Swietłana Tichanowska, żona popularnego na Białorusi blogera, a obecnie więźnia politycznego Siergieja Tichanowskiego została 14 lipca zarejestrowana oficjalnie przez Centralną Komisję Wyborczą Białorusi jako kandydatka w wyborach prezydenckich.
We wtorek 14 lipca Centralna Komisja Wyborcza ogłosiła nazwiska kandydatów, które znajdą się na listach wyborczych 9 sierpnia, gdy Białorusini pójdą do urn wyborczych.
I tak, decyzją CKW w wyścigu o fotel prezydenta oprócz urzędującego 5 kadencji Aleksandra Łukaszenki wystartuje Swietłana Tichanowska. Z Aleksandrem Łukaszenką zmierzy się ponadto przewodniczący Białoruskiej Partii Socjaldemokratycznej Gramada Siergiej Czereczeń, była opozycyjna deputowana Hanna Kanapacka i Andriej Dmitriejew z inicjatywy „Mów Prawdę!”.
O ile pozostali kandydaci dali się mniej lub bardziej poznać, nową twarzą w polityce jest 37 – letnia Swietłana Tichanowska. Jest żoną uwięzionego przez reżim blogera, który czeka na proces w areszcie KGB. Jak przyznaje w jednym z wywiadów, do tej pory nie specjalnie interesowała się polityką, nawet wtedy, gdy jej mąż Siergiej zaangażował się w prowadzenie – jak się później okazało – niezwykle popularnego wideobloga „Kraj dla życia”, który stał się solą w oku władz. Ukończyła Uniwersytet Pedagogiczny w Mozyrzu, aby w przyszłości zostać nauczycielką języka angielskiego i niemieckiego, ale nie pracowała w zawodzie ani jednego dnia. Wychowuje dwoje dzieci, dom i rodzina były całym jej światem, do niedawna.
Gdy w wyniku prowokacji wymierzonej przez władze przeciwko jej mężowi, jego start w wyborach prezydenckich stał się niemożliwy (został oskarżony o organizację działań naruszających ład publiczny, a także przemoc wobec milicjanta – zagrożone karą od trzech do sześciu lat wiezienia), Swietłana podjęła na prośbę męża wyzwanie. Zarejestrowała swój komitet wyborczy, niesiona na fali popularności męża zebrała wymagane przez CKW 100 tys. podpisów na listach poparcia i dziś oficjalnie rozpoczęła kampanię wyborczą.
Jak sobie poradzi bez doświadczenia, bez wsparcia najbliższych, w atmosferze strachu i niepewności? Kilka tygodni temu dostała anonimowy telefon z pogróżkami, że jeśli nie wycofa się z polityki, odbiorą jej dzieci. Wtedy się wahała, ale dziś po wyjściu z CKW zapewniła, że pójdzie po zwycięstwo. Do końca.
Jak informowaliśmy, Centralna Komisja wyborcza odmówiła rejestracji najgroźniejszego rywala Łukaszenki, byłego szefa BelGAZPROMBanku Wiktora Babryki oraz wywodzącego się z białoruskiej nomenklatury, byłego dyrektora Parku Wysokich Technologii Walerego Cepkały.
oprac. ba na podst. charter97.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!