Czy w nowym Parlamencie Europejskim będą prorosyjskie partie? Powstanie prokremlowska frakcja? Rosja zdestabilizuje europejskie państwa i zablokuje dalsze rozszerzenie UE przy pomocy sprzyjających jej antyeuropejskich polityków?
Europejscy i amerykańscy politolodzy ostrzegają: Władimir Putin rozpoczął w Europie kampanię propagującą rosyjską politykę i jej twórcę. Efekty będą widoczne niebawem – po wyborach do Europarlamentu.
11 kwietnia w Moskwie przebywała liderka francuskiego Frontu Narodowego Marine le Pen To nie była jej pierwsza wizyta: Le Pen odwiedziła Moskwę w czerwcu zeszłego roku. Liderkę francuskiej ultraprawicy przyjmowali na bardzo wysokim szczeblu, spotkał się z nią wicepremier Dimitrij Rogozin i przewodniczący Dumy Państwowej Siergiej Naryszkin. Od początku ukraińskiego kryzysu Marine le Pen zajmuje twardą prorosyjską pozycję, także w kwestii zajęcia Krymu.
NF to nie jedyny przyjaciel Kremla na europejskiej prawicy. W marcu, natychmiast po krymskim referendum lider włoskiej Ligi Północnej Mateo Salvani oświadczył na konferencji prasowej: „Niech żyje referendum na Krymie! Nich żyje wolność ! Mieszkańcy Krymu sprzeciwili się międzynarodowemu dyktatowi Merkel i Obamy . Dla polityka opowiadającego się za oderwaniem północnych Włoch od reszty kraju poparcie separatystów jest czymś logicznym. To samo można powiedzieć o Alxsie Salmondzie, szefie rządu Szkocji i liderze Partii Narodowej, która domaga się oderwania Szkocji od Wielkiej Brytanii. Salmond w tych dniach oznajmił, że Putin „przywrócił Rosjanom dumę, a przecież Rosjanie to fantastyczni ludzie”. Co prawda próby odrodzenia imperium, a przecież tak należy traktować działania Kremla w stosunku do Ukrainy – trudno powiązać z regionalizmem Ligii Północnej czy szkockim nacjonalizmem. Ale czego nie robi się w imię politycznego pragmatyzmu. A właśnie zasady tego pragmatyzmu skłaniają europejską ultraprawicę do deklarowania sympatii wobec Putina – pisze w gazecie „Foreign Affairs” Mitchell Orenstein profesor- politolog uniwersytetu w Bostonie. Podobnymi motywami kieruje się, zdaniem profesora, także Putin. „Poparcie Putina dla skrajnej prawicy ma bardzo mało wspólnego z ideologią”. Wg analityka chodzi o dążenia Putina do „destabilizowania europejskich państw, co powinno uniemożliwić dalsze rozszerzanie UE i sprzyjać dojściu do władzy w Europie, przyjaznych Rosji polityków”.
Na to, że sympatie Kremla wobec europejskiej ultraprawicy podyktowane są względami dalekimi od ideologii, pokazuje wyraźna niekonsekwencja oficjalnej pozycji Moskwy, krytykującej władze w Kijowie za faszyzm, a jednocześnie współpracującej z takim partiami jak węgierski Jobbik, znany z sympatii do węgierskich prawicowych władz, które w czasie wojny współpracowały z Hitlerem. W tej chwili lider Jobbika lansuje ścisła współpracę z putinowską Rosją jako alternatywy dla amerykańskich wpływów w Europie. Podobna pozycję zajmuje także bułgarska partia „Ataka”, która zdecydowanie poparła rosyjska aneksję Krymu.
Współpraca europejskiej ultra prawicy z Kremlem opiera się na zasadzie „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem”. Moskwa i europejscy radykałowie mają wspólnego przeciwnika – Unię Europejską oraz umiarkowane ugrupowania prawicowe i lewicowe, które jednogłośnie krytykują reżim Wladimira Putina i jego działania na Ukrainie. Dochodzi do tego, że w imię przyjaźni przeciw Brukseli, poparcie dla Moskwy deklarują tacy politycy jak lider holenderskiej Partii Wolności Gert Bilders. A przecież ten polityk jest znany ze swojej proamerykańskiej i liberalnej pozycji, bardzo dalekiej od paternalizmu reprezentowanego przez Putina. Bilders uważa natomiast, że Bruksela oferująca wielomiliardowa pomoc Ukrainie, podporządkowuje interesy europejskich podatników, swoim politycznym chimerom – jedną z takich chimer wydaje się holenderskiemu politykowi dalsze rozszerzanie UE na wschód. W tym jego stanowisko jest zbieżne z interesami Kremla.
Kolejny powód popularności Władimira Putina w europejskich kręgach ultraprawicowych – to jego wizerunek silnego lidera, jakiego wg wielu europejczyków brakuje i w samej Unii i w jej krajach członkowskich. Lider brytyjskiej populistycznej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa Nigel Farage wyraził to jasno: „bardziej szanuje Putina niż tych wszystkich chłopaczków, którzy zajmują się u nas polityką”. Przy czym Farage dodał od razu, że osobiście Putina nie lubi, nie wierzy mu i nie chciałby mieszkać w rządzonym przez niego kraju”.
