Na dworcu kolejowym w Grodnie tabliczkę ku czci powstańców styczniowych zastąpiono tablicą o sowieckich partyzantach
O zniknięciu wykonanej z dębu rzeźby z napisem „1863”, umieszczonej pod kutym metalowym daszkiem, zwieńczonym krzyżem litewskim z półksiężycem u nasady – poinformowali grodzieńscy niezależni dziennikarze na Telegramie.
Jak donosi kanał Grodno 11:27, upamiętnienie bohaterów powstania styczniowego było miejscem rocznicowych obchodów zrywu narodowego, zwanego na Białorusi Powstaniem Kalinowskiego (od nazwiska Konstantego Kalinowskiego, przywódcy powstania styczniowego na Litwie – red.).
Internauci wskazują, że zniknięcie tablicy może się wiązać z aktywnością znanej w Grodnie donosicielki Olgi Bondariewej, która na przejawy białoruskiego oraz polskiego patriotyzmu mieszkańców Grodzieńszczyzny reaguje niezwykle agresywnie.
Portal znadniemna.pl pisze, że o wersji, wskazującej na udział apologetów „ruskiego miru” oraz sowieckiej spuścizny w zacieraniu pamięci o powstańcach styczniowych, którzy wciąż inspirują Białorusinów do stawiania oporu rosyjskiemu imperializmowi, świadczy fakt, że w miejscu upamiętnienia powstańców pojawiła się tablica poświęcona sowieckim partyzantom z czasów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, którzy mieli działać na stacji Grodno w latach 1941-1944.
Usunięte z dworca kolejowego w Grodnie upamiętnienie powstańców styczniowych było dziełem znanego grodzieńskiego rzeźbiarza Władimira Pantelejewa. Jego rzeźba przypominała Grodnianom oraz przyjezdnym o tym, jak po wybuchu powstania na Litwie w 1863 roku, grodzieńscy kolejarze, będący w większości poddanymi Francji, a także uczestnikami, bądź potomkami powstańców listopadowych z lat 1830-1831, wystąpili przeciwko Rosjanom, proponując nowym insurgentom wykorzystanie kolei żelaznej do transportu powstańczych oddziałów.
Wieczorem 14 marca przy dworcu kolejowym w Grodnie odbył się wiec z udziałem mieszkańców pragnących wesprzeć powstanie. Uczestnicy manifestacji nawet podjęli zbrojną (staczając bój z wojskową ochroną dworca) próbę porwania pociągu, który miał sprowadzić posiłki powstańcze z pobliskiego Porzecza, gdzie stacjonował oddział Ludwika Narbuta. Celem akcji miało być opanowanie Grodna i przejęcie przez powstańców władzy w mieście. Spontaniczny zamysł ostatecznie się nie powiódł, gdyż w zamieszaniu w kierunku Porzecza ze stacji wyruszyła jedynie lokomotywa, pozostawiając na peronie skład wagonowy z siedzącymi w przedziałach uzbrojonymi grodnianami.
Po nieudanej akcji z pociągiem carska policja aresztowała 73 niedoszłych porywaczy. Pół roku później, z woli generał-gubernatora wileńskiego Michaiła Murawiowa „Wieszatiela”, 25-ciu z aresztowanych w marcu porywaczy pociągu wysłano na Syberię.
Próba opanowania Grodna przez powstańców z wykorzystaniem kolei nie zakończyła się całkowitym fiaskiem. Do Porzecza dotarł wówczas zawiadowca stacji Grodno Leon Kulczycki z kilkoma towarzyszami. Uciekinierzy zdołali zabrać ze sobą z kasy stacyjnej 10 tysięcy rubli, które zasiliły kasę powstańczą.
Oto jak akcja Leona Kulczyckiego została opisana w książce „Bitwy i potyczki 1863-1864” autorstwa S. Zielińskiego:
Dnia 14.3.1863 wieczorem Leon Kulczycki, b.kaba zapitan moskiewski, później zawiadowca stacji w Grodnie, na czele kilkudziesięciu młodzieży grodzieńskiej zajął gotowy do wyjazdu pociąg na stacji grodzieńskiej, celem odjazdu do oddziału Narbuta, i wyruszył rzeczywiście w kierunku Porzecza, lecz tylko z jednym towarzyszem na lokomotywie, którą maszynista podstępnie odczepił od reszty wagonów. Rota stojąca na dworcu uderzyła na pozostałą młodzież, która straciwszy dwóch rannych i dwóch wziętych do niewoli na miejscu: Samulińskeigo i Tołłoczkę, rozpierzchła się po mieście i w ciągu nocy została prawie w komplecie wychwytana.
ba na podst. T.me/hrodna1127/znadniemna.pl
1 komentarz
Art
20 lipca 2023 o 23:30A co się dziwicie? Na białorusi czci się zbrodniarzy tak samo jak w hitlerowskiej rosji! Dzięki Bogu już niebawem znikną te faszystowskie kraje z mapy świata!