Prowadzone w Berlinie z inicjatywy Niemiec i Francji rokowania pokojowe między Rosją a Ukrainą mają na celu wyciągnięcie pomocnej dłoni do Putina – pisze prof. Włodzimierz Marciniak w analizie dla internetowego tygodnika Nowa Konfederacja.
Zasadniczym motywem działań dyplomacji niemieckiej jest obawa przed implozją Rosji, co mogłoby nastąpić, gdyby w wyniku porażki prezydent Putin zupełnie stracił twarz. Konsekwencje biznesowe i polityczne mogłyby być dla Niemiec nieprzewidywalne – ocenia politolog.
Dlatego kanclerz Merkel stara się Putinowi pomóc. Oferta wygląda tak, że w zamian za wycofanie z Ukrainy rosyjskich najemników nastąpi uznanie przez Europę aneksji Krymu i tzw. federalizacja Ukrainy.
To, że Polska nie uczestniczy w niemiecko-francuskiej dyplomatycznej akcji ratunkowej dla Putina, nie powinno nas, zdaniem prof. Marciniaka, zbytnio martwić.
Dlaczego? Po pierwsze, na razie nic z tych negocjacji nie wychodzi, a niepowodzenia cudzych dyplomatów nie powinny nas przesadnie przejmować. Po drugie, to, że z rozmów nic nie wynika, a równocześnie wciąż się one toczą na tle bezustannie tlącego się kryzysu, wcale nie musi być dla nas złym scenariuszem. Musimy się zastanowić, jak definiujemy nasze cele na wschodzie i czy ugrzęźnięcia Rosji i Ukrainy w trudnym i wyczerpującym konflikcie są, czy też nie są w naszym interesie – konkluduje.
Z całą analizą zapoznasz się tu
Kresy24.pl
1 komentarz
Karol Surdy
22 sierpnia 2014 o 02:52znowu Niemcy wydymali Ukraińców. a chcieli się podizelić Polską. haha