Litwini mogą się ośmieszyć przesadnie kultywując język? Obawia się tego lider konserwatystów Andrius Kubilius.
„Nie widzę żadnego wytłumaczenia, dlaczego szyldy z napisami „Coffee Inn” czy „Swedbank” miałyby zagrażać językowi litewskiemu” – powiedział podczas konferencji prasowej w Sejmie były premier Litwy dodając, że tak zwany „język biznesowy” jest dozwolony w wielu państwach europejskich.
„Język litewski i jego ochrona nie powinny stać na przeszkodzie tworzenia nowych, dobrze opłacalnych miejsc pracy, nie zważając na to kto je tworzy – przedsiębiorcy litewscy czy zagraniczni inwestorzy” – mówił Kublius.
W ubiegłym tygodniu litewski Sejm otworzył drogę dla projektu, który przewiduje, że imiona i nazwiska obywateli Litwy w oficjalnych dokumentach powinny być zapisywane literami litewskiego alfabetu (z wyjątkami przewidzianymi w innych ustawach). Imiona i nazwiska będą zapisywane w żeńskiej formie, jeśli przewiduje to gramatyka języka litewskiego. We wszystkich oficjalnych dokumentach, na znakach drogowych i nazwach miejscowości będą używane oficjalne litewskie nazwy. Nieoficjalnych będzie można używać za pozwoleniem upoważnionej przez rząd instytucji.
Nazwy podmiotów prawnych zakładanych na Litwie, co najbardziej wydaje się niepokoić Andriusa Kubiliusa, będą tylko w języku litewskim. Napisy publiczne, wliczając nazwy podmiotów handlowych i usługowych – też.
Kresy24.pl/Delfi.lt
1 komentarz
Tomasz
2 grudnia 2014 o 16:42dzień po dniu zaczynam mieć dość tej litewskiej histerii