Czczona dotąd przez Białoruską Cerkiew Prawosławną, uważana za świętą kościoła prawosławnego Zofia Słucka, okazała się …. Katoliczką. Według najnowszych badań, Zofia została świętą prawosławną przez przypadek. Cerkiew uznała ją za „swoją” tylko dlatego, że z jej fortuny fundowane były liczne świątynie i klasztory, a w jednym z nich została pochowana.
Do takich wniosków doszły dwie białoruskie historyczki Olga Bobkowa i Anastazja Skeljan. Ich odkrycie poraziło BCR, ponieważ prawo kanoniczne mówi wyraźnie: nie prawosławny nie może być świętym prawosławnym.
Na trzy dokumenty dotyczące Zofii Słuckiej jako pierwsza natknęła się pracownica naukowa Narodowego Archiwum Historycznego Olga Bobkowa, gdy zbierała materiały do książki o starobiałoruskich testamentach. Znalezione przez nią dokumenty zainteresowały również asystentkę z Instytutu Historii Białoruskiej Akademii Nauk – Anastazję Skeljan, i zaczęły razem „kopać”.
Najbogatsza sierota Wielkiego Księstwa litewskiego
Zofia Słucka bardzo wcześnie została osierocona.
„Nad rodem książąt słuckich rzekomo wisiała jakaś klątwa, jego członkowie wymarli niemal w ciągu jednego pokolenia. Najpierw książę Jerzy Olelkowicz – ojciec Zofii odszedł z tego świata mając zaledwie 27 lat, potem zmarli jego bracia Aleksander i Jan-Szymon. Maleńka jeszcze Zofia została sama na świecie” – mówi Olga Bobkowa „Naszej Niwie”.
Zofia urodziła się 1 maja 1586 roku, a po pięciu dniach, 6 maja zmarł, prawdopodobnie na gruźlicę, jej ojciec Jerzy, ale córkę zdążył zobaczyć.
Anastazja Skeljan przywołuje list starego sługi pisany do matki Jerzego, babki Zofii. Sługa pisze, jak bardzo ucieszył się książę gdy zobaczył dziecko, które będzie kontynuatorem rodu.
Zaraz po narodzinach dziecka Jerzy na prośbę najbliższych sług sporządził testament, z czego można wnioskować, że jego otoczenie nie miało nadziei na jego wyzdrowienie. Przy okazji należy dodać, że Jerzy, wielki skryba był wyznania prawosławnego. Własnoręcznie przepisał Ewangelię, która do dziś jest przechowywana w klasztorze pw. Świętej Trójcy jako największa relikwia.
Matka Zofii, Barbara z Kiszków była katoliczką, i zgodnie z ówczesną tradycją, córka została ochrzczona w wierze matki.
Po śmierci ojca nowo narodzona Zofia odziedziczyła stary Słuck z dwoma zamkami, a kilka lat później, gdy jeden po drugim zmarli bezdzietni bracia ojca, Aleksander i Jan Szymon, została właścicielką olbrzymiej fortuny Olelkowiczów: Słucka i Kopyla, 7 miasteczek i 32 folwarków.
Jej matka, księżniczka Barbara została rzekomo odsunięta od tego spadku. Olga Bobkowa zwraca uwagę na pewną zagadkę: po kilku latach, gdy Barbara była już żoną starosty homelskiego Andrzeja Sapiehy, sporządziła testament, zgodnie z którym wszystkie kosztowności i bogactwo będące jej własnością – perły, biżuteria, „bydło rogate i nierogate” – przekazuje mężowi. Niczego nie pozostawia córce. Jakie miała powody, może jakieś pretensje? Oczywiście nie do małej Zosi a raczej do jej opiekunów – zastanawia się badaczka.
Opiekun z własnymi interesami
Instytucja opiekuna, była w WKL rozpowszechniona. W warunkach ówczesnego życia, toczących się wojen i ciągłych nieszczęść, często zdarzało się, że dzieci traciły rodziców we wczesnym dzieciństwie. Dlatego osoby majętne sporządzały testament, planowały zawczasu kto będzie rozporządzać aktywami swoich sierot do czasu osiągnięcia przez nie pełnoletności.
