W ciągu kilku miesięcy panowania reżimu totalitarnego siły zbrojne i organy karno-represyjne faktycznie «zlikwidowały» polski segment społeczeństwa zachodnioukraińskiego. Istotną rolę w tym procesie odegrały deportacje.
Każda z czterech deportacji, przeprowadzonych przez NKWD w latach 1940-1941, dotyczyła obywateli różnych kategorii, które w ówczesnej terminologii oficjalnej uzyskały swoje nazwy, a na zesłaniu funkcjonowały oddzielnie: w lutym 1940 r. była to grupa «specjalnych osadników» (osadnicy i leśniczy), w kwietniu 1940 r. – «zesłańcy administracyjni», pod koniec czerwca – na początku lipca 1940 r. – «specjalni uchodźcy», w maju-czerwcu 1941 r. – «zesłani».
W podejmowaniu decyzji w sprawie deportacji każdej z określonych kategorii ludności, główną rolę odgrywało NKWD. Jeśli chodzi o deportację specjalnych osadników, działania technologiczne zaczęły się 2 grudnia 1939 r. od listu ludowego komisarza L. Berii do Stalina. O dalszym losie tej grupy «społecznie niebezpiecznych» obywateli zadecydowano na podstawie postanowienia Rady Komisarzy Ludowych ZSRR z dnia 29 grudnia 1939 r. nr 2122- 617сс.
W dniach 10-13 lutego 1940 r. do obwodu kirowskiego, piermskiego, wołogodzkiego, archangielskiego, iwanowskiego, jarosławskiego, nowosybirskiego, świerdłowskiego i omskiego, regionów krasnojarskiego i ałtajskiego deportowano 27 468 rodzin, czyli 139 590 osób. Dokładniej o tym pisaliśmy w jednym z poprzednich numerów «Monitora Wołyńskiego». Druga fala deportacji ogarnęła znacznie mniejszy procent ludności polskiej.
Jednak, jak twierdzą naukowcy O. Łysenko i T. Wrońska, w większości dokumentów karno-represyjnych i radzieckich władz partyjnych w postaci przyszłych ofiar, są ukazywane różne warstwy obywateli «byłej Polski burżuazyjnej», których czasami zbiorowo określa się «Polacy». Mimo wszystko, należy uwzględnić ten fakt, że do nich zaliczono wielu etnicznych Ukraińców, którzy przeszli na obrządek rzymskokatolicki i rozmawiali zarówno w języku ukraińskim, jak i polskim, co doprowadzało do błędnej identyfikacji ich narodowości.
Według rozkazu RKL ZSRR nr 289-127сс z dnia 2 marca 1940 r., deportacji do 15 kwietnia 1940 r. ulegały trzy kategorie ludności: rodziny wojskowych oficerów polskich i represjonowanych polskich urzędników, właściciele prywatnych gospodarstw rolnych, przedsiębiorcy i żandarmi, których po inwazji radzieckiej natychmiast aresztowano i przetrzymywano na terenie Ukrainy Zachodniej.
Tak więc represje były dokonywane «według zasady rodzinnej». Było to typowe dla radzieckiego systemu totalitarnego. Deportowano również działaczy społecznych i politycznych, nacjonalistów ukraińskich, członków Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, rodziny, które zostały bez żywicieli. 7 marca 1940 r. Beria wydał rozkaz nr 00308 o zorganizowaniu przy zarządach NKWD w zachodnich obwodach Ukrainy i Białorusi trójek operacyjnych do deportacji rodzin represjonowanych.
Druga fala deportacji trwała prawie dwa miesiące – od 13 kwietnia do czerwca 1940 r. Osoby, które trafiły na listę deportacyjną, wcześniej ulegały niejednokrotnym przeszukiwaniom i rekwizycjom. W większości były to bezbronne kobiety i dzieci, które nie potrafiły stawiać oporu. Jak świadczyła nauczycielka liceum w Zdołbunowie Wacława Całowa, po zaaresztowaniu męża, była niejednokrotnie wzywana na przesłuchania do NKWD, a przed deportacją 13 kwietnia 1940 r. w jej domu przeprowadzono kilka nocnych przeszukiwań.
