Państwa i instytucje znajdujące się pod presją na rzecz zatrzymania spornego Nord Stream2 przerzucają między sobą tego gorącego ziemniaka, nie chcąc wziąć odpowiedzialności za jego los. Ten zależy nadal od Niemiec, które powinny dać Unii Europejskiej zielone światło do działania – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Instytucje UE nie mają uprawnień do wstrzymania realizacji projektu Nord Stream 2. To kwestia, która leży w gestii krajów członkowskich – oświadczył szef unijnej dyplomacji Josep Borrell, przemawiając na posiedzeniu Parlamentu Europejskiego. Tymczasem Niemcy usztywniają stanowisko w sprawie Nord Stream 2 i jest to fakt często pomijany w dyskusji.
Niemcy ustami kanclerz Angeli Merkel twierdzą obecnie, że sporny Nord Stream 2, czyli gazociąg z Rosji do Niemiec to przedsięwzięcie czysto komercyjne, na które rząd nie ma wpływu. Partnerzy finansowi pożyczyli pieniądze konsorcjum Nord Stream 2 AG należącemu do Gazpromu, wszelkie pozwolenia zostały wydane, więc cóż może zrobić Berlin? Ten wątek został podjęty przez Piotra Burasa, szefa warszawskiego biura European Council on Foreign Relations cytowanego w BiznesAlert.pl.
– Rząd federalny nie jest dysponentem gazociągu bałtyckiego. W sensie formalno-prawnym jest to rzeczywiście, jak wbrew krytykom utrzymuje Berlin, projekt gospodarczy. Inaczej niż w Polsce czy w niektórych innych krajach, za bezpieczeństwo energetyczne nie odpowiada w Niemczech państwo, lecz prywatne koncerny energetyczne. Zaś rząd nie ma bezpośrednich możliwości oddziaływania na ich decyzje (inaczej niż w przypadku np. polskiego PGNiG, który jest de facto realizatorem polityki energetycznej rządu) – pisze Buras. Jego słowa wywołały żywą dyskusję ekspercką w Polsce z udziałem specjalistów Polskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych, Ośrodka Studiów Wschodnich i innych, w której wziął skromny udział także autor niniejszego tekstu. Warto jednak podkreślić, że sama Angela Merkel przyznała w czasie rozmów o przyszłości dostaw gazu przez Ukrainę i porozumieniu tymczasowym Komisja Europejska-Ukraina-Rosja, w którą zaangażowały się Niemcy, że „nie chodzi tutaj o projekt tylko ekonomiczny, lecz należy uwzględnić także aspekt polityczny, będziemy o tej sprawie nadal ze sobą rozmawiać”.
(…)
Cały artykuł tutaj.
fot. kremlin.ru
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!