Tego nikt się na Ukrainie nie spodziewał. Jak to możliwe, że ludzie blisko związani z separatystami trafili na listy wyborcze Bloku Petro Poroszenki? Co więcej – jednego z nich Poroszenko zna od kilkunastu lat i osobiście go wspierał! Jak prezydent Ukrainy wytłumaczy się z wyborczego skandalu?
W ukraińskich mediach pojawiło się właśnie sensacyjne zdjęcie okładki wydanej w 2012 roku w Gorłowce gazety „Czestnaja Gazieta”, na którym widać jak Petro Poroszenko ściska dłoń Artura Gierasimowa, ówczesnego kandydata do Rady Najwyższej z tamtejszego okręgu nr 51. Pod zdjęciem widnieje wypowiedź Poroszenki: „Znam Artura Gierasimowa od 14 lat i osobiście gwarantuję, że jest to profesjonalista i porządny człowiek”.
Pewnie dlatego również w tegorocznych wyborach do parlamentu Gierasimow startuje z listy Bloku Petro Poroszenki w jednym z okręgów jednomandatowych Obwodu Donieckim. Tymczasem okazuje się, że Gierasimow jest blisko związany z Igorem Bezlerem, ps. „Bies”, jednym z głównych dowódców donieckich separatystów! W 2012 roku Bezler był nawet jego osobistym ochroniarzem.
Co więcej – do parlamentu kandydują także dwaj inni kumple „Biesa” – Jewgenij Tatarczuk i Aleksandr Matwiejczenko. Oni również byli ochroniarzami Gierasimowa. Tatarczuk startuje w okręgu 52 (Dzierżyńsk, Debalcewo), teoretycznie jako kandydat niezależny, faktycznie – jako kandydat „techniczny” Bloku Poroszenki.
Z kolei Matwiejczenko (na zjęciu niżej – po lewej) – też „niezależny” – będzie ubiegać się o mandat poselski w okręgu 41, w rejonie Budionnowskim, wspierając jednocześnie Gierasimowa.
Jako „niezależni” kandydują również dwaj dziennikarze, którzy pracowali kiedyś w sztabie wyborczym Gierasimowa w Gorłowce.
Poroszenko dał Gierasimowowi szansę „żyć po nowemu” („жить по-новому” – to hasło wyborcze z kampanii prezydenckiej), ale najwyraźniej według starych zasad i ze starymi pomagierami – pisze ukraiński portal, który ujawnił wyborczy skandal.
Kresy24.pl/prportal.com.ua
2 komentarzy
Frey
11 października 2014 o 23:34Ciekawe co na to rodzimi piewcy? W poprzednim numerze Do Rzeczy, Pan red. Wildstein, niejako w odpowiedzi Waldemarowi Lysiakowi, zarzucił – tak przynajmniej to zrozumiałem – nieprzystawalność jego stanowiska do warunków obecnie zastanych na Ukrainie, które to zrozumieć można choćby będąc na miejscu. Pan red. był i doświadczył i co teraz? Jedziemy? Może uda sie poklepać po ramieniu Bezlera i pokrzyczeć Sława…
longinus
12 października 2014 o 14:45dużo wody przez Dniepr przepłynie nim Ukraina stanie się prawdziwie suwerennym pąństwem.Cały czas lipa.Ale tak na naszych oczach powstaje naród Ciężko im to idzie,ale daj im Panie Boże.