Rozważając przyszłe losy Ukrainy, która niespodziewanie znalazła się na pierwszych stronach światowych gazet, liczni analitycy i eksperci gubią się w prognozach i radach, w jakim kierunku ma podążać to dla wielu nieznane państwo. Który kierunek jest dla niego właściwy i uzasadniony?
Na samej Ukrainie entuzjastycznie rozbrzmiewają okrzyki „Ukrajina ce Jewropa” (Ukraina to Europa), a ze wschodu donoszą się komentarze napełnione niepokojem o losy słowiańskiej wspólnoty, „ruskiej cywilizacji”. Każdy usiłuje przytoczyć na swą korzyść odpowiednie argumenty historyczno-kulturowe uzasadniające odwieczną europejskość czy też ruskość (rosyjskość) Ukrainy. Wysłuchawszy bezstronnie obie argumentacje, trudno odmówić im logiki. Skąd ten paradoks? Jaka przyczyna takich zawziętych sporów i kontrowersji w określeniu tożsamości narodu i kraju? Sytuację taką trudno projektować na jakikolwiek inny kraj europejski.
Obserwując rozpad pojałtańskiego układu, wybitny amerykański politolog Samuel P. Huntington zwracał uwagę na „zderzenie cywilizacji”, które będzie wyznaczało losy świata w przyszłości. Wyodrębnił on osiem kręgów cywilizacyjnych. Ukraina według jego oceny jest krajem rozszczepionym, o dwu odrębnych kulturach. „Cywilizacyjny uskok, linia podziału między Zachodem a prawosławiem, przebiega przez sam jej środek, i tak było od wieków”.
Dziedzictwo ruskie
Początki dziejów obecnej Ukrainy kryją się w historii starej Rusi. Kroniki średniowieczne donosiły, iż Roku Bożego 862 książę Oleg z rodu Wikingów dokonał zjednoczenia Nowogrodu Wielkiego i Kijowa i założył podwaliny wielkiego imperium, które nazwano zgodnie ze skandynawską tradycją Rusią. Państwo ruskie obejmowało szesnaście wschodniosłowiańskich związków plemiennych, z których najważniejszym był szczep Polan ze stolicą w Kijowie. Następcy legendarnego Olega poszerzali państwo i wprowadzali je w orbitę cywilizacji bizantyńskiej. Księżna Olga jako pierwsza przyjęła chrzest od cesarza greckiego, za co Cerkiew ogłosiła ją równą apostołom; książę Światosław – podbijał wraz ze swymi wojami ziemie Bizancjum i symbolicznie przybił swą tarcze do bramy Carogrodu; Włodzimierz zwany Wielkim, też w tradycji cerkiewnej czczony jako święty i równy apostołom, sam się ochrzcił i w 988 roku w wodach Dniepru, w Kijowie dokonał chrztu swego ludu, stąd Kijów w dawnych kronikach nazywano „ruską Jerozolimą”, a Dniepr – „ruskim Jordanem”. Syn Włodzimierza – Jarosław nazywany Mądrym dał Rusinom kodeks prawny „Prawdę Ruską”.
Dawna Ruś sięgała od gór karpackich aż do stepów nadwołżańskich, od mórz północnych do Morza Czarnego. Jej zwierzchność uznały liczne ludy fińskie, ugryjskie, tureckie i inne, które wtopiły się w tę rzesze ruską, przyjmując panującą religię i język. Na wschodzie i zachodzie Ruś toczyła ustawiczne wojny – z ludami stepu – Chazarami, Połowcami, Pieczyngami oraz z Polską, Węgrami i Litwą. W czasach świetności za Włodzimierza i Jarosława zabrała Lachom ich Grody Czerwieńskie z Przemyślem (981) i sukcesywnie postępowała na wschód i północ. Będąc najpotężniejszym państwem chrześcijaństwa wschodniego, Ruś była skoligacona prawie z całą Europą katolicką poprzez związki dynastyczne.
Rozszczepienie się
Potęga i świetność Rusi pierzchła pod natarciem Mongołów, a symbolem tej klęski stało się splądrowanie przez najeźdźców Kijowa w 1240 r. Niegdyś zbożne i kwitnące ziemie spustoszały, miasta wyludniały, zanikł wszelki ruch cywilizacyjny w Rusi Kijowskiej zdominowanej przez Mongołów. Ośrodki ruskiego życia polityczno-kulturowego przeniosły się na północ i zachód. Wymownym symbolem tej migracji było przeniesienie stolicy prawosławnej metropolii kijowskiej na ziemie północne, do Włodzimierza koło Suzdala, a potem… do Moskwy. Na pocz. XIV w. metropolita kijowski osiedlił się w nieznanej mieścinie o dominującej ludności niesłowiańskiej, które dzięki temu stało się z czasem jednym z najważniejszych ośrodków władzy na skale światową. Pikanterii tej historii dodaje fakt, że translokacji kijowskiej metropolii dokonał mieszkaniec zachodniej części współczesnej Ukrainy, matecznika nacjonalizmu ukraińskiego. Św. Piotr z Ziemi Halickiej stał się pierwszym moskiewskim świętym.