Opiekę nad Zofią i jej bogactwem mieli sprawować Chodkiewicze, dalecy krewni księżnej. Przy Hieronimie Chodkiewiczu Zofia wychowywała się najpierw w Nowogródku, a potem w Słucku.
„W dokumentach, księgach sądowych często spotykamy się z przypadkami, gdy opiekunowie z dużą dozą swobody rozporządzają pieniędzmi swoich podopiecznych, które powinni byli zachować” –podkreśla Olga Bobkowa.
Gdy w latach 1595-96 roku na Słuczcyźnę rozlało się z ziem ukraińskich powstanie kozackie przeciw I Rzeczypospolitej, pod wodzą Seweryna Nalewajki, Chodkiewicz zmuszony był prosić o pomoc wojskową potężnych Radziwiłłów. Magnaci dali swoją piechotę, stawiając przy tym warunek, że Księżniczka Zofia poślubi Janusza Radziwiłła. Chodkiewicze, którym ziemia paliła się pod nogami zgodzili się. Ślub miał odbyć się w Wilnie w 1600 roku. Panna młoda miała wówczas 13 lat, Janusz Radziwiłł był starszy o siedem lat. Pozwolono mu od czasu do czasu, odwiedzić swoją przyszłą żonę w Słucku.
Jednak z czasem Chodkiewicze zaczęli szukać sposobu, by złamać umowę. Stosunki między nim zaostrzyły się, gdy Radziwiłłowie zajęli Kopyl, do jakiego pretendowali Chodkiewicze. Młodego księcia Janusza przestali dopuszczać do Zofii. O fakcie, że do ślubu nie dojdzie Radziwiłłowi powiedział sławny wojownik Jan Karol Chodkiewicz podczas spotkania w karczmie między Mirem i Nieświeżem.
Oddech wojny domowej
Badaczka dziejów Anastazja Skepjan opisuje, jak w 1599-roku Chodkiewicze i Radziwiłłowie, zamiast przygotowań do ślubu, zaczęli przygotowania do zbrojnego rozstrzygnięcia sporu. Artylerii i wojska mieli szykować więcej, niż na bitwę pod Kircholmem, która później tak rozsławiła Jana Karola Chodkiewicza.
Na wezwanie Radziwiłłów do Wilna zimą 1600 roku, zjechało się około sześciu tysięcy zbrojnej szlachty. Chodkiewicze z licznym oddziałem i 24 armatami zamknęli się kamiennej wieży. Jednakże, do rozlewu krwi, od której mogła się rozpocząć w WKL wojna domowa o „słuckie dziedzictwo”, nie doszło.
Później Chodkiewicz, opisując sytuację zauważył, że małżeństwo nie doszło do skutku z powodu … nie stawienia się pana młodego. Według jego wersji narzeczona przyjechała, a pan młody się nie pojawił.
„Ja – katoliczka”
Zgodna z opiekunami była sama Zofia, i jako jedną z przyczyn swojej niezgody na zawarcie związku małżeńskiego podawała różnicę wyznania.
„Jegomość pan Janusz Radziwiłł nie jest wiernym Kościoła Katolickiego, jaką ja jestem” – świadczyła dziewczyna przed dostojnikami, którzy rozpatrywali sprawę. Janusz był wyznania luterańskiego, a nie katolikiem, jak sie powszechnie uważa.
Urażony do żywego ojciec Janusza, wojewoda wileński Krzysztof Radziwiłł Piorun, zabiegał o banicję dla Hieronima Chodkiewicza. Za złamanie danego słowa groziło mu utrata majątku, praw szlacheckich i wypędzenie z kraju. Chodkiewiczowie wreszcie pod groźbami ustąpili, do ślubu doszło jesienią 1600 roku.
