Kolejny dzień walk na Ukrainie i kolejne, pokaźne straty po stronie Rosji. Agresor po raz kolejny pozbył się w ciągu doby ponad 200 jednostek sprzętu.
Zacznijmy jednak od strat w żołnierzach – w ciągu ostatnich 24 godzin Ukraińcy wyeliminowali 1300 rosyjskich najeźdźców. Łączna liczba wzrosła tym samym do 515 tysięcy.
Rosja straciła minionej doby aż 22 czołgi. Łączna liczba strat wzrosła do 7 828. Na tym jednak nie koniec – ostatnie 24 godziny to także przerobienie przez Ukraińców na złom 40 opancerzonych wozów bojowych (razem 15 076) czy 48 systemów artyleryjskich (razem 13 433).
Ponadto, Rosjanie stracili kolejne 3 wieloprowadnicowe systemy rakietowe. Na Ukrainie do tej pory pozbyli się 1 095 takich jednostek. Zniszczono także 1 system obrony powietrznej (razem 831).
Pozostałe straty to między innymi 41 dronów ( razem 10 846), a także 70 jednostek innego sprzętu, w tym pojazdów specjalnych czy cystern.
Według raportu przekazanego przez Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy, minionej doby Rosjanie stracili co najmniej 225 sztuk sprzętu. Brawo Ukraina!
7 komentarzy
IjonTichy
6 czerwca 2024 o 10:15Za pół roku rosja zostanie bez czołgów , samolotów i floty czarnomorskiej. Ukraińcy poprostu zdarli gacie z drugiej najpotężniejszej armii świata.
Aleks
6 czerwca 2024 o 10:17Rosja to nie jest druga najpotężniejsza armia świata, tylko druga najpotężniejsza armia w wojnie na Ukrainie.
Kocur
6 czerwca 2024 o 10:57Ja się tylko zastanawiam, codziennie, co tydzień, co miesiąc ruskie tracą multum sprzętu, czy oni mają nieograniczone rezerwy??? Ile jeszcze im tego szmelcu zostało?
Kooperatysta
6 czerwca 2024 o 11:30Przecież oni w zapasach poradzieckich jeszcze kilkanaście lat temu mieli po 20-30 tysięcy czołgów. Oficjalnie skreślili je z magazynów, w rzeczywistości skąd my wiemy co tak naprawdę się z nimi stało.
Aleks
6 czerwca 2024 o 12:13Nie tak do końca nie wiemy. Kto ma wiedzieć, ten wie, czasem nawet więcej, niż mogłoby się zdawać. Po pierwsze zdecydowanie bardziej 20 tys. niż 30 tys. Ilość sztuk nie ma zresztą żadnego znaczenia. Czołg bez wieży stojący pod gołym niebem od 30 lat i niekonserwowany to też czołg, choć już ani nigdzie nie pojedzie, ani się go nie naprawi. Z tego co tak masowo stało, wojskowi masowo rozkradali i sprzedawali co się tylko dało: radiostacje, podzespoły z metali szlachetnych itd. Bez nich czołg nie jest do niczego zdatny. Jak wybuchła wojna to ruscy zaczęli zabierać ze składów najpierw te w miarę nowsze i te, które jeszcze da się wyremontować. Ale te już w dużym stopniu wybrali, więc teraz wygrzebują starocie. Choć często zrobić nowy czołg jest łatwiej niż remontować złom starego typu, bo do wielu rzeczy dawno nie ma już szczegółowej dokumentacji technicznej i instrukcji obsługi, a starzy fachowcy, którzy jeszcze coś by w tym kumali – albo poumierali, albo dawno na emeryturze. Dla młodszych inżynierów T-90, czy T-72 to nie problem, ale jakaś dawna modyfikacja T-62, czy T-54, to tylko można stać i drapać się w głowę: jaki rozmiar tej czy innej śruby musi być i skąd ją wziąć, skoro od 20 lat nie ma już nawet linii produkcyjnej do produkcji tych śrub. Moce remontowe i produkcyjne czołgów, choć działają 24 h na dobę też są mocno ograniczone i już więcej się z nich nie wyciśnie. Tymczasem tygodniowo tracą kilka razy więcej niż są w stanie w tym czasie produkować i remontować. A żeby wyremontować, to też trzeba z pola walki czymś ściągnąć, wsadzić na pociąg, zawieźć nielichy kawałek w głąb Matuszki-Rossiji, bo w polowych bazach remontowych się z reguły nie da – brak fachowców, a potem z powrotem tak samo przywieźć. No i jeszcze jeden aspekt: te stare czołgi i tak z reguły giną w pierwszym starciu z zachodnimi, chociażby z powodu zasięgu ognia, ale przede wszystkim braku stabilizacji żyroskopowej. Leopard, czy Abrams jak chce przycelować i strzelić, to robi to w pełnym pędzie. A stary ruski musi stanąć i przycelować bo wystrzelić to wystrzeli, ale trafić w biegu to w nic nie trafi, chyba że w drzewo. Jest jeszcze dużo podobnych niuansów, więc tu nie ilość jest ważna, ale realna jakość. A już co do szkolenia nowych załóg na starym sprzęcie, to w ogóle szkoda gadać.
IjonTichy
6 czerwca 2024 o 13:36Jest dokładna analiza na defence24.pl
Kooperatysta
6 czerwca 2024 o 17:25@Aleks
Być może. W każdym razie skądś te czołgi biorą. Dane Global Firepower, które pokazują, że w 2022 roku było 12 420 czołgów, teraz jest jakimą cudem ponad 14 tysięcy są raczej wątpliwe, ale… skądś muszą je brać. Jeśli nie z zapasów lub bieżącej produkcji krajowej to ktoś musi im je dostarczać. Może Korea Północna, może Iran, może Chiny, może ktoś inny w Azji, może kraje trzeciego świata?