Mykoła Nowikow, starszy oficer ds. gromadzenia i przetwarzania informacji 10. Korpusu Sił Zbrojnych Ukrainy powiedział, że prawie wszyscy wzięci do niewoli żołnierze rosyjscy są bardzo przestraszeni i twierdzą, że nie chcieli walczyć z Ukrainą, ale rzekomo zostali zmuszeni.
„Nigdy nie czułem do nich nienawiści, która sprawiłaby, że miałbym ochotę chwycić ich za gardło, pomimo tego, co zrobili i ilu moich przyjaciół zginęło. Wciąż się powstrzymuję i kontroluję swoje emocje. Wróg został już zneutralizowany niczemu nie zagraża” – powiedział w rozmowie z portalem „Suspilne”.
Według niego rozmowa z więźniem rozpoczyna się od pytania, czy jest spragniony i zaproponowania mu herbaty lub wody. Następnie Nowikow opowiędział o sobie.
„Mieszkałem w obwodzie ługańskim przez trzydzieści lat. Dlatego traktowali mnie jako spokojniej i nie trzęśli się ze strachu, że zostaną zabici. Moim zdaniem agresywne metody komunikacji nie działają. Jeśli ktoś jest spokojny, to łatwiej się z nim rozmawia, Ale nie chcę stać się bestią” – mówi.
Żołnierz twierdzi, że pierwsze przesłuchanie więźnia odbywa się w miejscu jego schwytania, potem przekazywany jest do niego. Później jeniec przenoszony jest dalej.
„To nie jest przesłuchanie. To się nazywa „badanie”. Przekazują nam osobę wraz z informacjami, które udało się uzyskać. Sprawdzamy to i na podstawie wyników rozmowy przekazujemy jeńca dalej. Są różne metody badania. Zdarza się, że poddaje się kilka osób. Następnie sprawdzamy prawdziwość informacji, porównując je” – powiedział funkcjonariusz.
Dodaje, że rozmowa sam na sam z jedną osobą trwa od trzech do czterech godzin. Badający kierują się pewnymi metodami, które zawierają wskazówki, jak prowadzić rozmowę i pytania, na które powinni usłyszeć odpowiedzi.
„Nie było takich, którzy bili się w pierś i mówili, że nie zdradzą tajemnic wojskowych. Takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. A tutaj: ja pytam, on odpowiada” – wyjaśnił Nowikow.
Według niego podczas rozmowy z więźniem należy dowiedzieć się jak najwięcej szczegółów na temat tej konkretnej osoby – od dnia mobilizacji aż do momentu trafienia jej do niewoli.
„Z reguły wszyscy mówią to samo: jest rozkaz, musieliśmy iść, wątpiliśmy, ale musieliśmy. Człowiek, który dostał się do niewoli, nigdy nie powie, że świadomie poszedł na wojnę. Bo ci, którzy są przytomni, nie poddają się. Wszyscy złapani to ludzie, którzy wątpią w to, co robią na Ukrainie” – wyjaśnił.
Nowikow musiał rozmawiać zarówno z tymi, którzy szukali okazji do poddania się, jak i z tymi, których do tego zmusiła sytuacja. Według niego zarówno zmobilizowani jak i kontraktowi rosyjscy żołnierze, z którym rozmawiał, byli ludźmi młodymi.
„Był oficer, który miał 22 lata. Byli mężczyźni w wieku 30 i 40 lat. Był jeden, którego matka była ze Lwowa, ale urodził się w Rosji. Powiedzieli mi, że poszli na wojnę, żeby poprawić swoją sytuację materialną. Mają hipoteki i długi” – powiedział Nowikow.
Nowikow „badał” także jeńców, którzy trafili do armii rosyjskiej z więzień. Narzekali, że ich tam biją, wyśmiewają na wszelkie możliwe sposoby i stwarzają najróżniejsze warunki, żeby podpisali kontrakt i poszli na wojnę. Szczególnie narzekali ci, którym pozostał krótki wyrok do odbycia w kolonii karnej.
Ponadto Nowikow musiał komunikować się z krewnymi jeńców. Zwykle powtarzali to, co mówili sami jeńcy, zwłaszcza o przymusowym poborze i pobiciach. Jednocześnie, gdy mówiono o wymianie, rodziny wolały milczeć.
„Rozumiem, że żadna z rodzin nie zwróci się do swoich władz z wezwaniami i prośbami o odzyskanie ich z niewoli. Oczywiście, jeśli więzień jest jakimś specjalistą, tak jak my kiedyś mieliśmy snajpera, to go szybciutko zabiorą. A ci, którzy poddali się pierwszego dnia, nie są potrzebni” – podkreślił.
Nowikow szczególnie pamięta młodego człowieka, na którego telefonie znaleziono wideo, na którym stał nad ciałami ukraińskich żołnierzy i obrażał ich.
„Był wtedy bardzo przerażony, myślał, że będziemy go torturować. Ale uważam, że ludzie, którzy torturują więźniów, nagrywają takie filmy i je przechowują, to chorzy ludzie” – wyjaśnił.
Ukraińcy, którym udało się wrócić z niewoli rosyjskiej, mówią, że najeźdźcy zachowują się brutalnie – jeńcy są stale torturowani.
W szczególności, jak powiedział były jeniec, podpułkownik policji Ołeksandr Koreckij, w marcu 2022 r. został zatrzymany przez okupantów – trafił do tymczasowego aresztu w Berdiańsku. Spędził tam 19 dni, z czego 10 w izolatce.
Słyszał, jak w sąsiednich celach torturowano młodych mężczyzn w wieku 18–19 lat. Podpułkownik został rozebrany – miał na sobie lekki dres, okna w celi były otwarte, a na zewnątrz panował mróz. Nie spał przez trzy dni, ponieważ ciągle chodził, aby uniknąć zamarznięcia. Wtedy przyszli do niego przedstawiciele GRU, założyli mu worek na głowę i kajdanki na ręce. Następnie przewieziono go do Rosji. Bili mnie tam codziennie: rano i wieczorem. Przesłuchania, kontrole, spacery, prysznic – każde wyjście z celi to bicie. Rażono go prądem i szczuto psami.
Opr. TB, suspilne.media
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!