W intercyzie małżeńskiej jeszcze raz potwierdził się katolicyzm Zofii: miała prawo wyboru księdza-spowiednika na życzenie, oraz mogła budować kościoły – ile tylko zapragnęła. W tejże umowie zatwierdzono też problem księdza, który miał pobłogosławić protestanta Janusza i katoliczkę Zofię przed Bogiem. Według tradycji musiał być wyznawcą tej samej konfesji co panna młoda. O tym, że ślubu udzielał ksiądz katolicki pisał później Chodkiewicz, próbujący jeszcze podważyć sakrament.
Wypaczony list do Papieża
Janusz wystosował do papieża Klemensa VIII list z prośbą o zezwolenie na małżeństwo z krewną. Problem różnicy wyznań został w liście do papieża pominiety, była w nim mowa jedynie o pokrewieństwie, jakie łączyło małżonków. Janusz i Zofia mieli wspólnego pradziadka, Hetmana Konstantego Ostrogskiego, zwycięzcę w bitwie pod Orszą.
Co ciekawe, mówi Anastaszja Skepjan, że adnotacje o tym liście, który został napisany alfabetem łacińskim pojawiły się w „Zbiorze starych pism i aktów miast guberni mińskiej” wydanym w czasach Imperium rosyjskiego.
„W adnotacji wszystko przedstawione jest na odwrót; że katolik Janusz chce zawrzeć małżeństwo z Zofią wyznania prawosławnego, i że proszą papieża, by ten pozwolił zachować jej wyznanie”.
Jako protestant Janusz sprzyjał prawosławnym
Po ślubie księżniczka zapisała cały swój majatek mężowi. Protestant Janusz, dla którego największymi wrogami byli katolicy, a nie prawosławni, wyprowadził słuckie kościoły spod jurysdykcji biskupa unickiego i podporządkował je patriarsze Konstantynopola.
W książce „Życie” Zofii autor przekonuje, że to ona prosiła męża, by sprzyjał prawosławiu. Tymczasem sam Radziwiłł miał swoje powody – polityczne. Jako lider opozycji antykatolickiej w Rzeczypospolitej, jaka jednoczyła prawosławnych i protestantów, skupiał wokół siebie zwolenników.
Rodzinny melodramat
Życie młodej rodziny nie było łatwe. A może tylko takim się jawi w melodramatycznej twórczości Kraszewskiego i Syrokomli poświęconej Zofii? Jednak współcześni zauważali wybuchowy charakter księcia Janusza i jego buńczuczność. Ponadto, zmarło ich małe dziecko, po czym – według polskiego historyka literatury Alojzego Sajkowskiego, Zofia miała nawiązać romans ze sługą męża, Tatarem Osmolskim.
Togoż Osmolskiego – Smolskiego prawie złapano na gorącym uczynku w jej sypialni. Kochankowi udało się wyskoczyć przez okno w momencie, gdy słudzy księcia Janusza wyważali już drzwi. Tatarzyn uciekł do Lwowa, ale został schwytany i utopiony w stawie na oczach Zofii.
Po tym skandalu Janusz i Zofia nadal żyli jak mąż i żona. Po nieudanym Rokoszu przeciwko królowi Zygmuntowi III Wazie, jednym z przywódców którego był Radziwiłł, razem uciekli do Szwajcarii, a po ułaskawieniu przez króla wrócili do Rzeczpospolitej.
Ostatnie lata swojego życia Zofia spędziła w podlaskich majątkach . Tam urodziła córkę Katarzynę, która żył bardzo krótko, zaraz po niej 19 kwietnia 1612 roku zmarła Zofia. Spoczęła w klasztorze Świętej Trójcy w Słucku, obok swojego ojca.
Dlaczego katoliczka została pochowana w kościele prawosławnym?
„Zdarzały się takie precedensy – mówi Skepjan, – Zwłaszcza, gdy świątynia była fundowana przez przodków zmarłego.
Ale wieczny odpoczynek po niełatwym życiu nie mógł trwać wiecznie. Dwieście lat później, po przyłączeniu ziem białoruskich do Rosji, zaczyna się historia z „kultem Zofii”.
