„Spór o Babi Jar wykracza poza kwestie historyczne. Stał się narzędziem walki politycznej między obozem prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i jego poprzednika Petra Poroszenki, polem konfliktów personalnych oraz starcia różnych modeli pamięci. Punktami zapalnymi są uwzględnione w projekcie prywatnym kwestia kolaboracji ukraińskich nacjonalistów z III Rzeszą oraz udział przedstawicieli Rosji, dający im wpływ na ukraińską politykę pamięci. W rezultacie ważny projekt, zarówno nadający kształt wewnętrznym debatom o przeszłości, jak i rzutujący na postrzeganie Ukrainy za granicą, powstaje bez udziału państwa, które – przynajmniej na obecnym etapie – zrzeka się aktywnej polityki w tym zakresie” – czytamy w analizie Ośrodka Studiów Wschodnich poświęconej politycznemu znaczeniu upamiętnienia zagłady kijowskich Żydów w 1941 roku.
„29 września i 6 października w Kijowie odbyły się konkurencyjne względem siebie obchody 80. rocznicy masakry w Babim Jarze – miejscu eksterminacji kijowskich Żydów oraz przedstawicieli innych narodów i grup politycznych. Zbrodnie te nie doczekały się kompleksowego upamiętnienia ani w czasach ZSRR, ani przez 30 lat niepodległej Ukrainy. Dopiero w ostatnich latach powstały dwa projekty memorializacji Babiego Jaru, jednak ich twórcy weszli ze sobą w ostry spór. Pierwszy projekt, opracowany przez Akademię Nauk i wspierany przez środowiska „patriotyczne”, wpisuje Holokaust w historię martyrologii innych narodów, a Ukrainę ukazuje w roli ofiary dwóch totalitaryzmów. Drugi – prywatny – koncentruje się na upamiętnieniu tragedii Żydów na ziemiach ukraińskich, budzi jednak kontrowersje, głównie z uwagi na udział sponsorów i twórców z Rosji. Zaawansowanie drugiego projektu, jego nowoczesna forma oraz skupienie na tematyce Zagłady przesądziły o poparciu go przez władze Ukrainy i Izraela” – pisze autorka analizy Jadwiga Rogoża.
„Drugi projekt – w ukraińskiej przestrzeni medialnej określany często mianem „rosyjskiego” – został zainicjowany przez Michaiła Fridmana i Germana Chana (na zdjęciu na pierwszym planie – red.), rosyjskich oligarchów o żydowskich korzeniach urodzonych na sowieckiej Ukrainie. W 2016 r. powołali oni Centrum Pamięci o Holokauście Babi Jar (CPHBJ), którego głównym celem jest upamiętnienie eksterminacji kijowskich Żydów – jednego z etapów tzw. Holokaustu od kul. Poza martyrologią Żydów projekt ten ma obejmować refleksję nad postawami ukraińskiej ludności i formacji nacjonalistycznych w okresie okupacji niemieckiej. Koncepcja zakłada stworzenie dużego kompleksu łączącego wymiar muzealny, badawczy, edukacyjny i archiwistyczny na wzór Yad Vashem, w tym muzeów pamięci wszystkich ofiar Babiego Jaru i tragedii kureniwskiej (to rozszerzenie perspektywy faktycznie stanowi uwzględnienie postulatów zwolenników koncepcji konkurencyjnej). Twórcy stawiają na nowoczesne metody interakcji i technologie multimedialne. Wizytówką projektu jest film dokumentalny w reżyserii Siergieja Łoznicy „Babi Jar. Kontekst”, nagrodzony na tegorocznym festiwalu w Cannes” – podkreśla Rogoża.
„Wołodymyr Zełenski publicznie poparł projekt CPHBJ w lipcu 2020 r., a w skład rady nadzorczej wszedł szef Biura Prezydenta Andrij Jermak. Projekt ma także wsparcie mera Kijowa Witalija Kliczki. O poparciu władz najprawdopodobniej przesądziły rozmach i zaawansowanie projektu, brak konieczności finansowania go z budżetu oraz obecność w nim światowej sławy artystów, autorytetów i byłych głów państw. Dla Zełenskiego, którego część rodziny padła ofiarą Holokaustu, poparcie mogło mieć także wymiar osobisty. Projekt uatrakcyjnia również nowoczesna, multimedialna forma upamiętnień, sygnowanych przez światowe nazwiska oraz rozgłos, który wykracza poza granice kraju. Prezydent zaczął „prywatyzować” sukces projektu jeszcze podczas ostatniej wizyty w Stanach Zjednoczonych jako memoriału powstającego właśnie za jego rządów.
Działania władz zaktywizowały przeciwników CPHBJ, w tym środowisko byłego prezydenta Poroszenki, dla których tematyka Babiego Jaru stała się instrumentem politycznego ataku na Zełenskiego. Choć zasadnie wskazywano na brak aktywnych działań państwa na rzecz kształtowania polityki pamięci, padały także wyolbrzymione zarzuty o wysługiwanie się Zełenskiego reżimowi Putinowskiemu. Projekt nazywano instrumentem wojny hybrydowej oraz trojańskim koniem Putina, który ma ułatwiać dyskredytację Ukrainy na świecie i budowę wizerunku Ukraińców jako antysemitów, nacjonalistów i faszystów” – czytamy dalej. Cały tekst tutaj.
Oprac. MaH, osw.waw.pl
fot. TheLetterOneGroup, Wikimedia Commons, CC
1 komentarz
krogulec
2 listopada 2021 o 07:36To wstęp do wyciągania kasy od Ukraińców.