Mieszkańcy Mińska masowo rzucili się na sklepy, półki pustoszeją w mgnieniu oka, bo społeczeństwo chce zdążyć z zakupem towaru po starych cenach. „Obserwuję ogólną psychozę, sama też w niej uczestniczę”- pisze jedna z czytelniczek portalu onliner.by
W największych sklepach białoruskiej stolicy, 19 grudnia panuje ogólna nerwowość. Ludzie kupują sprzęt gospodarstwa domowego, elektronikę, meble, których ceny nie zdążyły jeszcze wzrosnąć, ale najprawdopodobniej wzrosną, bo Narodowy Bank Białorusi wprowadził 30 procentową opłatę na zakup waluty obcej.
Jak pisze portal naviny.by, kolejki ustawiają się nie tylko w sklepach, ale i przed drzwiami księgowości – pracownicy, których nie stać na zakup towaru za gotówkę zgłaszają się po zaświadczenia o zarobkach, żeby móc kupić towar na raty.
„Obserwuję ogólną psychozę, sama też w niej uczestniczę- pisze jedna z czytelniczek onliner.by. – Ludzie chwytają ze sklepowych półek wszystko co się da”.
Ochroniarz marketu „Korona-Techno”, na Prospekcie Zwycięzców w Mińsku twierdzi, że za kilka godzin sklep zostanie zamknięty, będą zmieniane ceny; „Kto zdążył chapnąć, ten zdążył” – powiedział.
Klienci mówią, że większość sklepów już została zamknięta.
Kresy24.pl/ charter97.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!