Czy Ukraińców czeka „terapia szokowa” w wykonaniu Leszka Balcerowicza? – zastanawiają się z obawą tamtejsze media. Sam autor „polskiego cudu gospodarczego”, a obecnie przedstawiciel prezydenta Petro Poroszenki w nowym rządzie Ukrainy milczy jak zaklęty.
Jedyna wypowiedź, jaką dotychczas udało się uzyskać ukraińskim mediom od Leszka Balcerowicza to kilka ogólnikowych zdań, które wygłosił bezpośrednio po swojej nominacji. „Wszelkie próby porozmawiania z modnymi zagranicznymi doradcami rządu Wołodymyra Grojsmana natykają się na ścianę milczenia” – podaje telewizja TSN.
Jedyna nadzieja w tym, co mówi sam premier – że jego rząd wykorzysta nie tylko dawne reformatorskie doświadczenia Polaków, ale także ich błędy. „Polska do dziś pamięta bowiem masowe protesty przeciwko reformom Balcerowicza” – przypomina ukraińska telewizja.
Z kolei drugi Polak w ukraińskim rządzie – Wojciech Balczun, który stanął na czele tamtejszych kolei, w czasie swojej nominacji mówił wyłącznie po polsku, co przy braku tłumacza spowodowało konsternację jego ukraińskich kolegów.
W porównaniu do poprzedniego rządu Arsenija Jaceniuka, w obecnym nie ma chyba nikogo, kto potrafiłby porozmawiać z zachodnimi partnerami bez tłumacza. Minister rozwoju regionalnego Giennadij Zubko wprawdzie próbował swojej angielszczyzny, ale nie wypadł najlepiej. To dziwne, bo przecież średnia wieku w nowym rządzie jest dość niska – 45 lat – zauważa TSN.
Słaba znajomość języków, a właściwie jej brak, nie będą z całą pewnością sprzyjać realizacji głównych celów, jakie stawia przed sobą nowy rząd – integracji europejskiej i euroatlantyckiej, współpracy z MFW. Wołodymyr Grojsman obiecuje jednak, że w ciągu 30 dni przedstawi gotowy „operacyjny plan reform”. Kierować nimi ma były słowacki wicepremier Iwan Miklos.
W Kijowie ogłoszono już pierwszą decyzję nowej władzy, która z pewnością nie przysporzy jej popularności: podwyżkę cen gazu. Z drugiej jednak strony zapowiedziano reformę rynku farmaceutycznego, dzięki której lekarstwa mają być tańsze.
Tymczasem już na starcie nowy rząd natknął się na skandale finansowe, których chciał za wszelką cenę uniknąć. Media ujawniły właśnie, że nowy minister finansów Aleksandr Daniluk kierował trzema firmami w rajach podatkowych, choć nie miał prawa, gdyż był jednocześnie urzędnikiem państwowym. Zajmuje się już nim Biuro Antykorupcyjne, a w parlamencie pojawiły się żądania jego dymisji.
Z kolei nowy minister energetyki Igor Nasałyk został oskarżony o związki z separatystami. Jego główny doradca Jurij Ziukow utrzymuje z nimi jako bliskie kontakty. Premier zażądał sprawdzenia tej sprawy przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy.
Nowemu rządowi nie pomaga też brak Prokuratora Generalnego po dymisji Wiktora Szokina. Proponowany na to stanowisko Jurij Łucenko – szef Bloku Petro Poroszenki sam zrezygnował w ubiegłym tygodniu.
Nowy rząd jedzie więc wyboistą drogą, za kierownicą siedzą zagraniczni doradcy, a naród ukraiński pełni rolę pasażera – zauważają dziennikarze.
