Rosyjskie władze nakładają społeczeństwu coraz ciaśniejszy kaganiec: restrykcyjna ustawa o organizacjach pozarządowych, zakazana krytyka i cenzura Internetu. Obywatel powinien siedzieć cicho i być władzy wdzięczny.
Duma Państwowa już w pierwszym czytaniu przyjęła projekt ustawy uznającej za agentów zagranicznych organizacje pozarządowe, które zajmują się działalnością polityczną i korzystają z zagranicznego finansowania. Zgłoszona przez partię Jedna Rosja, nowa ustawa nakłada na takie organizacje obowiązek wpisania się do specjalnego rejestru i opatrywania wszystkich swoich publikacji adnotacją o statusie „zagranicznego agenta”. „Agenci” będą zobowiązani publikować co pół roku raporty ze swojej działalności, będą też podlegać częstszym kontrolom ze strony organów państwa niż NGO nie dostające zagranicznych grantów.
Ustawa wywołała ostrą krytykę ze strony obrońców praw człowieka. Szefowa Moskiewskiej Grupy Helsińskiej Ludmiła Aleksiejewa zagroziła, że wystąpi do parlamentarzystów na Zachodzie o dopisanie inicjatorów projektu do sankcyjnej „listy Magnitskiego”. Lista będzie musiała być długa, bo za współautorów projektu, w ramach „solidarności”, uznała się cała frakcja Jednej Rosji.
Władzy krytykować nie wolno!
Ustawa o „agentach” to niejedyna inicjatywa proputinowskiej partii nakładająca społeczeństwu kaganiec milczenia. 6 lipca, a więc w tym samym dniu, kiedy przegłosowali ustawę o „agentach”, posłowie Jednej Rosji złożyli w Dumie propozycję przywrócenia kar za… krytykę władzy. Do tego sprowadza się ich propozycja, aby za oszczerstwo groziła kara do 5 lat pobawienia wolności, a za zniewagę – do 500 tys. rubli.
Co ciekawe, zniewaga i oszczerstwo zostały wykreślone z kodeksu karnego pod koniec 2011 roku z inicjatywy ówczesnego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa w ramach liberalizacji prawa karnego. Ale to już przeszłość. Teraz prezydentem jest Władimir Putin, a zdaniem autorów nowego projektu, pomysł Miedwiediewa doprowadził (choć tak tego, oczywiście, nie ujęli) do fali „bezpodstawnych i bezkarnych oskarżeń o najcięższe przestępstwa”. Według posłów Jednej Rosji oszczerstwo jako środek walki politycznej wykorzystuje najczęściej… bloger Aleksiej Nawalny, który – piętnując korupcję i wyborcze oszustwa – nazywa Jedną Rosję partią oszustów i złodziei”.
I jeszcze „coś” dla internetu
Po karaniu za krytykę władzy Duma Państwowa przyjęła tego samego dnia (pamiętny 6 lipca) w pierwszym czytaniu projekt ustawy o utworzeniu zintegrowanego systemu rejestracji i automatycznego blokowania niepożądanych domen i stron internetowych.
Oficjalnie ma on na celu walkę z pornografią dziecięcą, podżeganiem do nienawiści, propagowaniem narkotyków czy instrukcji dla samobójców. Jednak, jak alarmują obrońcy praw człowieka i rosyjska opozycja, jest to zawoalowana próba wprowadzenia cenzury internetu i uciszenia opozycji. Zastrzeżenia do ustawy zgłosił nawet… premier Dmitrij Miedwiediew.
W proteście przeciwko projektowi ustawy na 24 godziny wyłączona została rosyjskojęzyczna Wikipedia, która obawia się cenzury ze strony Kremla. Społeczność rosyjskiej Wikipedii jest zgodna, że rozpatrywane w Dumie w drugim czytaniu poprawki do ustawy dotyczącej szkodliwych treści w sieci mogą doprowadzić do ocenzurowania całego internetu na terenie Rosji.
Obrońcy wolności słowa alarmują, że nowe zapisy mogą posłużyć do wprowadzenia „rzeczywistej cenzury w sieci internetowej, tworzenia spisów zabronionych stron, adresów IP i – w następstwie – ich infiltracji”.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!