Stosunki między Rosją a Azerbejdżanem osiągnęły bezprecedensowy poziom napięcia. Obecny kryzys, głębszy niż ten po zeszłorocznym zestrzeleniu azerskiego samolotu przez Rosjan, rozpoczął się od brutalnego zatrzymania ponad 50 Azerów w Jekaterynburgu, przeprowadzonego przez FSB. Zatrzymania te – pokazowe, gwałtowne i zakończone śmiercią dwóch osób – zostały odebrane w Baku jako celowy atak na godność narodu.
Odpowiedzią Azerbejdżanu było nie tylko publiczne potępienie działań Rosji i zawieszenie współpracy kulturalnej, ale także zatrzymanie dwóch rosyjskich agentów pracujących pod przykrywką dla „Sputnika”. Wszczęto też śledztwo w sprawie zatrzymań w Rosji.
Dziś rosyjskie media poinformowały, że w Jekaterynburgu (Rosja) zatrzymano przywódcę azerskiej diaspory po strzelaninie w pobliżu centrum handlowego.
W Woroneżu zaś aresztowano współwłaściciela największego targowiska w regionie, również obywatela Azerbejdżanu.
Według ekspertów działania Moskwy nie są przypadkowe. Kreml tradycyjnie wykorzystuje diaspory do wywierania presji politycznej – podobnie jak wobec Gruzji w 2008 r. czy Tadżykistanu. Diaspora azerbejdżańska odgrywa ważną rolę w rosyjskiej gospodarce i elitach, a represje wobec niej są odbierane jako bezpośredni cios polityczny.
Rosja może chcieć w ten sposób zdestabilizować Azerbejdżan i utrudnić mu umacnianie niezależnej pozycji w regionie. Baku zacieśnia bowiem współpracę w ramach tzw. „środkowego korytarza” transportowego, omijającego Rosję, oraz stara się poprawić relacje z Zachodem, licząc m.in. na wsparcie ze strony USA pod rządami Donalda Trumpa.
Moskwa nie osiągnęła jednak oczekiwanego efektu – Azerbejdżan odpowiedział ostro, ale nie dał się sprowokować do nieprzemyślanych działań. Aresztowanie agentów FSB to poważny policzek dla Putina i może być postrzegane jako przekroczenie „czerwonej linii”.
Ekspert Ukraińskiej Prawdy prognozuje dalsze napięcia – możliwe są prowokacje w regionach przygranicznych (np. zamieszkanych przez mniejszość lezgińską), nowe pogromy wobec Azerów w Rosji czy próby nacisku na azerskich oligarchów. Baku rozważa też powrót do idei tureckiej bazy wojskowej, co dodatkowo niepokoi Moskwę.
W tle konfliktu ważną rolę odgrywa Turcja. Prezydent Erdoğan nie chce wojny – zależy mu na pozycji mediatora między Rosją a Ukrainą, co uniemożliwiłby otwarty konflikt z Moskwą. Niemniej, w razie eskalacji, Turcja nie będzie mogła pozostać bierna. Jeśli konflikt z Rosją wejdzie w ostrą fazę, Azerbejdżan spodziewa się, że Turcja będzie ich bronić.
Zmieniają się również nastroje społeczne i medialne w Azerbejdżanie – ton wobec Rosji się zaostrza, a pro-ukraińska retoryka zyskuje na sile. Baku zaczyna coraz otwarciej mówić o Rosji jako agresorze, a o Ukrainie – jako ofierze imperializmu.
Choć Azerbejdżan nadal nie zdecydował się na udzielenie Ukrainie pomocy wojskowej, jego prozachodnie tendencje są coraz silniejsze. Kijów może próbować zacieśniać relacje, odwołując się do wspólnej przeszłości i wsparcia, jakiego udzielał Azerbejdżanowi w latach 90.
Na koniec warto zauważyć, że równolegle do napięć z Baku, Rosja traci również wpływy w Armenii. Konflikty w regionie mogą być reakcją Moskwy na pogłębiające się osłabienie jej pozycji na Kaukazie Południowym.
Nie certolą się z Rosjanami! Moskwa na krawędzi konfliktu z kolejnym krajem. “Mordują naszych”
ba na podst. eurointegraton.com.ua
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!