Trzy opozycyjne partie Armenii połączyły się w czwartek w jeden ruch i zapowiedziały „wyzwoleńczą rewolucję”. Zaczynają się protesty w kolejnych miastach. Czy Rosji może wymknąć się z rąk kolejny bliski sojusznik?
Przeciwko obecnym prorosyjskim władzom Armenii zjednoczyły się trzy partie opozycyjne: Ormiański Kongres Narodowy, Kwitnąca Armenia i Dziedzictwo. Pierwszy wiec protestacyjny odbył się w Abowianie. Kolejne zapowiedziano w Razdaniu, Sisianie, Kapaniu, Araracie, Idżewaniu, Wanadzorze i Giumri. Najczęściej powtarzane hasło protestujących jest proste: „Ratować kraj!”
„Rozpoczynamy wyzwoleńczą rewolucję, ale nie będzie ona krwawa” – zapewnił na czwartkowym wiecu Lewon Zurabian – szef Ormiańskiego Kongresu Narodowego.
Kulminacją akcji protestu ma być ogólnonarodowy wiec zapowiedziany na 10 października. Tego samego dnia Armenia ma podpisać w Mińsku przystąpienie do zdominowanej przez Rosją Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej. Prorosyjski prezydent Serż Sarkisjan zgodził się na to, rezygnując z podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską i sprzedając Rosjanom całą ormiańską sieć gazową.
W zamian Moskwa obiecała Armenii tani gaz, ropę i diamenty. Rosja ma także udzielić Ormianom kredytu na modernizację ich elektrowni atomowej i wspierać ich wojskowo. Dla władz w Erewaniu jest to szczególnie ważne w obliczu ciągłego zagrożenia ponownym wybuchem wojny z Azerbejdżanem o Górny Karabach. Ostatnio napięcie w tym regionie znowu rośnie i co pewien czas dochodzi do wymiany ognia. Niedawno w walkach zginęło po obu stronach kilkudziesięciu żołnierzy.
W 2013 roku przeciwko unii z Rosją i wizycie Putina odbyły się w Erywaniu gwałtowne demonstracje. Doszło do starć z milicją, zatrzymano ponad 100 osób. W ostatnich dniach protesty w ormiańskiej stolicy wybuchły ponownie – tym razem na ulicę wyszli drobni przedsiębiorcy oburzeni polityką gospodarczą władz.
Czy „wyzwoleńcza rewolucja” w Armenii może zakończyć się tak jak ukraiński Majdan – okaże się już niebawem. Jedno jest pewne: Putin zrobi wszystko, aby jego strategiczny sojusznik w regionie Kaukazu nie wymknął mu się z rąk.
Kresy24.pl
3 komentarzy
Vahan
26 września 2014 o 21:41Głupia prowokacja, jestem z Armenii i cała moja rodzina jest w Armenii.
Nic podobnego tam się nie dzieje.
W każdym kraju co jakiś czas są demonstracje, to samo było i tam.
Artykuł jest Rusofobicznym i prowokacyjnym.
nbiuoyyu
27 września 2014 o 13:49podoba mi się jak ruskie trolle interweniują pod artykułem niezwiązanym z rosją. znaczy to że jednak artykuł z ich pktu widzenia jest z ni a związany, czyli armenia ma strategiczne znaczenie dla putę.
WolandX
27 września 2014 o 22:28ARMNIA TO WAŻNYM PUKTEM STRATEGICZNYM.