Wojna na Ukrainie spowodowała, iż europejscy producenci broni nie nadążają z produkcją uzbrojenia – ani z przeznaczonego na pomoc walczącemu krajowi, ani na realizację zamówień własnych armii, które zbroją się na potęgę. Fabrykanci żądają zatem długoterminowych rządowych gwarancji zakupów, o czym doniosła w poniedziałek 10 lipca agencja Bloomberg.
Jak powiedział Bloombergowi Tommy Gustafsson-Rask, szef szwedzkiego producenta pojazdów wojskowych BAE Systems Hagglunds AB:
„Wcześniej mieliśmy czas, ale nie mieliśmy pieniędzy. Dziś mamy pieniądze, ale nie mamy czasu”.
Ponad półtora roku po rozpoczęciu wojny rosyjsko-ukraińskiej, europejscy producenci broni (zwłaszcza amunicji!) rozważają dylemat – czy zaryzykować i zainwestować w rozwój fabryk, by móc zwiększyć produkcję, zakładając, że wojna i napięcia z Rosją będą trwać w nieskończoność, czy też wstrzymać się z jej zwiększeniem do czasu uzyskania długoterminowych zamówień i zobowiązań od rządów, które spędziły ostatnie kilka dekad na ograniczaniu, a nawet cięciu swoich budżetów obronnych.
Jak wiadomo rosyjska armia jednego dnia konfliktu potrafi zużyć tyle amunicji, ile państwa Europy Zachodniej produkują przez miesiąc… Dlatego też ministrowie obrony państw NATO zgodzili się w czerwcu br. na znaczące podniesienie zalecanych zapasów amunicji posiadanej przez każde państwo członkowskie, w tym zwłaszcza pocisków artyleryjskich kalibru 155 mm. Tylko Niemcy zamierzają zwiększyć swoje zapasy ponad 10-krotnie — napisał Bloomberg.
Warto pamiętać, że europejskie przedsiębiorstwa związane z przemysłem obronnym generują łącznie około 120 miliardów euro przychodów rocznie. Władze w europejskich stolicach starają się ożywić uśpiony przemysł, aby zarówno utrzymać dostawy broni do Kijowa, jak i wzmocnić własne bezpieczeństwo. Ukraina pilnie potrzebuje więcej broni, od amunicji artyleryjskiej po systemy obrony powietrznej, a zapasy sojuszników są na wyczerpaniu — przekazał Bloomberg.
W dodatku Sojusz Północnoatlantycki chce zwiększyć liczbę swoich tak zwanych „sił wysokiej gotowości” – czyli żołnierzy gotowych do rozmieszczenia w dowolnym punkcie Europy w mniej niż 30 dni – aż do 300 tysięcy. Oznacza to siedmiokrotny wzrost w stosunku do obecnych możliwości, a co za tym idzie nowe oddziały NATO będą potrzebować wysokiej jakości broni gotowej natychmiast do użycia. Dlatego też fabrykanci postulują udzielenie im odpowiednich gwarancji rządowych.
RES na podst. Bloomberg
2 komentarzy
Paweł Kopeć
10 lipca 2023 o 14:38To przez Niemcy czyli UE!
I vice versa!
Adrian
10 lipca 2023 o 15:28500 dni wojny a nasz MON nie zamawia amunicji kasetowej mimo krajowych zdolności w tej dziedzinie