Zeszłotygodniowa wizyta sekretarza stanu Mike’a Pompeo w Kijowie miała pokazać, że Stany Zjednoczone popierają Ukrainę. Jednak prezydent Donald Trump już tyle nabroił w sprawie Ukrainy, że nie da się już tego tak łatwo zatrzeć. O niuansach tej historii pisze niemieckojęzyczny dziennik szwajcarski „Neue Zürcher Zeitung”, przypominając, że w ubiegły piątek szef amerykańskiej dyplomacji nie przybył do stolicy Ukrainy z pustymi rękami. Przywiózł obietnicę, że Biały Dom niezmiennie będzie udzielał wsparcia wojskowego ukraińskiej armii i środki na to znajdą się projekcie budżetu USA na przyszły rok. Był to wyraźny sygnał, że o niedawnych wysiłkach Trumpa zmierzające do ograniczenia tej pomocy należy zapomnieć.
Mimo to obrońcy Trumpa w sprawie o impeachment twierdzą, że demokraci w Kongresie robią z igły widły, ponieważ ten już we wrześniu ubiegłego roku odblokował pomoc wojskową dla Ukrainy, a Kijów nie rozpoczął żadnych dochodzeń, na których mu zależało. Co więcej, Trump obecnie – ustami właśnie Pompeo – zapewnił, że będzie nadal wspierać Ukrainę. „Dlatego tam, gdzie nie ma szkody, nie ma i winnego” – prawią obrońcy Trumpa.
Ale czy w ten sposób można zamknąć procedurę impeachmentu, opierając się na przysłowiu: Wszystko dobre, co się dobrze kończy? Dziennikarze gazety zwracają uwagę, że takie podejście ignoruje fakt, iż Ukraina i amerykańskie interesy faktycznie ucierpiały. Sposób, w jaki Trump uczynił Kijów zakładnikiem swojej ubiegłorocznej kampanii, wzbudził wątpliwości co do amerykańskiego wsparcia. Dochodzenie w sprawie ukraińskiego skandalu ujawniło, że prezydent USA wielokrotnie pogardliwie wyrażał się o Ukrainie, która pozostaje kluczowym państwem w Europie Wschodniej.
„Rosja, która od sześciu lat prowadzi wojnę z Ukrainą, może cieszyć się z takich sygnałów z Waszyngtonu. Moskwa jest zainteresowana tym, aby sąsiedni kraj był słaby, niepewny poparcia Zachodu. Aby można go było przeciągnąć w swoją strefę wpływów” – przypomina gazeta i dodaje, że Stany Zjednoczone w ramach swojej polityki wobec Ukrainy wiele rzeczy uczyniły prawidłowo. Zwłaszcza, jeśli porówna się działania amerykańskie z europejskimi. Zrozumienie dla faktu, że sankcje nałożone na Rosję po okupacji Krymu nie mają rozsądnej alternatywy, lepiej przejawia się w Ameryce niż w Europie. W końcu Europejczycy nieustannie lobbują przeciwko presji na Moskwę, kierując się krótkoterminowymi interesami handlowymi.
Wygląda jednak na to, że w USA polityką wobec Ukrainy interesują się przede wszystkim „aparat bezpieczeństwa” i Kongres, zaś Trump wdraża ją, w najlepszym wypadku, w wyniku opinii współpracowników i doradców. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wciąż czeka na spotkanie w Białym Domu. Ambasada amerykańska w Kijowie wciąż nie ma ambasadora. W świetle tych faktów, wizyta Pompeo była bardzo ważnym sygnałem. To jednak chyba nie wystarczy, aby naprawić szkody, które poczynił Trump swoimi, co najmniej, nierozsądnymi decyzjami w sprawie Ukrainy.
Opr. TB, https://www.nzz.ch/
fot. https://www.president.gov.ua/
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!