Między separatystami Doniecka i Ługańska wybuchły walki o podział rosyjskiej broni. Separatyści grożą, że jeśli Putin nie zwiększy dostaw i nie ogłosi wcielenia Donbasu do Rosji, ujawnią kompromitujące go materiały i „podadzą Rosję do sądu”. Takich rzeczy Putin nie wybacza – w rejon Donbasu wysłał komandosów. Cel: likwidacja buntowników.
Ostra walka radykalnego obozu Girkina z premierem DNR Zacharczenką, o której otwarcie mówią już rosyjscy politycy, może okazać się niczym w porównaniu z nowym konfliktem, który wybuchł wśród separatystów po tym jak Rosja ograniczyła im dostawy broni i pieniędzy. Władze DNR oskarżyły bojowników z Ługańska, że przechwytują całą rosyjską pomoc i nie chcą się nią dzielić.
„Resztkami sił chronimy wasze tyły przed Ukraińcami, a wy zabieracie wszystko co przyjeżdża z Rosji” – oburzają się dowódcy oddziałów DNR i próbują siłą odbierać „to co im się należy”. Na tym tle doszło już kilka razy do zbrojnych starć. Szefowie obu zbuntowanych republik próbują osobiście powstrzymać bratobójcze walki – donosi ukraiński wywiad.
Sytuacja staje się coraz bardziej napięta: ludzie Zacharczenki, korzystając ze wsparcia na Kremlu, aresztują ludzi Girkina, którego rosnącej popularności Putin nie może ścierpieć, oddziały DNR atakują oddziały LNR, a jednocześnie obie strony próbują odbić strategiczne kopalnie i posterunki z rąk rosyjskich kozaków i najemników, którzy słuchają tylko własnych dowódców.
W tej sytuacji tylko część separatystów jest w stanie kontynuować działania zbrojne przeciwko armii ukraińskiej, atakując jej posterunki, a przede wszystkim lotnisko w Doniecku, którego nie mogą zdobyć od 5 miesięcy. Coraz bardziej daje się we znaki brak żołnierzy, wielu zginęło, a przypadki dezercji są coraz częstsze. Co prawda, powołano milicję mającą ścigać dezerterów i zwalczać bandyckie napady dokonywane przez byłych żołnierzy, ale kto by chciał strzelać do własnych kolegów?
Władze separatystów nasiliły więc akcję werbunkową wśród cywilów. Tym razem nikt nie próbuje już specjalnie apelować do ich „patriotyzmu”. Argument jest prosty: w koszarach będziecie mieć stałe wyżywienie, którego w swoich domach nie macie. Mimo to chętnych aby ginąć za posiłek zbyt wielu nie ma.
Ale to nie koniec kłopotów: nowy konflikt wybuchł o to, kto ma bronić najbardziej zagrożonych pozycji. Szeregowi bojownicy żądają od dowódców, aby wymusili na swoich przełożonych „na tyłach” przeprowadzenie rotacji i zluzowanie oddziałów, które od miesięcy tkwią na pierwszej linii.
We władzach obu zbuntowanych republik narasta złość na „ugodową politykę Putina”, który nie tylko coraz bardziej przykręca kurek z bronią i pieniędzmi, ale wcale nie pali się aby uznać Noworosję, DNR czy LNR za część Federacji Rosyjskiej.
W tej sytuacji separatyści postanowili uciec się do szantażu: grożą, że jeśli rosyjski prezydent nie spełni ich żądań, ujawnią światu kompromitujące go informacje, a także bezpośrednie dowody na udział armii rosyjskiej w wojnie na Ukrainie. Zapowiadają także, że „podadzą Rosję do sądu”, choć nie bardzo wiadomo o jaki sąd miałoby chodzić.
Według danych ukraińskiego wywiadu, Putin nie zamierza tolerować buntowników. W miejsce wycofanych spod ukraińskiej granicy wojsk zmotoryzowanych i piechoty przerzucono właśnie specjalne oddziały powietrzno-desantowe. Ich zadaniem ma być zlikwidowanie „szantażystów” i poskromienie antyputinowskich wyskoków.
Komandosi mają w ten sposób „oczyścić teren” i przygotować grunt pod kolejną ofensywę regularnej armii rosyjskiej. Co do tego, że ona nastąpi nikt nie ma wątpliwości. Putinowi pozostało bowiem niewiele czasu, aby wyrąbać sobie regularne połączenie lądowe między Rosją a Krymem. Jeśli tego nie zrobi, Krym już wkrótce może pozostać bez wody i prądu, gdyż Ukraina zamierza wkrótce odciąć ich dostawy.
Przeczytaj także: Putin szykuje potężne uderzenie na południu! Inaczej Krym umrze bez wody, prądu i gazu…
Kresy24.pl / kpravda.com, obozrevatel
4 komentarzy
Ajatollah Rock&Rolla
16 października 2014 o 12:54Fajnie fajnie 🙂
ziutek
16 października 2014 o 15:32Zawsze ustrój panujący w „rassiji” kojarzył mi się z afrykańskimi kacykami obnoszonymi przez swoich poddanych w lektykach. Jak widzę i inne zwyczaje afrykańskich plemion pięknie się w to moje postrzeganie aspirujących do „rassiji” wkomponowują…
olo
17 października 2014 o 09:57i super 🙂 Lubię takie informacje 🙂
pinokio
24 czerwca 2016 o 13:42Krym umrze tylko dlatego ze są Rosjaninie , a nie od dziś wiadomo ,ze gdzie Rosjanie to nic dobrego z tego nie będzie