A w jego ziemiach ojczystych, dawnych Grodach Czerwieńskich, o które nieustannie walczyli Polacy i Rusini, wywyższył się drugi ośrodek ruskiego życia politycznego – księstwa Halickie i Włodzimierskie (Wołyńskie). Była to najdalej na zachód wysunięta enklawa prawosławnego ruskiego wschodu. Pod wpływem kontaktów z Polską i Węgrami ulegała ona przemożnym wpływom kultury zachodniej, o czym świadczyła kultura materialna, oddziaływanie Kościoła łacińskiego oraz nader bliskie koligacje dynastyczne pomiędzy ruskimi Romanowiczami a polskimi Piastami. Mówiło się, że nawet Rzym czasem się sprzeciwiał zawarciu małżeństw między tymi domami panującymi, by nie dochodziło do związków kazirodczych. W połowie XIV w. po bezpotomnym zgonie ostatniego władcy ruskiego scheda po nim przeszła do najbliższego krewnego – króla Polski Kazimierza Wielkiego. Ziemie Rusi Halicko-Włodzimierskiej zostały inkorporowane do Korony Polskiej.
Podupadłe zaś tereny Rusi Kijowskiej, czyje znaczenie polityczne prawie zupełnie zanikło, niepostrzeżenie zespoliły się z Litwą. Elity ruskie w Koronie i Wielkim Księstwie stopniowo się wtopiły kulturowo i politycznie w panujący establishment, reprezentując najmożniejsze klany oligarchiczne – Sapiehów, Czartoryskich, Wiśniowieckich, Ostrogskich, Puzynów…
Władcy polscy i litewscy wszelako zabiegali o to, żeby ich Ruś odseparowała się od Rusi moskiewskiej. Król Kazimierz Wielki wymusił na podporządkowanej mu hierarchii prawosławnej odcięcie się od jej zwierzchności w państwie moskiewskim, tworząc w ten sposób odrębną „ukraińską” Cerkiew. Razem z tym na przyłączonych do Korony ziemiach postawały ważne ośrodki cywilizacji łacińskiej, w postaci struktur Kościoła łacińskiego (Lwów stał się druga po Gnieźnie metropolią polską), prawa magdeburskiego, urzędowej łaciny.
Ruś Trójjedyna
A wyniesiona do rangi stolicy metropolitów kijowskich, Moskwa pokonawszy mongolskie hordy, stawała się potężnym mocarstwem. Nawiązując do dawnej tradycji książąt kijowskich moskiewscy władcy za swoją misję uznali odbudowę imperium św. Włodzimierza i „zebranie” wszystkich ziem w tym też tych, które się znalazły pod obcoplemiennym panowaniem Lachów. Spór o ziemie ruskie był przyczyną odwiecznych polsko-moskiewskich/rosyjskich wojen, które w ostateczności doprowadziły do zaborów i upadku państwa polskiego w XVIII w. (formalną przyczyną udziału Rosji w rozbiorach było oswobodzenie prawosławnych braci spod katolickiego fanatyzmu podupadającej Polski. 17 września 1939 r. ten sam argument był wykorzystany dla uzasadnienia agresji sowieckiej, przedstawianej jako oswobodzenie Ukraińców i Białorusinów spod pańskiego jarzma).
W „polskim” Kijowie rosyjscy władcy upatrywali źródła swej tożsamości. Stąd zabłysła wiara prawosławna, nieskazitelnie zdeponowana w Moskwie – „Trzecim Rzymie”, tam znajdowały się najważniejsze świątynie i symbole władzy, tam panowali wybitni książęta złączeni z północnymi carami wspólną dynastią. Łączyła ich też wspólna nazwa Rusi i pamięć historyczna. Tworząc imperialną Rosję, jej architekci zakładali, że będzie ona państwem wszechruskim – łączącym Ruś Wielką, Małą i Białą. Pod mianem Małej Rusi ziemie współczesnej wschodniej Ukrainy weszły do carstwa moskiewskiego na mocy decyzji rady kozackiej 1654 r. Elity kijowskie stały się najbardziej czynnym elementem wspierającym wysiłki budowniczego rosyjskiej potęgi cara Piotra I. Im zawdzięczało imperium synodalną Cerkiew, literaturę, podstawę wszelkich nauk, terminologię rosyjską, wyrosłą z barokowej kultury wrażliwość estetyczną i sztukę. Małorusin Mikołaj Gogol – jeden z najsłynniejszych filarów literatury rosyjskiej – stał się symbolem tej symbiozy. Małoruś z Kijowem, Dnieprem, Klasztorem Pieczarskim i pięknym folklorem ludowym tych ziem z perspektywy Rosjan pozostawała organiczną częścią rosyjskości i nigdy nią być nie przestała.