Nieco inne motywy kierują popierającą politykę Kremla europejska lewicą. W końcu kwietnia w niemieckiej prasie pojawił się otwarty list skrajnej lewicy do Władimira Putina, jego autorzy stwierdzali, że „nawet w okresie zimnej wojny Rosja nie używała przeciwko Niemcom argumentu mówiącego, że w czasie II wojny zginęło 27 milionów jej mieszkańców. Sama ta cyfra nadaje specjalnego znaczenia naszym stosunkom” napisali autorzy listu i oskarżyli niemieckie władze o jednostronność w podejściu do ukraińskiego kryzysu, jednocześnie uznali za „obrzydliwy” stosunek niemieckich mediów do ukraińskich wydarzeń. Na koniec tradycyjnie pożyczyli Putinowi sił i zdrowia.
Część europejskiej lewicy uznaje konflikt na Ukaranie za walkę „antyfaszysty” Putina z „banderowskimi” przeciwnikami (…) I tak w oświadczeniu lidera hiszpańskich komunistów Jose Gomeza Sentali można przeczytać, że „Zachód postanowił poprzeć ultraprawicowe siły na Ukrainie, by zmienić geopolityczna sytuację w Europie”. A lider frakcji Lewa Partia w Bundestagu Georg Gizy uważa, że „Zachód powinien uznać zgodnie z prawem rosyjskie interesy na Krymie” oraz że „Rosji trzeba dać gwarancje, że Ukraina nigdy nie stanie się członkiem NATO”. Ta fraza w zadziwiający sposób przypomina cytaty z wystąpień rosyjskich polityków.
Do jakiego stopnia bezinteresowni są europejscy „przyjaciele” Kremla? Politolog Mitchell Orenstein uważa, że to istotne pytanie. Jego zdaniem europejscy politycy powinni rozpocząć śledztwo w sprawie źródeł finansowania ultraprawicowych partii. Jeżeli ich związki z Rosją zostaną udowodnione trzeba nagłośnić ten fakt i wprowadzić przeciw Rosji retorsje, które uniemożliwiłyby jej w przyszłości udzielanie takiej pomocy czy to europejskiej prawicy czy lewicy. (…)
Eksperci mającego siedzibę w Budapeszcie analitycznego centrum „Political Capital” w analizie poświęconej „rosyjskim związkom” europejskich partii politycznych podkreślają, że rosyjskie wpływy w UE mogą w najbliższym czasie znacznie wzrosnąć „w zbliżających się wyborach do Parlamentu Europejskiego przedstawiciele radykalnych partii mogą osiągnąć niezłe rezultaty. Wg prognoz tylko francuski Front Narodowy może dostać 18 mandatów. Nawet jeżeli skrajna prawica nie zdoła stworzyć własnej grupy parlamentarnej, prorosyjskie siły mogą mieć w nowym parlamencie większą reprezentacje, niż kiedykolwiek wcześniej. Rosja jest bardzo zainteresowana tym by zyskać możliwość bezpośredniego wpływania na decyzje parlamentu, także po to by utrzymać swe wpływy na europejskim rynku energetycznym”.
Kresy24.pl/Studio Wschód/svoboda.org
6 komentarzy
Marek
13 maja 2014 o 16:39Autor, zapewne z roztargnienia, zapomniał dodać dwa polskie ,skrajne ugrupowania tj. Kongres Nowej Prawicy Korwina Mikke i Ruch Narodowy, które otwarcie mówią, że wysyłają swoich reprezentantów do Europarlamentu tylko po to aby go rozbić od środka oraz rozbić samą Unię Europejską.
WileńskiAKowiec
26 lutego 2015 o 00:52To prawda. Niestety, nie brakuje u nas durni i sprzedawczyków. Jedni i drudzy są niezmiernie niebezpieczni dla Polskiej wolności i niezależności od Sowietów. Czym taka „przyjaźń” z tą swołoczą się kończy, doskonale my, Polacy wiemy. Dlatego wszystkie tego typu ruchy, partie pro ruskie powinny być rozbijane nim zaczną krzepnąć w siłę, a ich liderzy zamykani, lub „nagradzani” biletem do Moskwy, bez prawa powrotu. Już dość powtórek z „przyjaźni” polsko – ruskiej ! Tam ,gdzie Rusek, tam syf, kiła i mogiła. Nie stać już naszego narodu na powtórne tracenie Najlepszych, z najlepszych. Już dość nam Rosjanie namordowali obywateli. Mówi się chętnie o ofiarach 120 lub 150 tysiącach Rzezi Wołyńskiej, a o przeszło 1,5 milionach Polaków wymordowanych przez Rosjan, mało i nieśmiało. Katyń to czubek góry lodowej. Rosja to państwo najbardziej nam wrogie. Od którego doświadczyliśmy najwięcej zła, więc jakiekolwiek pro rosyjskie organizacje należy zaliczyć ,bez dwóch zdań, za wrogie Polsce i polskiemu narodowi ! A Ludzi typu Korwin, czy Piskorski za zdrajców interesu narodowego !
PutlerMongoł
4 kwietnia 2015 o 16:11Oczywista, oczywistość. 100% racji. Tylko mądry inaczej może z tym się nie zgodzić.
Sceptyk
20 marca 2015 o 21:21Putin to bandyta, morderca, żul z kasą. To wszystko.
Aviomarus
4 kwietnia 2015 o 16:12Putler to petersburski żul.
Artemida
20 maja 2015 o 22:41Na tym zdjęciu uchwycili moment jak Strupin puszcza gazy. 🙂 🙂 🙂