Dwa miesiące przed wyborami prezydenckimi na Białorusi ponad sto osób, kluczowych postaci życia społeczno – politycznego, popularnych blogerów i ludzi z otoczenia kandydatów na prezydenta, zostało zatrzymanych w sprawach karnych lub skazanych za naruszenia administracyjne.
„Według danych Centrum Praw Człowieka Wiasna na 16 czerwca, od 6 maja na Białorusi, na podstawie paragrafów Kodeksu Administracyjnego służących do politycznego ścigania oponentów, sądy skazały na areszty 97 osób (w sumie na 1 246 dni aresztu). Na podstawie tych samych artykułów 105 osób otrzymało kary grzywny w łącznej wysokości około 90 tys. rubli (ok. 44 tys.dolarów amerykańskich).
Białoruskie sądy codziennie wydają wyroki ok. 15 dni aresztu dla uczestników pokojowych zgromadzeń (przedwyborczych pikiet). Niektórym wyroki skumulowano; Paweł Sewieryniec odsiaduje 75 dni, Mikoła Statkiewicz czy bloger ps. MozgON Władimir Cyganowicz – po 30 dni itp.
Warunki odbywania kary w mińskim areszcie na Akrestina, w którym znajduje się większość zatrzymanych, można uznać za okrutne, nieludzkie i poniżające traktowanie.
Uwięziony lider białoruskich chadeków podciął sobie żyły na znak protestu przeciwko torturom
Obrońcy praw człowieka informują o presji wywieranej na kandydatkę na prezydenta Swietłanę Tichanowską (zarejestrowała swoją kandydaturę zamiast uwięzionego męża Siergieja Tichanowskiego), w tym groźby odebrania jej dzieci, o prześladowaniach członków jej sztabu wyborczego i osób zbierających podpisy na listach poparcia wymaganych przez Centralną Komisję Wyborczą, o presji na rywala Łukaszenki Wiktora Babarykę, najściach OMON-u na mieszkania ludzi z nim związanych, rewizje, aresztowania, zatrzymaniach osób z jego toczenia. Wreszcie, zatrzymanie go przez milicję finansową (18.05.20).
Obrońcy praw człowieka oceniają te działania władz jako nielegalną, motywowaną politycznie presję na kandydatów na prezydenta, która jest wykorzystywana w celu zmuszenia ich do rezygnacji z udziału w wyborach.
Białoruski Komitet Helsiński i Centrum Praw Człowieka Viasna zwróciły się do Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka i szeregu specjalnych sprawozdawców tematycznych ONZ o podjęcie wszelkich możliwych środków w celu poprawy obecnej sytuacji w zakresie praw człowieka na Białorusi, a także przeprowadzania uczciwych wyborów.
Przypomnijmy, że potencjalny kandydat na prezydenta Siergiej Tichanowski został aresztowany tuż przed datą rejestracji kandydatów na prezydenta, w celu uniemożliwienia mu udziału w wyścigu prezydenckim. Kiedy wyszedł na wolność stanął na czele kampanii wyborczej swojej żony. Entuzjazm jaki towarzyszył Białorusinom tłumnie ustawiającym się w kolejkach, by złożyć podpis na listach jej poparcia zakończył się dla Tichanowskiego ponownym zatrzymaniem, tym razem w sprawie karnej (grozi mu 3 lata więzienia).
Za kratkami siedzi co najmniej 11 współpracowników Tichanowskiego i członków sztabu wyborczego Swietłany Tichanowskiej. Siedzi co najmniej 18 przyjaciół i współpracowników innego kandydata Wiktora Babaryki, zatrzymanych po 11 czerwca pod zarzutem popełnienia przestępstwa. Stało się to po tym, jak Babaryko ogłosił, że do jego sztabu wyborczego zgłosiło się setki wolontariuszy, chcących pracować w imię lepszej przyszłości, oraz po informacji, że zebrał rekordową liczbę podpisów na listach poparcia wymaganych przez CKW.
Jak pisze Siergiej Giezgało w internetowej gazecie Nasza Niwa, po liczbie zatrzymanych zwolenników jednego lub drugiego rywala można wywnioskować, jak prezydenckie służby oceniają stopień „zagrożenia” dla „gwaranta stabilności i bezpieczeństwa”.
Oprócz zatrzymań mają miejsce inne akty zastraszania.
I tak np. do działającego od 4 lat (po 2015 reżim nieco poluzował) sklepu z ubraniami i gadżetami patriotycznymi Symbal.by, który wypuścił serię koszulek z napisem „Psycho3%”, weszła kontrola służb podległych MSW ds. walki z przestępczością gospodarczą. Przypadek?
W 2010 roku Białoruś wpisała się do Księgi Rekordów Guinnessa jako kraj, w którym w noc po wyborach aresztowano rekordową liczbę kandydatów na prezydenta. Podczas kampanii w 2006 r. zatrzymania były, ale miały miejsce tuż przed dniem wyborów, a nie dwa czy trzy miesiące przed nimi.
W 2020 r. wybory prezydenckie na Białorusi tracą nawet pierwotne oznaki „wyborów”. Doszło do takiego kuriozum, że szefowa Centralnej Komisji Wyborczej Lidia Jermoszyna, oskarżyła rywala Łukaszenki o to, że jego kampania miała na celu …. zmianę władzy. Jak on śmiał!
Masowe aresztowania, rewizje i podżeganie do wrogości – to ostatnie ma miejsce po obu stronach – zamieniają „kampanię wyborczą” w bachanalia. Przypomina to wybory w afrykańskich dyktaturach, a nie w Europie.
Sam fakt aresztów politycznych sprawia, że wyborów nie można uznać za wolne i uczciwe. Białoruskie władze udowodniły tym co robią, że są niezdolne do wygrania wyborów – nawet nie wolnych, ale przynajmniej z elementami konkurencji.
Należy zauważyć, że represje i niesłychana wrogość ze strony państwowej propagandy spowodowały także bezprecedensową mobilizację opozycyjnie nastawionej części społeczeństwa.
Próby łukaszenkowskiego aparatu propagandowego, mające na celu oczernienie konkurentów jako agentów obcych wpływów zakończyły się niepowodzeniem. Dwa miesiące przed wyborami kraj został radykalnie spolaryzowany.
oprac. ba za nn.by/spring96.org
fot: nn.by
1 komentarz
Rejtan
18 czerwca 2020 o 18:46Aż to bezszczelny, chciał zostać prezydentem. Prezydent już jest przecie…