W ciągu ostatnich trzech miesięcy odpływ kapitału z Białorusi wyniósł 144 mln USD
Z Mińska wycofano 144 mln dolarów zagranicznych inwestycji. Przez prawie 30 lat niepodległości białoruska stolica nie stała się inwestycyjną mekką regionu – zauważa banki24.by.
Krąg miliarderów pracujących na Białorusi lub współpracujących z tamtejszymi przedsiębiorstwami okazał się dość wąski: prywatnych firm w kraju jest niewiele – około 70% gospodarki należy do państwa.
Największe z nich pod względem przychodów to rafineria w Mozyrzu (4 mld USD w 2019 r.), Naftan (3,7 mld USD) i Biełaruśkalij (2,3 mld USD).
Tymczasem według ankietowanych anonimowo przez Forbes czołowych białoruskich i rosyjskich biznesmenów działających na Białorusi, białoruski rubel zdewaluuje się co najmniej 3-krotnie w wyniku masowego wycofywania wkładów i skupowania twardej waluty przez protestujący naród.
Na razie w ciągu miesiąca kurs spadł tylko o 7,3%.
Biznesmeni przewidują (anonimowo), że „jeśli Łukaszenka odejdzie, do kraju zaczną w końcu napływać inwestorzy, którzy boją się obecnie lokować tu pieniądze. Rozpocznie się prywatyzacja. Przez jakiś rok po jego odejściu będzie niewielki chaos, a potem gospodarka się ustabilizuje”.
Zauważają jednak, że jest to „dzielenie skóry na niedźwiedziu, choć jeśli teraz Łukaszenki się nie obali to będzie tu druga Korea Północna”.
Nie wierzą w żadne realne zmiany konstytucyjne przy obecnej władzy i oceniają, że poparcie dla Łukaszenki już praktycznie nie istnieje.
„Jeśli wcześniej miał 10%, to teraz 0%. Ci, co na niego głosowali, wstydzą się. Nie ma mowy o żadnym pokoju i dialogu władzy z biznesem. Przeciwko Łukaszence są dziś wszyscy – prywatny biznes i dyrekcje zakładów państwowych” – twierdzą przedsiębiorcy.
oprac. ba na podst. banki24.by/forbes.ru
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!