Liderzy gruzińskiej opozycji wezwali zwolenników na kolejną antyrosyjską demonstrację na dziś wieczór.
Przypomnijmy, że wczoraj tysiące ludzi próbowało wedrzeć się do budynku parlamentu po tym, gdy dowiedzieli się, że przemawia tam z miejsca przewodniczącego zaproszony rosyjski deputowany, który znany jest z tego, że często podważa integralność terytorialną Gruzji. Na sali obrad zaś grupa opozycyjnych parlamentarzystów zmusiła Siergieja Gawriłowa do zejścia z mównicy przewodniczącego i blokowała mu powrót. Jak podkreślali, nie chcieli pozwolić Rosji bezcześcić gruzińskich instytucji. Gawriłow i rosyjska delegacja w końcu opuścili salę w asyście straży i policji i posiedzenie zostało zawieszone.
Antyrosyjskie zamieszki w Tbilisi. Policja użyła gazu łzawiącego i gumowych kul
Prezydent Gruzji przerywa wizytę na Białorusi i wraca do Tbilisi
Demonstrujący domagali się też ustąpienia przewodniczącego parlamentu Irakliego Kobachidze, którego uważają za winnego doprowadzenia do tej skandalicznej sytuacji.
Dziś politycy gruzińskiej opozycji poszli dalej w żądaniach wzywając nie tylko do rezygnacji Kobachidzego, ale też ministra spraw wewnętrznych oraz, co najważniejsze, do przeprowadzenia przedterminowych wyborów parlamentarnych. Dlatego wezwali do dalszych protestów na dzisiejszy wieczór, pod budynek parlamentu.
Przypomnijmy, że wojska rosyjskie wkroczyły do Gruzji w sierpniu 2008 roku. Kilkudniowe walki zakończyły się tym, że rosyjskie wojska zaczęły stacjonować w Abchazji i Osetii Południowej. Te regiony Gruzji przy wsparciu Rosji po krwawych walkach wyrwały się spod kontroli Tbilisi w pierwszej połowie lat 90., ale do czasu rosyjskiej agresji nie stacjonowały tam rosyjskie wojska okupacyjne. Wejście Rosjan było zresztą złamaniem porozumień o zawieszeniu broni między Tbilisi a separatystami w latach 90.
Tymczasem władze w Tbilisi podały, że w wyniku zamieszek z ostatniej nocy rannych zostało 70 osób, w tym 39 policjantów. Wiadomo też, że wśród rannych byli dziennikarze różnych redakcji z Gruzji i z zagranicy (podawane są liczby od kilku poszkodowanych dziennikarzy do nawet kilkudziesięciu). Dyrektor tzw. Nowego Szpitala w Tbilisi ujawnił, że dwóch demonstrantów straciło oko z powodu trafienia gumowym pociskiem wystrzelonym przez policję.
Prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili potępiła zarówno demonstrantów, którzy naruszyli prawo i zasugerowała, że próbowali obalić legalne władze, jak i działanie Gawriłowa, które nazwała zbrodnią i niszczeniem godności kraju.
Gawriłow powiedział w rosyjskiej telewizji reżimowej, że jego zdaniem to, co się zdarzyło to była „zaplanowana prowokacja” mająca na celu uniemożliwienie poprawienia relacji między „Rosją a gruzińskim narodem”.
Wiceszef MSZ Rosji Grigorij Karasin wyraził „oburzenie działaniami podjętymi przez reprezentantów radykalnych sił politycznych w Gruzji”, którzy „użyli ważnego międzynarodowego forum jednoczącego kraje prawosławne świata, by rozsiewać swoje antyrosyjskie resentymenty”.
Warto dodać, że Tbilisi przed wybuchem całego kryzysu opuściła przybyła na kongres prawosławny delegacja Ukrainy, właśnie ze względu na obecność Gawriłowa.
Ambasada USA w Gruzji z kolei wydała oświadczenie, w którym wyraziła zrozumienie dla „bólu” wielu Gruzinów z powodu działań Gawriłowa. Ale wezwała wszystkie strony do spokoju, powściągliwości i działania w ramach konstytucji.
Oprac. MaH, rferl.org
fot. Diego Delso, CC BY-SA 4.0
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!