Białoruski politolog Aleksander Kłaskowskij przedstawił na portalu Naviny.by trzy scenariusze rozwoju wydarzeń na Białorusi.
Po pierwsze: Mińsk podpisuje zredukowany pakiet niedoprecyzowanych map drogowych (minimum szczegółów, maksymalnie niejasne sformułowania), a następnie rozgrywa kolejne nieporozumienia dla każdej z osobna, próbując targować się o bonusy, a jednocześnie odrzuca niewygodne dla siebie rozwiązania.
„Ale ta ścieżka niewiele da, bo Moskwa wykazuje niespotykaną dotąd nieprzejednalność: za darmo nie daje niczego, chce coś za coś. Tak więc warunki dla białoruskiej gospodarki będą się pogarszać, czeka ją stagnacja, a nawet kryzys”- zauważa ekspert.
Drugi scenariusz: Łukaszenka odrzuca program „pogłębiania integracji” (to znaczy de facto zgadza się na czysto rynkowe stosunki z Rosją) i po wyborach prezydenckich (w 2020 roku) rozpoczyna transformację gospodarczą (nie taką na skalę Balcerowicza, ale jednak odczuwalną. Jednocześnie Mińsk korzysta z dywersyfikacji zagranicznych stosunków gospodarczych, rozwoju „multiwektorowości”.
„Kreml zadowolony nie będzie, ale raczej nie odważy się surowo ukarać Białorusi. Nie pójdzie na wojnę za to, że ta wybrała konserwatywny – w opinii rosyjskiego premiera Dmitrija Miedwiediewa – model integracji”, zauważa ekspert.
Jego zdaniem możliwa jest także kombinacja pierwszego i drugiego scenariusza: Jakieś dokumenty integracyjne zostaną podpisane, ale ich realizacja nie dojdzie do skutku. Tymczasem stopniowa transformacja ruszy.
Trzeci scenariusz: Mińsk odmawia „pogłębienia integracji”, a brak woli do przeprowadzenia reform i utraty władzy przez reżim, doprowadzi do szybkiej degradacji gospodarczej i społecznej kraju.
Oznacza to, że standard życia zacznie szybko spadać, i aby stłumić niezadowolenie, władze będą musiały zintensyfikować represje.
„Na początku spóźnionych reform elektorat będzie miał trudności, ale przynajmniej na końcu tunelu będzie trochę światełka. Nie ma jednak pewności, że Łukaszenka przywiązany do tego, żeby – jak mówi klasyk – „było tak jak było”, zdecyduje się na krok naprzód” – podsumowuje Aleksander Kłaskowski.
oprac. ba za naviny.by/ udf.by
5 komentarzy
Darek
9 stycznia 2020 o 21:52Drugi scenariusz jest nierealny. Nie da się reformować państwa tak zależnego od Rosji. Reforma musiałaby się opierać na dotychczasowych dostawach ropy i gazu przy w miarę powolnym wzroście cen. A Putin na to nie pozwoli, po „pomarańczowej rewolucji” dowalił Ukrainie takie ceny gazu, że gdyby nie duże własne wydobycie padliby gospodarczo. Bez jakichkolwiek szans na wydobycie sie z recesji. Na Białorusi nawet niewielki wzrost cen da skutki przy jakich „plan Balcerowicza” wyda się niewinną zabawą w zamykanie fabryk.
Jedyny realny scenariusz można zobaczyć w filmie „Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy”. Czyli oddolne budowanie siły gospodarczej pomimo nieprzychylnego otoczenia politycznego. Jeżeli Białorusini, każdy z osobna, nie zaczną redukowac zużycia gazu oraz paliw guzik z niezależności. Rosja połknie ich w kilka lat i nic na to nie poradzą. Niestety taka jest brutalna prawda. Ew. dojdzie do rozpadu Federacji Rosyjskiej co wymusi transformacje ale to bliskie 3-go scenariusza czyli bieda, zamieszki itd.
ktos
10 stycznia 2020 o 08:01Przeczytaj sobie prosze jaki procent zuzycia gazu wynika z gospodarstw domowych a jaki procent zuzywa przemysl. Zapewniam zdziwisz sie. Najwiecej zuzywa przemysl chamiczny, np zaklady produkujace nawozy sztuczne, ktorych Bialorus produkuje bardzo duzo. Oszczednosci prywatnych osob nie maja tu znaczenia. Z reszta i tak do 0zł nie zjedziesz z rachunkiem chocbys nie wiem jak sie staral.
WRON
10 stycznia 2020 o 15:55Tych scenariuszy jest więcej, niż trzy, lecz wszystkie są dla Białorusi fatalne. Nie trzeba było w ciągu 25 lat włazić z butami do paszczy. Zmarnowali czas i możliwości, teraz już jest za późno.
Darek
11 stycznia 2020 o 10:45Jakie ma znaczenie duże zużycie gazu przez przemysł gdyby doszło do zakręcenie kurka? Żadne, najmocniej uderzy to w konsumenta gazu, tak było na Ukrainie. Podobnie wzrost cen, Ukraińcom też się kiedyś nie opłacało oszczędzanie… A zatem do czasu aż Białorusini nie zmniejszą swojej zależnosci od dostaw z Rosji tak długo nie ma szans na drugi scenariusz. Pozostaje także pytanie co będzie z produkcją nawozów gdy gaz zdrożeje, czy będzie oplacalna? Podobnie z ropą, nie jest ważne ile eksportują gotowych paliw itp. Ważne jak bardzo są uzależnieni od jej zakupów z jednego kierunku, Rosji.
Zużycie gazu w Polsce 19.7 mld m3, na Białorusi 19.3 mld m3. To pokazuje gigantyczne uzależnienie. Moim zdaniem przy takich ilościach jakakolwiek dywersyfikacja jest niemożliwa.
Pawel
11 stycznia 2020 o 11:00Mogą z Polakami się trochę zacząć dogadywać, bo inaczej padną. Oczywiście musieli by i tak przejść na wolny rynek i poprzez Polskę wejść do ogolnoseoatowego systemu kredytowania. Polska ma teraz coraz większy budżet. Dla nas było by ważne żeby współpracować z Białorusia ?? bo odradza nas od Rosji. Już teraz powinny się toczyć jakieś rozmowy. Putin się wscieknie ale wsrod Białorusinów nie ma prawie obywateli co by udawali sepsrstystow. Za bardzo nie może powtórzyć sytuacji z Ukrainy ?? a na otwarty bezpośredni konflikt się nie zdecyduje. Ewentualnie momentalnie odetnie wszystkie surowce i wtedy Białoruś mogła by liczyć na nas, na początek w dostawach pojazdami a w przyszłości jakąś nitka.