘ TYLKO TEN KTO SŁUCHA PROPAGANDY SÓKCESA TEGO SRHACZA… })
Razmus
29 czerwca 2015 o 19:21Masz rację. 🙂 Na pohybel Fiutinowi i jego wszystkim psom !!!
Woland98
29 czerwca 2015 o 19:05Zachud już od dawna nie wartośći i państwa nie pszyjaciół państw mają interesy .
Vandal
29 czerwca 2015 o 20:06od ksiestwa sie zaczela I w ksiestwo sie obroci!!!(pod panowaniem azjatyckiego pana):))))
JURIJ RUSKI BANDYTA
30 czerwca 2015 o 16:14TAKA PRAWDA – KUCZKOWE POLE PRZESIĄKNIĘTE KRWIĄ SWEGO PRAWOWITEGO WŁAŚCICIELA KRZYCZY O POMSTĘ DO NIEBA JUŻ PRAWIE 900 LAT I WKRÓTCE ZOSTANĄ ODRĄBANE DŁUGIE RUKI BANDYTY… })
Vandal
30 czerwca 2015 o 22:41I czapka Monomaha powroci na swoje miejsce 🙂