Księżna z prawosławnego rodu, żona „katolika” – moskiewski patriarchat potrzebował takiej historii, na taką bohaterkę było „zamówienie polityczne”.
Relikwie Zofii zostały ogłoszone cudownymi, zaczęto pisać o ich uzdrawiającej mocy, że uratowały Słuck od epidemii cholery, a konkretnie ulicę, przy której stoi świątynia , od pożarów….
W czasach sowieckich, gdy z wiarą walczono, szczątki Zofii przewiezione zostały do Mińska „na badania”. Podczas wojny, z ruin uniwersyteckich wynieśli je żołnierze Wehrmachtu, a na prośbę wiernych ciało Zofii zostało przeniesione w soboru pw. Ducha Świętego w Mińsku.
Prawosławni teologowie skonfundowani takim obrotem sprawy milczeli, gdy Anastazja Skepjan prezentowała wyniki swoich badań podczas 4. Kongresu badaczy Białorusi.
Katolicy żartują, że gotowi są zabrać Zofie do siebie.
Kresy24.pl/nn.by
4 komentarzy
Szymon
23 października 2014 o 17:49Janusz Radziwiłł był KALWINISTĄ, nie luteraninem 😉
józef III
23 października 2014 o 20:28świetne – takiej jak „narodowa koncepcja historii Białorusi”
ciekawska
2 lipca 2015 o 10:02bardzo ciekawe. W Rzeczpospolitej Obojga Narodów (tak naprawde: wielu narodów), katolicy stanowili ok. 30 proc. wyznawców i dzięki temu udało się uniknąć milionów ofiar palonych przez Inkwizycje. Sytuacja bardzo pogorszyła sie , kiedy na troni zasiadł Szwed (!) bigot katolicki… Ale do rzeczy: prawdą jest,ze był zwyczaj -w sumie mądry, kompromisowy- ze wiare matki przejmuje córka, wiarę ojca- syn. Ta tradycja jest nadal kontynuowana w wielu „mieszanych” rodzinach. Z histoi wiem,z e Zofia była parwoslawna, a jej deklarowana katolickośc 9do slubu) mogła miec podloze zupelnie niereligijne lecz – wlasnie polityczne. Zreszta , czy 13-letnie dziecko mogło samo decydowac o sobie/ W tamtych czasach władza rodziców (ew. opiekunów) była niemal absolutna- dzieci mialy byc tylko posluszne, nik ich o nic nie pytal (’dzieci i ryby nie maja głosu”). Jesli przeszla na katolicyzm, jako dziecko- to tez nikt jej o to nie pytał. Pamiętajmy też, ze w wielu krajach obowiązywała (np. landach niemieckich, choc nie tylko) zasada: cucius regio, eius religio- czyja wladza tego religia.
Gwoli ścislości- Moskwa zagarnęła po zaborach wszystkie cerkwie na Bialorusiu, polesiu, Ukrainie iw Polsce na tej samej zasadzie, wyrzucając z niej kler narodowy (zwierzchnikmi przez następne 120 lat byli prawie wyłacznie Rosjanie, zaufani Moskwy, dopiero w 1918-21 wywalono ich z narodowych kosciołow). gwoli sprostowania: prawoslawie NIE jest podporzadkowane Konstantynopolowi tak jak katolicy Rzymowi. Wladza patriarchy Konstantynopola jest symboliczna i kurtuazyjna, nie ma ozn żadne realnych praw, a koscioly prawoslawne – wszedzi sa autokefaliczne.
Artykul przeczytalam – jak wspomniano- z ciekawoscia, bo jest w napisany dobrze i na poziomie
pozdrawiam wszystkich zainteresowanych nasza historia- bliska przynajmniej prawdy, a nie nacjonalistyczną propagandą.
..m
19 września 2018 o 01:30Nie było żadnych milionów inkwizycji. Czemu wymyślanie coś co nie ma nic wspólnego z rzeczywistością?