Rzeczpospolita Trojga Narodów
W państwie polsko-litewskim elity ruskie uległy całkowitej dobrowolnej (bo kto był na sile zmusić do czegokolwiek najmożniejszych oligarchów?) polonizacji, kultura zaś ruska trwała w warstwach ludowych, a jej najwierniejszym depozytariuszem była Cerkiew. Dostosowując się do wzorców zachodnich (a nawet podporządkowując się papieżowi po unii w Brześciu) była ona zewnętrzną oznaką ruskości. W życiu politycznym Ruś nie występowała jako odrębny podmiot tworzący państwo wielonarodowe, gdyż spolszczeni ruscy bojarzy stali się częścią narodów politycznych polskiego i litewskiego. W XVI w. urasta do znaczenia siły politycznej Kozaczyzna, która wyrosła na dzikich terenach, gdzie kończyło się prawo państwowe i zaczynała się wolność hartowana w nieustających walkach ze stepowcami. Przybierając coraz bardziej kształtów politycznych, Kozaczyzna zaczęła rościć sobie prawo do reprezentowania Rusi. Taka pokusa pojawiła się po wszczęciu powstania Chmielnickiego w 1648 r. Po krwawych wojnach z Polską i poddaniu się Moskwie wojska zaporoskiego, władcy kozaccy w ustroju Rzeczypospolitej upatrzyli także szansę dla siebie jako liczącej się siły politycznej. Hetman Iwan Wyhowski w Hadziaczu 1658 r. podpisał unię z polskimi elitami przekształcającą państwa w organizm trójczłonowy, który obok Korony i Wielkiego Księstwa Litewskiego tworzyłoby także Wielkie Księstwo Ruskie reprezentowane przez Kozaczyznę. Był to jednak schyłek świetności zarówno geniusza politycznego Rzeczypospolitej, jak i potęgi militarnej Kozaczyzny.
Pomysł na odrodzone państwo z Rusią (Ukrainą) jako równorzędnym członem Rzeczypospolitej pojawiał się na falach postań niepodległościowych. Herb Rzeczypospolitej z czasów Powstania Styczniowego zawierał obok polskiego Orła i litewskiej Pogoni także ruskiego Archanioła Michała. Stąd też Rosjanie dość często postrzegali rodzący się w XIX w. ruch narodowy Ukraińców jako „polską intrygę”, a jego prześladowanie mieściło się w ramach antypolskich represji popowstaniowych.
Ukraina jako rzeczywistość polityczna
Nazwa Ukraina, która w XX w. zastąpiła tradycyjne „Ruś” czy też „Małoruś” wywodzi się z polskiej nomenklatury administracyjnej. Oficjalnie mianem „Ukraina” nazywano w Rzeczypospolitej województwa acławskie, kijowskie i czernihowskie. Zadomowiona na tych ziemiach kresowych Kozaczyzna też chętnie utożsamiała się z Ukrainą. Ukraina i Kozaczyzna weszły jako synonimy do poezji ludowej i utożsamiały się z wolnością, brawurą, walecznością. Pragnąc przeciwstawić narodowy ruch Rusinów kulturze rosyjskiej, z którą łączyła go wspólna tradycja dawnej Rusi, przymiotnik „ruski” używany na określenia sfery swego życia kulturalno-narodowego postanowiono lansować nazwę „Ukraina”, „ukraiński”. Decyzja ta wyrastała zarówno ze środowisk powstających w XIX w. elit – przede wszystkim literacko-artystycznych – ukraińskich, jak i sił zewnętrznych opracowujących metody na rozbicie imperiów carów. Pomysł Ukrainy jako bytu politycznego odrębnego od Rosji pojawił się w polityce Niemiec i Austro-Węgier przed, a zwłaszcza w czasie I wojny światowej. Odpowiadał on także polskim nastrojom antyrosyjskim w Galicji, która w drugiej połowie XIX w. urosła do roli swoistego Piemontu. Później polityka „ukrainizacji” stała się jedną ze sztandarowych kampanii bolszewickich wymierzonych w „kontrrewolucyjną” spuściznę caratu.