Kresy24.pl
6 komentarzy
olo
25 kwietnia 2016 o 11:38„Wołyń pomszczony – Balcerowicz wejdzie do rządu Ukrainy”. Ojciec polskiej biedy
bogdas
25 kwietnia 2016 o 11:49Przy tak chorych na korupcję ukraińskich elit, jedynie „rząd zaciężny” może coś wskórać. U nas kiedyś wojska zaciężne były podstawową siłą armii…
observer48
25 kwietnia 2016 o 12:01Byle tylko dotrwać do wyborów nowego prezydenta USA i Kongresu :)! To bagno jest głębbsze i bardziej smierdzące, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Przedterminowe wybory na Ukrainie po zaprzysiężeniu następnego prezydenta USA to najprawdopodobniej najlepsze wyjście, aby uniknąć kolejnego Majdanu, nad czym kacapia ciężko pracuje. Javvelinów, czy Spike’ów też raczej wcześniej nie dostaną. Być, albo nie być dla Ukrainy zbliża się wielkimi krokami.
miki
25 kwietnia 2016 o 12:42Już pomijajając nawet fakt iż te nasze reformy Balcerowicza były okrutne, skutkowały wielką emigracją, ogromną liczbą samobójstw i często wyprzedażą za bezcen majątku one nie załatwią na Ukrainie żadnego problemu. Ostatnio oglądałem w ukraińskiej TV wywiad z jakąś ichniejszą ekspertką która zastanawiała się nad tym dylematem, badała sprawę robiąc porównania i doszła do jednego ciekawego i nader istotnego wniosku. I muszę się z nią w 100% zgodzić. Otóż wyszło jej że Polacy już w 1989 roku mieli na własność 75-85 areału ziemi uprawnej swojego kraju co wspierało rozwój tych obszarów-powoli ale sukcesywnie ludzie ciężką pracą na swoim budowali swoje bogactwo. Na Ukrainie nawet obecnie po tylu latach tylko 7% areału ziemi uprawnej należy do obywateli. To efekt kolektywizacji obszarów wiejskich z czasów ZSRR. Co prawda ludzie na wsiach mają tam wokół domów małe ogródki uprawne ale to kropla w morzu podtrzeb-to nie wyżywi społeczeństwa, nie da eksportu . A pola leżą odłogiem. Ludzie nie są nauczeni jak się gospodaruje na większą skalę. A tak pół żartem to już moja opinia Ukrainie trzeba Polaków 🙂 I to nie tylko we władzach ale na dole drabinki. Polaków z ich pracowitością, przedsiębiorczością, dynamizmem i konsekwencją. My tak naprawdę nie zdajemy sobie sprawy ile mamy zalet . To z czego słyneliśmy na polach bitew dzisiaj realizujemy ciężko i wytrwale pracując- stąd ten sukces. A nie za sprawą Balcerowicza. Ja bym nawet napisał że wbrew jemu………
Barnaba
27 kwietnia 2016 o 00:20Bardzo trafne uwagi. Na nas największe wrażenie robią Ci, którzy systematycznie i solidnie pracują. Plan Balcerowicza był tak skonstruowany żebyśmy wszystko docelowo musieli kupować od innych- Polska by była w pełni wyjałowiona z własnej myśli technologicznej. A tu proszę: odradzają się marki, np Ursus, budujemy pociągi, tramwaje autobusy, jachty i małe samoloty. To wszystko miało być sprowadzane do nas. Balcerowiczowi nazwijmy delikatnie przydarzył się wypadek przy pracy. Śmiem wątpić czy ukraińskie uczelnie „wyprodukują” tak jak nasze umysły zdolne do tworzenia zaawansowanej technologii mogącej być sprzedawanej na świecie. Wątpić też należy że ukraińscy politycy skonstruują prawo umożliwiające rozwój rodzimego biznesu. Nic ich raczej ciekawego nie czeka w najbliższej przyszłości.
black flag
25 kwietnia 2016 o 14:48,,,,, studenci z Ukrainy ktorzy sa w Polsce zrobia swoje za jakies 20-30 lat ,,,, Balcerowicz zacznie a obecni mlodzi skoncza ,,obecna wladza , spoleczenstw na Ukrainie jest wychowane na mysleniu kacapskim tzn. nic sie nie zmieni ,,,, mlodzi ludzie z Kijowa ktorzy sa w Polsce , przywioza system polski na Ukraine ,dzieki mlodym Polska bedzie tam miala miejsce jak dawniej ,,,,