Ukraińska grupa poszukiwawcza „Czarny tulipan” odnajduje ciała rosyjskich żołnierzy zabitych podczas rosyjskiej agresji na Ukrainę. Od lutego 2022 roku na wyzwolonych spod okupacji terenach Ukrainy natrafiła na 311 ciał agresorów. Kierownik grupy Ołeksij Jukow mówi, że okupanci sami palą część ciał rosyjskiej armii, aby ukryć swoje straty. Jego historię publikuje „The Guardian”.
„Znaleźliśmy pięciu rosyjskich żołnierzy w powiecie łymańskim, których ciała spalono” – powiedział Jukow. Zauważył, że w niektórych przypadkach ciała rosyjskich żołnierzy zostały spalone przez okolicznych mieszkańców z powodu nieznośnego smrodu.
„Są tacy [rosyjscy wojskowi – red.], którzy starają się ukryć swoje straty, aby nie taszczyć ze sobą ciał” – wyjaśnił.
Okupanci pozbywają się ciał tysięcy zlikwidowanych rosyjskich żołnierzy, a Kreml rejestruje ich jako „zaginionych”.
Innym dowodem na to, że Rosjanie starają się ukryć ciała swoich żołnierzy, jest przechwycona rozmowa telefoniczna rosyjskiego żołnierza w maju 2022 roku. Wynika z niej, że jego towarzysze zostali pochowani na „w dole o głębokości człowieka” w pobliżu okupowanego Doniecka. „Ładunku 200 jest tak dużo, że góry trupów sięgają 2 metrów wysokości” – powiedział w rozmowie telefonicznej.
„Po prostu je tam wrzucają. A potem łatwiej jest zrobić tak, by wyglądało na to, że zniknęli bez śladu. Łatwiej im udawać, że po prostu zaginęli, to wszystko” – powiedział rosyjski żołnierz w innej przechwyconej rozmowie telefonicznej.
W listopadzie zeszłego roku dziennikarze „The Guardiana” rozmawiali z dziesiątkami mieszkańców Chersonia, którzy powiedzieli, że wojska rosyjskie używały miejscowego wysypiska do spalania ciał zabitych rosyjskich żołnierzy podczas sześciomiesięcznej okupacji.
Wymiana zwłok wojskowych między Rosją a Ukrainą jest procesem utajnionym i strony nie podają szczegółów. Anonimowy informator brytyjskiej gazety powiedział jednak, że „od początku rosyjskiej inwazji między dwoma krajami doszło do co najmniej 20 wymian ciał żołnierzy”.
Według źródła wymiana ciał odbywa się na granicy rosyjsko-ukraińskiej lub na linii frontu pod kontrolą przedstawicieli obu krajów.
Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża potwierdził, że jego pracownicy uczestniczyli w kilku takich operacjach.
Opr. TB, www.theguardian.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!