Na Białorusi, 100 km od elektrowni jądrowej w Ostrowcu (Grodzieńszczyzna), zarejestrowano trzęsienie ziemi o sile 4,2 stopnia w skali Richtera. Jak podaje portal Radia Wolna Europa, Białoruska Akademia Nauk temu zaprzecza.
21 maja Centrum Badań Ziemi w Poczdamie w Niemczech odnotowało na Białorusi trzęsienie ziemi o sile 4,2 stopnia w skali Richtera. Epicentrum na głębokości 10 km zlokalizowano około 28 km od Lidy i 21 km od Nowogródka, co w przybliżeniu odpowiada lokalizacji Brzozówki.
Z doniesień medialnych wynika, że epicentrum znajdowało się stosunkowo blisko elektrowni jądrowej w Ostrowcu, ale jak podaje portal svaboda.org, białoruscy specjaliści twierdzą, że nie było żadnego trzęsienia ziemi.
Trzęsienie ziemi miało miejsce o godzinie 11:02 czasu białoruskiego.
Do białoruskiej elektrowni jądrowej w Ostrowcu, gdzie niedawno został podłączony drugi blok elektrowni, jest nieco ponad 100 km. Według mapy opublikowanej przez specjalistów z Poczdamu, Ostrowiec i jego okolice znalazły się w pierwszym kręgu aktywności sejsmicznej.
Kierownik działu przetwarzania i analizy danych monitoringowych Centrum Monitoringu Geofizycznego Narodowej Akademii Nauk Białorusi Tatiana Aronowa, w komentarzu dla państwowej agencji informacyjnej BelTA powiedziała jednak, że zgodnie z oficjalnymi zapisami sprzętu, na Białorusi nie było ostatnio żadnych trzęsień ziemi.
„Jedynym krajem, który zarejestrował to zjawisko, są Niemcy, serwis Geophone. Żaden inny kraj nic o tym nie informował, a białoruskie stacje sejsmiczne nie zarejestrowały tego zdarzenia. Przejrzeliśmy wszystkie zapisy na naszym terytorium i w innych krajach – ta informacja nie jest nigdzie dostępna” – powiedziała Aronova.
Władze Białorusi wybrały na miejsce budowy elektrowni jądrowej najniebezpieczniejsze z możliwych miejsc – Ostrowiec. Jeszcze w 1993 roku ostrzegali przed tą lokalizacją białoruscy uczeni.
Ekspertyzę Nr 93/03-1 „Możliwe punkty lokalizacji elektrowni atomowej na Białorusi” opracował jeszcze w 1993 r. zespół 20-tu naukowców pod kierownictwem prof. Aleksandra Michalewicza, członka Białoruskiej Akademii Nauk specjalizującego się w energetyce jądrowej. Ich podpisy widnieją pod ekspertyzą.
Na zlecenie władz przeanalizowali oni 28 potencjalnych miejsc, w których mogłaby stanąć białoruska elektrownia atomowa. Z nich wszystkich lokalizację pod Ostrowcem uznano za najgorszą i skrajnie niebezpieczną. Jednak z nieznanych powodów to właśnie ją wybrał Aleksander Łukaszenka, zapraszając rosyjski „Rosatom” do budowy elektrowni.
ba na podst.svaboda.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!