
Moskwa, Fot: Daniil Zameshaev/ Unsplash.com
Osłabienie wpływów Władimira Putina w Bułgarii i Serbii staje się faktem.
Amerykańskie sankcje wymierzone w rosyjski sektor energetyczny zaczynają wywoływać skutki, których Kreml najpewniej się nie spodziewał. Pod presją Waszyngtonu państwa Bałkanów – dotąd postrzegane jako teren silnych wpływów Moskwy – zaczynają gwałtownie odcinać się od rosyjskich gigantów naftowo-gazowych. A reakcje są spektakularne.
Jak donosi Bloombeg, władze Bułgarii skonfiskowały kompleks rafinerii ropy naftowej Neftechim nad Morzem Czarnym oraz szeregu powiązanych aktywów Łukoilu. Dla Moskwy to ogromny cios – Neftechim był jednym z najważniejszych punktów rosyjskiej obecności gospodarczej w Unii Europejskiej.
Tymczasem rząd Serbii rozważa wykupienie spółki naftowo-gazowej Naftna Industrija Srbije AD od jej rosyjskiego właściciela, Gazpromu.
Prezydent Aleksandar Vučić próbuje uniknąć otwartej nacjonalizacji, ale jednocześnie musi odpowiedzieć na sygnały płynące z Waszyngtonu: dalsze trzymanie się rosyjskiego partnera może okazać się politycznie i ekonomicznie nieopłacalne.
Jak pisze Bloomberg, powołując się na Rusłana Stefanowa z Centrum Badań nad Demokracją w Sofii, wpływy energetyczne Rosji na Bałkanach opierały się przede wszystkim na dostawach ropy i gazu.
„To ostatnie tchnienie starego modelu” – podkreśla ekspert, wskazując, że obecne działania Bułgarii i Serbii mogą na trwałe zmienić układ sił w regionie.
Mario Bicarski z Verisk Maplecroft dodaje, że wyrzucenie rosyjskich korporacji energetycznych z Bałkanów będzie dla Kremla ciosem znacznie poważniejszym, niż oficjalne komunikaty Moskwy sugerują.
ba za bloomberg.com










Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!