Dmitrij Daszkiewicz, były lider Młodego Frontu, dziś zaangażowany w upowszechnianie wiedzy o Kuropatach został ukarany grzywną w wysokości 1147,5 rubli (równowartość ponad 2 tysięcy złotych – na białoruskie warunki to bardzo wysoka grzywna). Jego wina polegała na tym, że podczas świątecznego wiecu wzywał uczestników, by nie zapominali o Kuropatach.
Sąd Okręgowy dla dzielnicy Centralnej w Mińsku uznał opozycyjnego polityka za winnego „wzywania do udziału w nielegalnym wydarzeniu”, a tym samym złamania ustawy o imprezach masowych.
Przypomnijmy, że Daszkiewicz został zatrzymany w minioną niedzielę na legalnym wiecu zorganizowanym przez opozycję w Mińsku, z okazji 101. rocznicy proklamowania Białoruskiej Republiki Ludowej.
Daszkiewicz pojawił się tam z ciężarną żoną i dwójką maleńkich dzieci.
Powodem aresztowania były słowa wypowiedziane ze sceny przez Daszkiewicza. Były lider Młodego Frontu przypomniał, że gdyby nie 25 marca 1918, wszystkich tych, którzy pełnią dziś funkcje w aparacie przemocy, i dławią wszelkie przejawy wolności, nie byłoby w Mińsku, ale w Moskwie.
Opozycjonista przypomniał, że większość polityków, którzy należeli do kierownictwa Białoruskiej Republiki Ludowej, została zamordowana przez reżim komunistyczny. „Dziś ta niewinna krew krzyczy na Kuropatach, gdzie łamane są krzyże, niszczone pomniki” – powiedział.
Daszkiewicz poprosił o podniesienie rąk wszystkich tych, którzy w ciągu ostatniego miesiąca nawiedzili Kuropaty. Podnieśli tylko nieliczni, co Daszkiewicz skomentował słowami:
„To hańba całego ruchu patriotycznego, to nasz ból” – stwierdził aktywista. Wezwał zgromadzonych, by nie zapominali o Kuropatach.
„Głos krwi brata twego woła do mnie z łona ziemi”, cytował słowa Biblii nawiązując do niewinnych ofiar Kuropat.
Po opuszczeniu sali sądowej Dmitry Daszkiewicz powiedział Naszej Niwie, że nie planował konkretnych akcji na Kuropatach, a w wystąpieniu nigdzie nie pada data ani godzina zbiórki na uroczysku.
– Poprzez „Naszą Niwę” chcę podziękować funkcjonariuszom organów ścigania i osobiście podpułkownikowi Dimyczowi, który nadzorował moje zatrzymanie. Gdyby nie aresztowanie, kto by usłyszał moje wystąpienie na wiecu? A tak mój apel zyskał dziesiątki a może nawet setki setki razy szerszy oddźwięk. Jestem za to bardzo wdzięczny”, powiedział działacz.
Dodał, że sądził go białoruskojęzyczny sędzia, ponieważ w czasie aresztowania zapowiedział, że nie rozumie języka rosyjskiego.
Kresy24.pl za nn.by/ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!