Pszczoły z Ukrainy masowo trafiają pod opiekę… pszczelarzy z Kanady! Tam mogą spokojnie przeczekać wojnę rosyjsko-ukraińską, ale też odbudować, wymierającą obecnie populację pszczół kanadyjskich.
Kanadyjskie pszczelarstwo boryka się z problemem wymierania pszczelich rojów, zatem import owadów z Ukrainy to obopólny dobry interes.
Warto dodać, iż przed wojną Ukraina była piątym producentem miodu na świecie, a „sektor pszczelarski” zatrudniał 600 tysięcy pracowników. Zaś według statystyk rządu Kanady pszczoły przyczyniają się w tym kraju do 3,18 miliarda dolarów kanadyjskich zysków w zbiorach rolnych, a jeśli doliczyć zapylanie upraw rzepaku – nawet do 7 miliardów CAD rocznie.
W odpowiedzi na problemy z wymieraniem rodzimych pszczół Kanadyjska Rada Miodu (Canadian Honey Council) już w październiku 2022 roku opublikowała swoje oficjalne stanowisko, wskazując, iż Ukraina (obok USA, Włoch, Nowej Zelandii, Australii i Chile) jest jednym z sześciu krajów świata, które mogą być źródłem importu pszczół.
Jak informuje kanadyjskie Ministerstwo Rolnictwa dotychczasowy import pszczelich królowych odbywał się przede wszystkim ze Stanów Zjednoczonych (85,9%0, Włoch (5,5%), Nowej Zelandii (3%), Australii (2,1%), zaś w imporcie całych rojów liczyły się tylko trzy kraje – Australia, Nowa Zelandia i Chile.
Kanadyjskie władze fitosanitarne wydają pozwolenia na import pszczelich królowych już od 2020 roku, ale od początku roku 2023 wydawane są już zezwolenia na sprowadzanie całych rojów przez miejscowych pszczelarzy. Dla kanadyjskich hodowców są przede wszystkim interesujące tzw. „pszczoły karpackie”, nazywane też „górskimi”. Kanadyjscy pszczelarze uważają bowiem, że są one „dobrymi producentami, spokojnymi i odpornymi na zimę, dobrze pasują do tutejszego, ostrego klimatu!”.
RES na podst. PAP
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!