Kierownictwo firmy „Łukoil-Biełorussija” przenosi swoje wschodnioeuropejskie biuro regionalne ze stolicy Białorusi do Kijowa. Najbardziej lojalny wobec białoruskich władz potentat naftowy dał do zrozumienia, że zarabiać na przetwórstwie rosyjskiej ropy Białorusinom będzie coraz trudniej.
„Bardzo możliwe, że gigant wyznaczył kierunek innym firmom. Czernihów i Kijów z jednej strony, Smoleńsk, Briańsk i Petersburg – z drugiej. Oba wabią stabilniejszą sytuacją finansową, odpowiednim ustawodawstwem i wypracowanymi kontaktami.
Czy należy oczekiwać nowej fali biznesowej emigracji, związanej z przeciągającym się kryzysem na rynku walutowym? Pierwsza miała miejsce w latach 2001-2003, kiedy po wyborach prezydenckich nie odbyły się reformy gospodarcze oczekiwane od wybranego ponownie Łukaszenki. Białoruscy biznesmeni za granicą to dość znani i solidni ludzie. Najlepsze przykłady to Andrej Mielczenka i jego „EuroChim” (dochód 8,6 mld dolarów), czy Andrej Klimko, właściciel „Smart-Holding”, zarabiający 2,7 mld dolarów rocznie. Aby zarobić takie pieniądze na Białorusi, trzeba zostać samemu urzędnikiem państwowym albo mieć dobre kontakty z całym aparatem biurokratycznym – podkreślają komentatorzy gospodarczy.”
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!