Rosjanie rozpoczęli ewakuację z 75-tysięcznej Teodozji na Krymie, gdzie drugi dzień nie udaje się ugasić największej na półwyspie bazy naftowej, trafionej przez ukraińskie drony.
Rosyjski „mer” miasta Igor Tkaczenko informuje, że z rejonu pożaru wywieziono już blisko 1,1 tys. osób. Ogłoszono stan „nadzwyczajnej sytuacji technologicznej”, zamknięto dostęp do rejonu katastrofy i lokalne połączenia transportowe. Rosyjskie władze nie informowały jednak o żadnych ofiarach śmiertelnych.
Przypomnijmy, że w nocy na 7 października w Morski Terminal Naftowy w porcie Teodozja uderzyły co najmniej dwa drony-kamikaze – tyle wielkich słupów dymu było widać rano, bezpośrednio po nalocie.
W poniedziałek wieczorem zapalił się kolejny rezerwuar – podał kanał Krymskij Wieter, powołując się na świadków. Wcześniej władze oficjalnie informowały o 2-ch zniszczonych i 3-ch uszkodzonych zbiornikach.
Ukraińscy eksperci twierdzą, że trafiono nie tylko w rezerwuary z paliwem dla armii rosyjskiej na Krymie, ale także w portową infrastrukturę przeładunkową. Ze zdjęć satelitarnych wynika, że terminal i baza paliw były chronione przed atakiem z powietrza przez rozlokowany tam system przeciwlotniczy Pancir-S1, który jednak nie zdołał odeprzeć uderzenia.
Z kolei Defense Express twierdzi, że w bazę w Teodozji uderzyły nie zwykłe drony, ale nowe ukraińskie odrzutowe samoloto-drony Paljanica z 20-kilogramowymi ładunkami wybuchowymi, albo nawet rakiety Storm Shadow dostarczone przez Brytyjczyków. To mogłoby tłumaczyć, dlaczego Rosjanom nie udało się ich strącić.
To nie jedyny taki duży ukraiński atak na strategiczną infrastrukturę paliwową Rosji w ostatnich dniach. Zobacz także pozostałe: Anna nie przeżyła gorącej nocy… (WIDEO).
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!