Unarodowienie ludu i elit na Ukrainie nie nadążało za realizacją założeń doktrynalnych odpowiadających geopolitycznej koniunkturze. Po rewolucji rosyjskiej 1917 r. prowizoryczny rząd na ziemiach ukraińskich (Centralna Rada) został „zmuszony” do proklamacji całkowitej niepodległości dopiero w obliczu agresji bolszewickiej. Próba tworzenia państwa narodowego przemawiała do chłopów ukraińskich w mniejszej mierze niż hasła bolszewickie, dlatego w starciu żywiołu narodowego i komunistycznego, przy wsparciu ludu, zwyciężył ten drugi. Ukraina radziecka stała się formalnym współzałożycielem Związku Sowieckiego. Bolszewicy utwierdzali quasi polityczny byt w postaci republiki sowieckiej, wykrwawiając go represjami wobec inteligencji, bezprecedensowym wygłodzeniem chłopstwa, polityką rusyfikacji, która zastąpiła czerwoną ukrainizację.
Świadomość narodowa ukraińska pielęgnowana była na ziemiach, które weszły jako wschodnie województwa odrodzonej Polski. Mimo przegranej w wojnie polsko-ukraińskiej, mniejszość ukraińska mogła rozwijać swe życie kulturalne, natomiast w podziemiu rodziły się groźne nastroje nacjonalistyczne, sformowane w okresie międzywojennym w doktrynę nawiązującą do wzorców faszystowskich. Były one skierowane przede wszystkim przeciwko państwu polskiemu i też doprowadziły do największej tragedii w relacjach polsko-ukraińskich w czasie, symbolem której stał się Wołyń.
Po II wojnie światowej Sowieci powiększali swe panowanie rozgrywając kartę ukraińską. Rozbierając Polskę, zostały anektowane województwa wschodnie, na Węgrzech została zagarnięta Ruś Karpacka, na Rumunii – Bukowina. Tereny te były zamieszkałe przez ludność zaliczoną przez zwycięskie mocarstwo do „braci” Ukraińców sowieckich. W 1954 r. w ramach gestu propagandowego Chruszczow włączył do Ukrainy Sowieckiej półwysep krymski. Powstała w ten sposób republika zjednoczyła różnorakie ziemie, które nigdy przed tym nie były złączone żadną ideą polityczną ani też narodową. Na skutek destrukcji Związku Sowieckiego z nominalnej republiki powstało państwo, które w te dni przyciąga uwagę i budzi niepokój całego świata.
I co dalej…?
Rozdarcie cywilizacyjne i brak tradycji państwowości potencjalnie czyni z Ukrainy byt polityczny bardzo niepewny. Nie ma on podstaw, by bezkolizyjnie wejść w procesy integracyjne realizowane w kontekście polityki Unii Europejskiej czy Unii Euroazjatyckiej. Paradoksalnie, ale ten nieokreślony stan w ustawicznym rozkroku między wschodem a zachodem, utrzymywany przez postkomunistyczne rządy oligarchiczne gwarantował największą stabilność dla tego państwa. Trwanie w takim stanie formalnie jednego z największych krajów europejskich nie może się dłużyć w nieskończoność w sytuacji nasilającego się „zderzenia cywilizacji”.
Włodzimierz Osadczy, Centrum Ucrainicum KUL, za: Kurier Galicyjski
2 komentarzy
Kazimierz S
12 maja 2014 o 18:37Bardzo stronniczy artykuł, pełen niedomówień i przeinaczeń.
Kazimierz S
12 maja 2014 o 18:57Pisze: „W czasach świetności zabrała Lachom Grody Czerwińskie z Przemyślem 981r” – ale nie wspomina, że już 40 lat później Lachy zdobyły sam Kijów.
Sugeruje, że Lwów przejęli Polacy tylko w wyniku niekorzystnych dla Rusinów mariaży, w rzeczywistości przede wszystkim Ziemia Halicka została opanowana w wyniku kilku wojen.
Pisze, że „tereny Rusi Kijowskiej niepostrzeżenie zespoliły się z Litwą” – jakby mimo wszystko była to ich wspólna decyzja czyli same miały coś do powiedzenia, nie może przejść przez gardło, że zostały zwyczajnie podbite?
Pisze, że Zadnieprze „weszło do Moskwy na mocy decyzji rady kozackiej w 1654”, a jednocześnie dalej w innym miejscu, że „w 1658 w Hadziaczu utworzył Księstwo Ruskie w składzie Rzeczpospolitej” – to jak w końcu? Mieli moc oddać się Rosji i jednocześnie tworzyć Rzplitą? Zjedli ciastko, a mimo to wciąż mieli ciastko? Które zresztą i tak wcale nie było ich – co też tą sprawę autor pomija.
I kilka innych, dość wspomnieć określenie „katolickiego fanatyzmu podupadającej Polski”.