W piątek 13 listopada od samego rana, w różnych częściach Mińska, a także w innych miastach Białorusi, na ulicę wyszły tysiące ludzi, tworząc „łańcuchy pamięci” po bestialskim mordzie popełnionym 12 listopada przez łukaszystowskich tajniaków na 31 – letnim Ramanie Bandarence.
Jak informowaliśmy, Raman Bandarenka został 11 listopada porwany sprzed swojego bloku, skatowany na posterunku milicji w Mińsku, i tego samego wieczoru karetka zabrała go nieprzytomnego do szpitala. 12 listopada na skutek obrażeń zmarł. Wczoraj Komitet Śledczy komentując śmierć Bandarenki napisał, że 31-latek zmarł po zatrucia alkoholowym, a obrażenia wynikają z tego, że wdał się w bójkę.
Oświadczenie śledczych błyskawicznie zdementowali lekarze ratujący życie młodego Białorusina. Napisali, że w jego organizmie nie znaleźli nawet śladów alkoholu. O tym, że to nie Bandarenka atakował, świadczą nagrania wideo i naoczni świadkowie.
Oburzeni kłamstwami milicji Białorusini, jeszcze wczoraj gromadzili się pod blokiem mężczyzny by oddać mu hołd. W piątek w samo południe 13 listopada wyszli na ulice swoich miast. Dla nich Bandarenka stał się Bohaterem narodowym.
Przed blokiem mężczyzny, na tzw. „Placu zmian”
Wzdłuż prospektu Dzierżyńskiego w Mińsku powstaje łańcuch solidarności.
W Grodnie ludzie przynoszą kwiaty w miejsce, w którym w listopadzie 1961 roku komuniści wysadzili w powietrze kościół pw. Najświętszej Maryi Panny, powszechnie nazywanego Farą Witoldową.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!