Jestem trochę szczęściarą, bo w naszej dzielnicy nie było tak intensywnych działań. Ale gdy już się zaczęły, to było to straszne. Człowiek siedzi odizolowany od innych w piwnicy, ciągle o tym myśli, wydaje mu się, że jest to koniec świata i oczekuje śmierci. Wywiad z Sofiją Butko, docentem katedry Języka Ukraińskiego Charkowskiego Uniwersytetu im. Wasyla Karazina przeprowadził Wojciech Jankowski dla „Nowego Kuriera Galicyjskiego”.
Proszę powiedzieć, jakie były pierwsze myśli 24 lutego, gdy dowiedziała się Pani, że zaczęła się rosyjska agresja na Ukrainę?
Przede wszystkim, byliśmy zszokowani. Chociaż mieliśmy przeczucie i oczekiwaliśmy czegoś niedobrego, ale do końca spodziewaliśmy się, że nie będzie tej wojny, bo trudno sobie wyobrazić, aby w tym czasie na takim poziomie rozwoju społeczeństwa i świata mogła wybuchnąć tak okropna wojna.
Tego ranka obudził mnie mąż i powiedział: „Zaczęło się!”. Zaczęliśmy zastanawiać się, co robimy dalej? Podjęliśmy decyzję, że dopóki będzie spokojnie, będziemy coś robić i działać.
Dużo czasu spędziła Pani w schronie czy piwnicy.
Mieszkamy w prywatnym budynku i mamy piwnicę. Było to o tyle wygodne, że nie musieliśmy gdzieś tam biegać, do metra czy schronu. Zrozumieliśmy, że gdyby było bezpośrednie trafienie, to nie damy rady, ale w razie ogólnego ostrzału będziemy chronieni od odłamków. W niektóre dni przebywaliśmy tam cały czas, nawet do północy, bo cały czas był alarm. Było to bardzo straszne, bo gdy słyszysz lecące nad głową samoloty, to siedzisz i modlisz się, aby ominął cię najgorszy los. Ale nie wszystkich ominął… Niestety.
Czy orientuje się Pani, ile czasu spędziła Pani w tej piwnicy?
Trudno powiedzieć, ile czasu. Ale człowiek jest istotą, która z czasem przyzwyczaja się, nawet do rzeczy najstraszniejszych. Początkowo spędzaliśmy w piwnicy dużo czasu, ale później zrozumieliśmy, że Charków jest bardzo rozległym miastem, więc nie znaczy to, że właśnie twoja dzielnica zostanie zbombardowana. Nasłuchiwaliśmy i jeżeli było cicho, zostawaliśmy na górze, ale gdy coś nadlatywało, schodziliśmy do naszego ukrycia.
Cały wywiad na stronie „Nowego Kuriera Galicyjskiego”.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!