Handel przygraniczny z Polską to źródło dobrobytu dla wielu mieszkańców obwodów grodzieńskiego i brzeskiego. Jest też „złotą żyłą” dla biletowych spekulantów. Wszyscy, którzy narzekają na problemy z internetową rejestracją w systemie wizowym i kolejkami na granicy, muszą się teraz zmierzyć z jeszcze jednym problemem.
Białorusini przywożą do Polski tańszą benzynę, papierosy i wódkę, albo po prostu przyjeżdżają na tanie zakupy. Dziennikarze „Biełariskiego Partizana” opisują, jak zarabiają na nich miejscowi hochsztaplerzy.
Poranny pociąg Brześć – Terespol zapchany jest zwykle po brzegi. Pasażerowie to przede wszystkim kobiety, które jadą na zakupy, bo w polskich supermarketach wybór jest większy i ceny nie porażają tak bardzo. Jednak w ostatnim czasie można zaobserwować, że zostaje dużo wolnych miejsc. A przecież każdy mieszkaniec Brześcia, który często podróżuje do Terespola doskonale wie, że aby dostać bilet, trzeba postarać się o niego co najmniej na tydzień wcześniej.
Nikomu nie przyszło do głowy, że bilety znikają, bo wykupują je cinkciarze biletowi. Tuż przed odjazdem pociągu do Terespola cena biletów wzrasta z 40 do 160 tysięcy rubli.
„Przyszłam półtorej godziny przed odjazdem, a przede mną kobieta wykupiła 13 biletów do Terespola. Kiedy przyszła moja kolej okazało się, że nie ma już biletów. Na to przedsiębiorcza obywatelka zaproponowała mi, że sprzeda mi po nowej cenie” – opowiada Marina, która regularnie jeździ do Polski.
„Biełarusskij partizan” pisze, że spekulanci w ciągu jednego ranka mogą zarobić do 600 tyś. rubli czystego zysku (ok. 70 USD).
„Musiałem natychmiast pojechać do Warszawy. Wyliczyłem sobie, że jak dotrę na czas do Brześcia, wsiądę do elektryczki, a w Terespolu złapię coś do Warszawy. Ale kiedy przyszedłem i stwierdziłem, że w kasie nie ma ani jednego biletu nie wiedziałem co mam zrobić. I wtedy ktoś mi „pomógł”, jeśli można tak to nazwać. Sprzedali mi bilet za 20 dolarów – mówi oburzony taka sytuacją Siergiej.
W Brześciu panuje powszechne przekonanie, że odpowiedzialność za notoryczny brak biletów ponoszą kaukascy emigranci, którzy w drodze do Unii Europejskiej osiadają na pewien czas w Brześciu. Takie wnioski nasuwają się mieszkańcom Brześcia, ponieważ wielokrotnie wyjeżdżając za granicę, mają za współtowarzyszy podróży Czeczenów, Dagestańczyków czy innych obywateli południowych regionów Rosji, „którzy zajmowali ponad połowę miejsc w wagonie”.
Władze nie zrobiły na razie nic żeby proceder ten ukrócić, a przedsiębiorczy Białorusini zmądrzyli się, i zamiast ryzykować przemyt towaru, przenieśli „polski biznes” do Brześcia i dobrze zarabiają na współobywatelach, nie stojąc przy tym w kolejkach po wizy pod polskim konsulatem.
A wszystkim tym, którzy narzekają na problemy z internetową rejestracją w systemie wizowym i kolejkami na granicy doszedł jeszcze jeden powód niezadowolenia – spekulanci biletowi.
Kresy24.pl/belaruspartisan.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!