Władze w Kijowie poradziły sobie z zakazem Białego Domu używania amerykańskich pocisków przeciwko celom w głębi Rosji.
Okazuje się, że nawet ATACMS-y nie są bronią niezastąpioną. Ukraińska zbrojeniówka stworzyła dla nich świetną alternatywę, modernizując swoje przeciw-okrętowe pociski Neptun do ataków na cele naziemne. Dwa uderzenia już nastąpiły, oba udane – informuje Institute for the Study of War.
Pierwszy atak Neptunem przeciwko celowi na lądzie miał miejsce 31 maja – porażono rosyjską rafinerię koło portu Kaukaz w Kraju Krasnodarskim. W nocy na 18 czerwca nastąpiło kolejne uderzenie, tym razem w terminal i bazę paliwową w Azowie w Obwodzie Rostowskim (wspólnie z dronami) i naftowy terminal w miejscowości Czuszka pod Krasnodarem.
Rosyjski kanał Astra informuje o silnych wybuchach, pożarze w tych obiektach, zniszczeniu rurociągu i instalacji. Oficjalnie rosyjskie władze milczą. Wszystkie cele znajdowały się ponad 250 km od linii frontu.
Zasięg dostarczonych Ukrainie przez USA ATACMS-ów to 300 km. Okazuje się więc, że Neptuny wcale im pod tym względem nie ustępują (deklarowany zasięg: 280 km), choć mają nieco słabszą głowicę bojową – 350 kg (wcześniej do celów morskich: 150 kg) w porównaniu z 560-kilogramową głowicą ATACMS-ów.
Od kwietnia 2022 roku ukraińska armia używała tych pocisków tylko przeciwko wrogim okrętom. To nimi zatopiono już na początku wojny rosyjski krążownik „Moskwa”. Ich modernizacja do uderzania w cele lądowe trwała aż dwa lata, ale – jak widać – przynosi już efekty.
Tymczasem władze w Kijowie zapowiadają, że po kolejnej modernizacji Neptunów będą one w stanie dolecieć do Moskwy. Kiedy to nastąpi? Na razie nie wiadomo.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!