Tuba propagandowa białoruskiego reżimu, gazeta „Mińska Prawda” opublikowała felieton Jurija Uwarowa, poświęconego podmińskim Kuropatom, miejscu kaźni tysięcy ofiar stalinowskiego terroru – Białorusinów i Polaków, zamordowanych w ramach operacji polskiej NKWD i oficerów z tzw. białoruskiej Listy Katyńskiej.
W artykule pt: „Ciemny Las na obrzeżach Mińska. Taniec na kościach europejskich dyplomatów i zmagarów na Kuropatach musi zostać powstrzymany”, propagandysta świadomie kłamie, że na uroczysku rzekomo rozstrzelano „niemieckich faszystów”, a nie masowo rozstrzeliwanych przez NKWD. Wszyscy, którzy uważają inaczej to jego zdaniem chorzy psychicznie.
Jak zauważa Nasza Niwa, tezy Uwarowa stoją w sprzeczności z wnioskami licznych śledztw przeprowadzonych przez prokuraturę białoruską i prokuraturę wojskową w latach 80., 90. i 2000., które wykazały, że na Kuropatach grzebano ofiary stalinowskich czystek.
„Piękne miejsce w pobliżu stołecznej dzielnicy Zielony Ług przysłonięty stojącymi w lesie krzyżami. Co roku pojawiają się tam, jak upiory o ponurych twarzach, ci, którzy zaciekle nienawidzą prawowitego rządu na Białorusi, a także dyplomaci z krajów nam nieprzyjaznych” – pisze Uwarow.
Propagandysta krytykuje zachodnich dyplomatów, którzy odwiedzają Kuropaty „z marnymi bukietami niedrogich kwiatów” i ignorują pytania „odważnych białoruskich dziennikarzy”.
Felietonista „Mińskiej Prawdy” „bajką” nazywa fakt, że na podmińskim uroczysku pochowano ofiary stalinowskich represji i przedstawicieli elity twórczej, krytykuje Zianona Pazniaka, ktory jako pierwszy odkrył i nagłośnił istnienie dołów śmierci w lesie pod Mińskiem. Według Uwarowa, zrobił to w celu napiętnowania Związku Radzieckiego i Stalina.
Uwarow wzywa do wydalenia dyplomatów z Białorusi, którzy rzekomo ingerują w wewnętrzne sprawy kraju i podsycają wrogość społeczną. Na celowniku propagandysty znalazł się także nuncjusz apostolski na Białorusi Ante Jozic, który wraz z arcybiskupem Staniewskim odwiedził Kuropaty przed dniem Wszystkich Świętych, ponieważ „Kościół katolicki w 2020 roku zajął stanowisko antypaństwowe”.
Według oficjalnych danych białoruskich na Kuropatach spoczywa kilkadziesiąt do stu tysięcy, według niezależnych historyków, w tym Zenona Paźniaka – od 100 tys. do 250 tys. Profesor Zdzisław Winnicki z Uniwersytetu Wrocławskiego podaje liczbę 250 tys., a brytyjski historyk Norman Davies twierdzi, że zamordowano tu nawet więcej niż ćwierć miliona osób, zarówno Polaków jak i Białorusinów.
Zdaniem historyków, może tu spoczywać także 3872 Polaków z tzw. „białoruskiej listy katyńskiej” zamordowanych w kwietniu i maju 1940 r. Są tu także ofiary tzw. „operacji polskiej” NKWD i Polacy z zajętych przez sowietów przedwojennych Kresów zabici po roku 1940. Wśród ofiar najwięcej jest dawnych mieszkańców Mińska i Mińszczyzny.
Tymczasem sowieckie ludobójstwo w podmińskim lesie, są fundamentem założycielskim sowieckiej BSSR ze skutkami w postsowieckiej Białorusi z jej postsowieckimi elitami dziś.
Kuropaty to miejsce zbrodni na rzadko spotykaną skalę, popełnioną ze względów politycznych ale i narodowościowych, dokonane przez sowieckich komunistów. Praktycznie bez oficjalnego upamiętnienia, rugowane i zapomniane przez oficjalne media. Nie ma o tym miejscu choćby jednej wzmianki w podręcznikach historii. W masowej świadomości nie stawia się pytań o sprawców, o ich ukaranie. O jego upamiętnienie. W ostatnich latach o ocalenie przed zrównaniem z ziemią walczą od ponad 30 lat działacze opozycyjni. Za tę walkę są szykanowani, represjonowani. Dziś, wszyscy liderzy walki o pamięć o Kuropatach siedzą w więzieniach, skazani na wieloletnie wyroki.
ba za nashaniva.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!