W przededniu zesłania zabrano jej wszystkie kosztowności i pieniądze, zezwolono zabrać ze sobą jedynie te rzeczy, na które wskazał funkcjonariusz NKWD. «… chodziło mi o maleńką córeczkę, która mogłaby nie wytrzymać trudów podróży; serce mi się krajało i pękało z bólu, że to jedyne dziecko mogę stracić» – tak opisywała swoje przeżycia. Według instrukcji dla grup operacyjnych, deportacja miała się zacząć krótko przed świtem.
W mieszkaniach rodzin podlegających wywózce, najpierw przeprowadzano przeszukiwanie w celu znalezienia broni, literatury kontrrewolucyjnej i waluty zagranicznej, następnie ofiary represji były informowane o wysiedleniu. Nieruchomość i przedsiębiorstwa handlowo-przemysłowe deportowanych rodzin ulegały konfiskacie, zamykano je i według aktu przekazywano lokalnym władzom. Inne cenne rzeczy (pierścionki, kolczyki, zegarki, papierośnice, bransoletki itp.) oraz pieniądze, zgodnie z instrukcją, konfiskacie nie ulegały, więc można je było zabrać ze sobą.
Jednak, według świadków, w tym punkcie przedstawiciele grup operacyjnych byli dalecy od trzymania się kodeksu. Większość represjonowanych wyzbyła się swych oszczędności і kosztowności, jeszcze wcześniej, zanim dowiedzieli się o swoim dalszym losie, mimo że w instrukcji mówiło się o bezwzględnym zakazie przywłaszczania przez funkcjonariuszy rzeczy osób wpisanych na listę deportacyjną, pod groźbą odpowiedzialności sądowej.
Obywatele, których deportowano, mieli prawo do pozostawienia swojego majątku osobom poufnym (sąsiadom, krewnym), które w ciągu 10 dni mieli go wysprzedać. Otrzymane w ten sposób pieniądze można było oddać lokalnym oddziałom NKWD w celu przekazania deportowanym. Niesprzedany majątek zostawał własnością władz lokalnych. Jednak we wspomnieniach świadków i dostępnych badaczom dokumentach NKWD, nie znajdujemy żadnej wzmianki o otrzymaniu przez osadników kosztów, przekazanych w taki właśnie sposób.
Dokładnej informacji o liczbie osób deportowanych nie ma, ponieważ polscy oficerowie, którzy też znaleźli się na liście deportacyjnej, zostali rozstrzelani w Katyniu. Dowództwo NKWD USRR było bardzo niezadowolone z przeprowadzonej operacji w obwodach rówieńskim, lwowskim i drohobyckim z powodu braku dużej liczby osób, które planowano deportować. Aby poprawić sytuację, 15 kwietnia 1940 r. komisarz bezpieczeństwa państwowego I. Sierow, rozkazał stworzenie grup operacyjnych, które poszukiwałyby nowych adresów osób ukrywających się przed deportacją.
Według polskich naukowców, największe straty ludność Wołynia poniosła w czasie deportacji w lutym i kwietniu 1940 r. Pięć pociągów ze specjalnymi osadnikami wysłano do północnych regionów Kazachstanu ze stacji kolejowych w Sarnach, Zdołbunowie, Łucku i Szepetówce. Pociąg nr 4020 z Sarn zawierający 54 wagony i mieszczący 1 278 osób 16 kwietnia 1940 r. zatrzymał się na stacji Kijów Towarowy nr 1, gdzie specjalni osadnicy otrzymali suchy prowiant i wrzątek. Z Kijowa wysłano pociąg nr 1005 ze «specjalnymi pasażerami» – 785 kobietami, które zesłano do Azji Środkowej. Pociąg składał się z 38 wagonów, przybyłych z Ukrainy Zachodniej 13 і 16 kwietnia 1940 r. G. Hryciuk zauważył, że w tym okresie, tylko z rejonu rówieńskiego, deportowano 4 520 osób (1 470 rodzin). W sumie 75 % deportowanych z zachodnich regionów Ukrainy było członkami rodzin obywateli wcześniej represjonowanych, w tym 62,3 % Polaków. Według polskich źródeł, liczba deportowanych z obwodów rówieńskiego i wołyńskiego wynosi 120 tys. osób.
Tetiana SAMSONIUK/Monitor Wołyński № 7 (135) 09.04.2015
1 komentarz
IvanBandyt
23 czerwca 2015 o 20:23My, Polacy, nie zapomnimy wam tego, Kacapy.