5 maja Aleksander Łukaszenka polecił swojej administracji by zaproponowała rosyjskim stacjom TV transmisję parady w Mińsku z okazji Dnia Zwycięstwa 9 maja.
„Skontaktujcie się z administracją prezydencką Rosji i poproście, żeby pokazali naszą paradę. To także sprawdzian przyjaźni” – rozkazał białoruski przywódca. Jednak 7 maja białoruskie MSZ wycofało akredytację dla korespondenta Pierwszego Kanału Aleksieja Kruchinina za rzekome podawanie fałszywych informacji o ukrytej skali pandemii koronawirusa na Białorusi. Dziennikarz wraz z operatorem został z Białorusi wydalony.
W rezultacie 9 maja żaden państwowy ani prywatny rosyjski kanał telewizyjny nie był zainteresowany paradą, która odbyła się w Mińsku wbrew zaleceniom WHO.
Wyjątkiem był materiał na kanale Mir, uważany za medium podległe WNP.
Paradę zauważyły za to media drukowane;
Nowaja Gazieta publikuje materiały swojej korespondentki na Białorusi, Iriny Chalip pt: „Parada zarazy w Mińsku”, z podtytułem: „Nie odwaga, ale idiotyzm i tyrania”. Artykuł został wyświetlony na stronie internetowej 400 tys. razy.
Kommersant w artykule pt: „Nieoczekiwana lista bojowników przeciwko faszyzmowi” cytuje słowa Łukaszenki, który mówił: „Nie spieszcie się nas potępiać, nas spadkobierców zwycięstwa, Białorusinów”.
Opisując mińską fetę autor Kirił Kriwaszejew zauważył tysiące ludzi bez maseczek na trybunach, obecność weteranów, których władze obiecały nie zapraszać dla ich bezpieczeństwa, nieobecność rosyjskich parlamentarzystów, których zapraszał Łukaszenka.
Kriwaszejew zwrócił uwagę na niespójności w wypowiedziach białoruskiego przywódcy. Łukaszenka nazwał „bojownikami Europejskiego Ruchu Oporu” i „naszymi sojusznikami – Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię i Chiny”.
Gazeta „Moskowski Komsomolec” w artykule „Łukaszenka postanowił przestraszyć koronawirusa Paradą Zwycięstwa” szuka odpowiedzi na pytanie „co skłoniło „baćkę” do podjęcia tak ryzykownej decyzji”.
„Prezydent Białorusi postanowił zorganizować paradę, pomimo pandemii. Parada w Mińsku była jedyną w przestrzeni poradzieckiej. Większość jej uczestników i widzów nie miała masek i nie zachowywała dystansu społecznego. Wcześniej Łukaszenka wezwał na paradę wszystkich, którzy wyzdrowiali z koronawirusa, nazywając ich „zwycięzcami”.
„Nie wiadomo, czy przyszli ”, zauważa gazeta, dodając, że niektórzy weterani obecni na trybunach również nie mieli masek.
Były organ radzieckich związków zawodowych, a teraz gazeta społeczno-polityczna Trud, zauważa również, że w tym roku Parada Zwycięstwa w Mińsku jest jedyną w przestrzeni poradzieckiej. Gazeta przypomina, że w Rosji i innych krajach obchody zostały odwołane lub przełożone z powodu pandemii koronawirusa. Pisze, że paradę poprowadził prezydent Aleksander Łukaszenka, który podkreślał, że nawet sam pomysł zrezygnowania ze świętej tradycji, gloryfikującej historię wielkiego wyczynu zwycięzców był dla niego nie do przyjęcia.
„Łukaszenka dał do zrozumienia, że jest prawdziwym spadkobiercą Zwycięstwa, gdy ostrzegał nas, abyśmy nie wyciągali wniosków, nie mówiąc już o„ potępieniu nas – potomków Zwycięstwa, Białorusinów”- pisze gazeta.
Gazeta rosyjskich komunistów „Prawda”: Białorusini są „ostatnimi spadkobiercami zwycięstwa”. Parada w Mińsku została w gazecie pozytywnie oceniona;
„Aleksander Łukaszenka przeprowadził paradę, ponieważ nie mógł zrobić inaczej”, cytuje słowa białoruskiego przywódcy gazeta. „Według prezydenta kraju Białorusini są ostatnimi spadkobiercami zwycięstwa. To była jego odpowiedź dla krytyków, którzy zakwestionowali akcję poświęconą 75. rocznicy zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej”.
Jednocześnie gazeta wyraża zdumienie faktem, że białoruskie władze zabroniły marszu „Nieśmiertelnego Pułku” w Mińsku, tłumacząc, że „zbyt wielu ludzi chciało iść z portretami bohaterskich krewnych”.
ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!