Władimir Putin chce zniszczyć NATO – ostrzegł dowódca amerykańskich wojsk lądowych w Europie, generał Ben Hodges i zażądał rozmieszczenia dywizji pancernych Stanów Zjednoczonych wzdłuż wschodnich granic Sojuszu. Rośnie też napięcie na Morzu Czarnym.
„Jestem pewien, że Putin chce zniszczyć nasz Sojusz nie atakując go, ale próbując rozdrobnić” – ocenia amerykański generał. Jego zdaniem, Rosja podejmie też próbę zdestabilizowania NATO poprzez próbę wywołania powstania na terytorium jednego z państw-członków Sojuszu lub poprzez inne formy „wojny hybrydowej”.
Dlatego generał Hodges domaga się rozmieszczenia amerykańskich czołgów wzdłuż całej wschodniej granicy NATO, co powinno powstrzymać Putina. Wśród państw, na terenie których należy rozmieścić amerykańskie dywizje pancerne generał wymienił Polskę, Litwę, Łotwę, Estonię i Rumunię.
Tymczasem rosyjski MSZ potępił wpłynięcie 6-ciu okrętów wojennych NATO na Morze Czarne. Nazwał je „prowokacją nie służącą uregulowaniu konfliktu na Ukrainie”. „Wojskowa obecność w pobliżu konfliktu regionalnego – to zawsze bardzo niebezpieczny manewr, który może mieć liczne nieprzyjemne następstwa – grozi przedstawiciel MSZ Rosji Aleksandr Łukaszewicz.
Obecnie na Morzu Czarnym operują okręty USA, Kanady, Niemiec, Turcji, Włoch i Rumunii. W odpowiedzi na ich pojawienie się z Krymu wystartowały rosyjskie myśliwce Su-30 i bombowce Su-24 pozorując atak powietrzny na flotę Sojuszu. Rosjanie ćwiczyli w ten sposób przełamywanie obrony amerykańskiego krążownika USS Vicksburg i tureckiej fregaty Turgut Reis.
Kresy24.pl