„Ufajcie tylko zweryfikowanym źródłom i pamiętajcie: ufać Rosjanom oznacza brak szacunku do siebie (delikatnie mówiąc)” – przeczytać możemy w komunikacie Sił Operacji Specjalnych Sił Zbrojnych Ukrainy. W ten sposób ukraińscy „specjalsi” odnieśli się do oświadczenia rosyjskiego Ministerstwa Obrony o rzekomej śmierci 50 ukraińskich komandosów na Morzu Czarnym.
Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej właśnie podało, iż w trakcie jednej z akcji bojowych, w środę 30 sierpnia br. na Krymie, Rosjanie zniszczyli ukraińską łódź desantową z 50 komandosami na pokładzie, z których wszyscy zginęli…
W odpowiedzi ukraińskie siły specjalne zaprezentowały parodię rosyjskiego komunikatu:
„Wczoraj w nocy około 12 000 operatorów 73. Ośrodka Sił Operacji Specjalnych Ukrainy, uzbrojonych w delfiny bojowe, krety i szynszyle, podjęło próbę lądowania na wybrzeżu Krymu. Wróg przeprowadził kontratak bumerangami bojowymi. Z tego powodu nasi żołnierze zmuszeni byli poprosić o wsparcie Gwiazdy Śmierci i floty Imperium Galaktycznego”…
Satyra celna i pełna humoru, choć warto dodać, iż delfiny… naprawdę pełnią służbę bojową!
Delfiny do służby w wojsku przystosowała sama natura. Ssaki te mają w mózgu swoistą echosondę, organ emitujący sygnały, które odbijają się od przeszkód znajdujących się przed delfinami. Sygnał wraca do nich niczym echo. Dzięki temu delfiny są w stanie wykryć kilkucentymetrowy przedmiot oddalony o 30 metrów. Takie niezwykłe zdolności morskich ssaków postanowili w latach 50. XX wieku wykorzystać amerykańscy wojskowi. W specjalnych ośrodkach zaczęto szkolić delfiny butlonose oraz lwy morskie m.in. w wykrywaniu drobnych przedmiotów na dnie zbiorników.
Amerykanie badali militarną przydatność nie tylko delfinów, ale także wielorybów i lwów morskich, które dzięki doskonałemu słuchowi potrafią szybko zlokalizować przeszkodę, nawet w wodach o ograniczonej widoczności.
Po raz pierwszy umiejętności delfinów i lwów morskich wykorzystano podczas konfliktu w zatoce Rahn Bay w 1970 roku. Było to miejsce systematycznie atakowane przez płetwonurków-dywersantów z Północnego Wietnamu. Zadaniem morskich ssaków było niedopuszczanie nurków do okrętów. Były tak skuteczne, że całkowicie zastopowały ataki nieprzyjaciela, zyskując miano „psów strażniczych”. Zwierzęta nie atakowały tam bezpośrednio nieprzyjacielskich płetwonurków, ale dostarczały w ich pobliże materiały wybuchowe.
W roku 1987 amerykańska armia znów powołała do służby morskie ssaki. Sześć specjalnie wyszkolonych delfinów zostało wysłanych do Bahrajnu. Na wodach Zatoki Perskiej eskortowały okręty, szukały min i rozminowywały wodne szlaki.
Pentagon utrzymywał jednostkę złożoną z ponad 70 delfinów i 20 fok. Podobno umiały one nie tylko odstraszać nurków zbliżających się do statków, ale także zabijać. Zwierzęta służące w US Navy miały swoje specjalizacje. Niektóre szkolone były do wykrywania i montowania ładunków wybuchowych do torped, min i przedmiotów, które miały nadajniki akustyczne. Inne szukały min zakopanych w mule i piachu. Specjalizacją butlonosych była ochrona okrętów i portów.
RES na podst. Telegram; „Polska Zbrojna”
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!