Wpaść na weekend do Kijowa, zdążyć zwiedzić najatrakcyjniejsze miejsca i w poniedziałek rano pojawić się w pracy? To ambitny cel, ale możliwy do zrealizowania, nawet teraz, w czasach pandemii. Oczywiście jeśli jesteśmy zaszczepieni. W przeciwnym razie spodziewajmy się skierowania na kwarantannę. Potrzebny nam będzie na granicy certyfikat szczepienia, ważny paszport, ubezpieczenie komercyjne oraz wydawana bezpłatnie zielona karta samochodu. Wszystkiego nie zwiedzimy, ale warto wybrać tylko niektóre oferty, resztę zostawiając na kolejne odwiedziny miasta. Warto zajrzeć w ciągu dnia do Meżhirie, siedziby byłego prezydenta Janukowycza, dzisiaj nazywanej popularnie Muzeum Korupcji. Wieczorem powłóczyć się po Hryszczatiku, głównym deptaku Kijowa, ulicą Hruszewskiego dojść do Ławry Peczerskiej i tam zakończyć weekendowe zwiedzanie miasta – pisze Andrzej Klimczak.
Kijów, stolica Ukrainy, prawie trzymilionowe miasto kontrastów zdominowane przez socrealistyczną architekturę, ale posiadające swój niepowtarzalny klimat. Miasto podzielone jest szeroko rozlanym Dniestrem na część lewobereżną i prawobereżną.
Lewobereżny, to typowa miejska sypialnia, zabetonowana blokową, mieszkalną kompozycją prostokątnych, często dwudziesto i trzydziestopiętrowych blokowisk.
Prawobereżny Kijów, to ten reprezentacyjny z budynkami administracji państwowej, ulicami pełnymi markowych sklepów, zabytkowymi obiektami od soboru Sofijskiego poczynając a kończąc na Ławrze Peczerskiej. Wszystko to jednak otoczone jest wielkimi, socrealistycznymi budynkami.
Najpierw jednak należy podjąć decyzję, w jaki sposób dojedziemy do stolicy Ukrainy. Można po prostu z Warszawy, Wrocławia lub Krakowa dolecieć samolotem i w ten sam sposób wrócić. Na pewno wpłynie to na oszczędność czasu, ale nie pieniędzy. Ja jednak jestem zwolennikiem poruszania się po lądzie, bowiem ważny jest nie tylko cel naszej podróży ale podróż sama w sobie. W związku z tym, że teraz kolejki na przejściach samochodowych znacznie zmalały, dojeżdżam w piątek po południu do Lwowa. Tam zostawiam samochód na strzeżonym parkingu, jakich pełno w okolicy hoteli. Przesiadam się na nocny pociąg sypialny relacji Lwów – Kijów. Koleje ukraińskie mają odnowiony tabor z wygodnymi, czystymi miejscami do spania i bardzo sympatyczną obsługą. Konduktorzy zabierają pasażerom bilety, aby zwrócić je na pół godziny przed punktem docelowym, budząc nas, abyśmy nie minęli naszej stacji. W czasie podróży można skorzystać z posiłku zamawianego przez telefon i dostarczanego przez obsługę do przedziału. W ramach ceny biletu konduktor serwuje również kawę, herbatę i słodki rogalik.
Ukołysany rytmicznym ruchem wagonu zasypiam jak niemowlę. Chyba nigdzie tak dobrze się mi nie śpi jak właśnie w pociągach. Przed siódmą rano za oknem wagonu pojawia się Kijów. Wjeżdża się bardzo długo, mijając blokowiska, parki i wreszcie słynny cmentarz Bajkowe, który zwiastuje, że za trzy minuty będziemy na dworcu, a właściwie na dwóch na raz, bo w Kijowie do starego dworca dobudowano nowoczesny. W holu tego starego zaskakuje ogromny, kryształowy żyrandol ważący dobrych kilkaset kilogramów. Wielka tablica z rozkładem jazdy kusi propozycją wyprawy do odległych rejonów Europy a nawet do Azji.
Przed dworcem niby chaotycznie a jednocześnie bardzo sprawnie kłębią się taksówki, prywatne samochody, marszrutki. Stąd można pojechać albo do wybranego hotelu, planując nocleg z soboty na niedzielę, albo też zaplanować powrót wieczornym pociągiem sypialnym do Lwowa.
Wybór miejsc noclegowych jest naprawdę imponujący, podobnie jak ceny które wahają się od równowartości 10 euro za miejsce w hostelu czy prywatnej kwaterze do 500 euro za dobę w luksusowych hotelach. Można również wynająć koje na którymś ze statków cumujących w porcie. Nocleg bardzo atrakcyjny, często w dobrej cenie, ale zawsze wiążący się z ciasnotą pomieszczenia dostosowanego na siłę do warunków hotelowych.
140 hektarów luksusu
Wyjazd do Meżhirie, luksusowej rezydencji byłego prezydenta Janukowycza nie jest heroicznym wyczynem. Muzeum korupcji leży w miejscowości Nowyje Piotrowce. Najlepiej skorzystać z wyspecjalizowanych w takich dowozach busów lub z taksówki. Cena w jedna stronę nie powinna przekroczyć 500 hrywien. Zdecydowanie taniej jest skorzystać z niebieskiej linii metra i dojechać za 10 hrywien do końcowej stacji Heroiw Dnipra. Z tego przystanku odjeżdżają specjalne marszrutki do Muzeum Korupcji. Gdyby ich nie było przez jakiś czas, to na lewo od stacji jest niewielki rynek Obołoń, przy którym parkują samochody wożące turystów do Meżhirie. Za kurs powinniśmy zapłacić nie więcej niż 100 hrywien od osoby w jedną stronę.
Przed nami niespełna 25 kilometrów drogi wiodącej na północny wschód od Kijowa. Podróż mija szybko i aleją wśród jednorodzinnych domów dochodzimy do potężnej bramy z metaloplastyki. To główna brama wjazdowa na teren rezydencji. Tutaj sprzedaje się bilety wstępu na teren ośrodka ale też do poszczególnych budynków. Warto kupić dodatkowy bilet do tzw. Honki, budynku najbardziej reprezentacyjnego, w którym mieszkał Wiktor Janukowycz. Nazwa Honka wzięła się od nazwy fińskiej firmy, która wyremontowała budynek za jedyne dziewięć i pół miliona dolarów… Niedaleko Honki znajdziemy park maszyn, gdzie Wiktor Janukowycz kolekcjonował zabytkowe samochody. Ciekawym miejscem jest też centrum rekreacji, gdzie były prezydent – w młodości bokser – nadal trenował ten sport na pełnowymiarowym ringu, lub dla odmiany mógł zagrać w tym samym budynku w tenis lub kręgle.
Część druga:
Muzeum korupcji z “domem Putina”. Nietypowy spacer po Kijowie (cz.2)
Andrzej Klimczak
Zdjęcia: Andrzej Klimczak
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!