Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu przedstawił nowych szefów rosyjskiej marynarki wojennej oraz Floty Północnej i Czarnomorskiej Federacji Rosyjskiej.
Jak zauważa Witalij Portnikow w artykule na „Krim.Realii”, admirałowie mianowani na te stanowiska w rzeczywistości pełnili już obowiązki dowódców, ale Moskwa wolała nie informować o decyzjach personalnych Władimira Putina.
Według ukraińskiego publicysty, to zrozumiałe, bo już sam fakt całkowitej zmiany dowódców floty świadczy o tym, że siły morskie Federacji Rosyjskiej wykazały się w czasie wojny rosyjsko-ukraińskiej swoją nieskutecznością i brakiem nowoczesności. Jednym słowem, podważona została jedna z głównych narracji agresji Putina – kontrola nad Krymem i Sewastopolem.
Portnikow przypomina, że znaczenie obecności Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu zawsze było jednym z głównych zadań politycznych Federacji Rosyjskiej – nie tylko za czasów Putina, ale także za czasów Jelcyna.
Pierwszy prezydent Rosji przesunął nawet termin swojej wizyty w stolicy Ukrainy i odmówił podpisania tzw. „wielkiego kontraktu” między Rosją a Ukrainą do czasu osiągnięcia porozumienia w sprawie pobytu Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu. Trzeci prezydent Rosji – Dmitrij Miedwiediew – odmówił porozumienia się z Wiktorem Janukowyczem w sprawie zniżki na gaz bez przedłużenia pobytu floty na Krymie i zmiany warunków jej funkcjonowania. I w końcu Rosja zajęła i zaanektowała Krym. Sewastopol był postrzegany jako główna baza, pozwalająca zdominować całe Morze Czarne. Ale już pierwsza większa wojna pokazała kruchość tych planów. Flota Czarnomorska nie jest w stanie ingerować w ukraiński handel, a Sewastopol jest nieustannie atakowany z powietrza – przez co dowództwo Floty Czarnomorskiej i inne jej obiekty zamieniły się z biur w cele. Rosja musiała pilnie przerzucić część floty do wyraźnie nieprzygotowanej zatoki w Noworosyjsku i odbudować flotę rezerwową w Ochamchir na terytorium okupowanej Abchazji.
– pisze publicysta.
Jego zdaniem, oczywiste jest, że w tej sytuacji odpowiedzialność należało przypisać szefom Marynarki Wojennej i Floty Czarnomorskiej Federacji Rosyjskiej, a nie Putinowi z jego planami blitzkriegu i niezrozumieniem tego, jak zmienił się świat. I to pomimo faktu, że nawet w przeszłości Flota Czarnomorska Rosji mogła walczyć tylko ze słabymi – ale gdy stawiała jej opór, schodziła na dno. Ale jak wiemy, rosyjscy przywódcy mają specyficzny związek z historią.
Portnikow zastanawia się, jakie zadania Putin postawi przed nowym dowódcą Marynarki Wojennej Rosji Aleksandrem Moisiejewem i nowym dowódcą Floty Czarnomorskiej Federacji Rosyjskiej Siergiejem Pinczukiem. Czy postawi na zachowanie tego, co zostało, czy na przywrócenie zdolności floty na Morzu Czarnym.
Ale znając megalomanię Putina, rosyjska Flota Czarnomorska będzie w dalszym ciągu brać udział w wojnie i tracić kolejne statki. Tym bardziej, że wyznaczono już nowych „strzelców”, którzy będą odpowiadać za kolejne rozczarowania Putina.
Przedstawiciel Sił Morskich SZU Dmitrij Pletianczuk poinformował 4 kwietnia, że obecnie na wodach Morza Czarnego i Azowskiego nie ma rosyjskich okrętów przenoszących rakiety. Według rzecznika Marynarki Wojennej na Morzu Śródziemnym znajdują się trzy okręty wroga, ale nie ma jednostek przenoszących rakiety manewrujące Kalibr.
Jak powiedział Pletinczuk, Rosja ukrywa swoje statki przed ukraińskimi atakami w Zatoce Noworosyjskiej na południu Federacji Rosyjskiej, do której wejście blokują zatopione barki.
ba za „Krim.Realii”
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!