Dlaczego papież Franciszek przyjął rezygnację abp Kondrusiewicza z urzędu metropolity, zwierzchnika białoruskich katolików, i co na dymisji tego niezłomnego hierarchy zyskał katolicki Kościół Białorusi? Odpowiedź na powyższe pytania próbuje znaleźć w rozmowie z Radiem Svaboda historyk i dziennikarz Siergiej Ablamejko i politolog Piotr Rutkouski.
Już w pierwszym zdaniu Ablamejko mówi, że dymisja Kondrusiewicza nie dziwi go, spodziewał się takiego obrotu sprawy i nazywa ten krok kapitulacją. Przypomina, że w przededniu Nowego Roku pojawił się wspólny apel, wezwanie do pokoju społecznego, podpisane przez metropolitę prawosławnego, rabina, muftiego i nuncjusza apostolskiego;
„Pomyślałem wtedy, że to kompromis, że taka jest cena powrotu Kondrusiewicza (z kilkumiesięcznego wygnania z Białorusi – red.)”, mówi Ablamejko. Jednak jego zdaniem, przyjęcie przez papieża Franciszka dymisji abp Tadeusza Kondrusiewicza dotknęła białoruskich katolików, ponieważ ten hierarcha opowiadał się po „jasnej” stronie konfliktu społecznego (po wyborach prezydenckich).
„Jeśli jest to kompromis, to co Kościół katolicki otrzymał w zamian? – pyta retorycznie publicysta. – Nie wiemy, jakie publiczne stanowisko zajmie Kondrusiewicz po rezygnacji. Hierarchia w Kościele katolickim jest dość sztywna i z łatwością będą mogli zamknąć mu usta” mówi dziennikarz i przypomina, że abp Tadeusz Kondrusiewicz pozostaje na razie, na bardzo krótko przewodniczącym Konferencji Biskupów Katolickich Białorusi.
Zdanie Ablamejki, w obecnej sytuacji lepszym rozwiązaniem byłoby pozostawienie abp Kondrusiewicza na czele białoruskiego kościoła katolickiego, nawet gdyby miał dalej zostawać za granicą, a ktoś na Białorusi mógłby chwilowo formalnie rządzić. To – jego zdaniem, byłoby uczciwsze. Wskazuje on, że białoruskie władze oczywiście nie chciały słyszeć, aby to Jurij Kasobucki został powołany na miejsce Kondrusiewicza.
„Watykan poszedł po linii najmniejszego oporu i wyznaczył kompromisową postać na tymczasowego przywódcę (trzody). W ciągu ostatnich 20 lat dyplomacja watykańska wypada raczej źle na Białorusi i w kwestii Białorusi. Ta dyplomacja idzie po kursie rosyjskim. Tak było w przypadku prób zaproszenia na Białoruś papieża, tak było w przypadku, gdy białoruskim grekokatolikom przez ostatnie 30 lat odmówiono przyznania biskupa, tak było, gdy Tadeusz Kondrusiewicz po 13 latach bardzo owocnej służby na Białorusi nie otrzymał godności kardynalskiej. Nawet przeniesienie Kondrusiewicza na Białoruś z Moskwy było także ustępstwem ówczesnego stanowiska Kremla wobec Kondrusiewicza.
Jak mówi Ablamejka, Watykan i Kurię Watykańską można zmusić do kompromisu, a nawet poddania się, a Kościół katolicki, jego księży i wiernych – nie.
„Politycy i dyplomaci to jedno, a księża zawsze idą ze swoimi wiernymi do końca” – konstatuje dziennikarz.
Politolog, dyrektor Białoruskiego Instytutu Studiów Strategicznych Piotr Rudkouski również uważa, że Watykan poszedł po linii najmniejszego oporu, ale zamiast kapitulacją, określa zmiany w białoruskim Kościele kompromisem.
„Nazwałbym to kompromisem, pewne ustępstwa poczynił zarówno Watykan, jak i reżim białoruski. Miałem nadzieję, że ustępstwo Watykanu nie będzie aż tak daleko idące”.
Rudkouski przypomina, że w całej historii Kościoła katolickiego na Białorusi, znacznie więcej problemów było (dla Kościoła i dla wiernych) wtedy, kiedy Watykan nadmiernie ingerował w sprawy świeckie, niż kiedy utrzymywał powściągliwą pozycję.
„Może to częściowo wyjaśniać pewną powściągliwość Watykanu i poleganie na kompromisach w XX wieku, zwłaszcza po Soborze Watykańskim II. Gdyby Watykan zajął twarde stanowisko, władze nie zgodziłyby się na powrót Kondrusiewicza na Białoruś. Mógłby pozostać poza Białorusią przez długie lata.
Zdaniem Rudkouskiego, absencja zwierzchnika Kościoła oznaczałaby nieefektywne zarządzanie na odległość i malejące wpływy w hierarchii kościelnej.
„Siłą Kondrusiewicza nie była jego pozycja, ale kapitał społeczny. I pozostaje z nim”.
Zupełnie inaczej sprawę komentuje polski dziennikarz i działacz polskiej mniejszości z Białorusi Andrzej Poczobut;
„A jednak Watykan ograł Łukaszenke (…). Decyzja sensacyjna i gdybym nie czytał jej na oficjalnym portalu (Stolicy Apostolskiej – red. Kresy24.pl), to bym nie uwierzył. Nie była to kandydatura lansowana przez Łukaszenkę. Biskup Welikosielec ma twardy charakter i nie będzie łatwym partnerem dla reżimu. Myślę że władze przebywają w szoku, a my naprawdę mamy powody do optymizmu!” – napisał Andrzej Poczobut.
oprac. ba za svaboda.org/facebook.com/andrzej.poczobut.9
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!