26 kwietnia 1986 roku miała miejsce największa katastrofa w dziejach energetyki jądrowej. Pomimo faktu, że Czarnobylska Elektrownia Jądrowa znajduje się na Ukrainie, ponad 70 procent izotopów promieniotwórczych spadło na terytorium Białorusi. Białoruś tymczasem buduje elektrownię, która według międzynarodowych ekspertów może stanowić potężne zagrożenie dla ludzi i ekologii.
Skutki katastrofy dotknęły około 2 mln. obywateli tego kraju, w tym ponad pół miliona dzieci. Terytorium kraju na wiele stuleci stało się strefą klęski ekologicznej.
Do katastrofy doszło na skutek nieprawidłowo przeprowadzonego testu bezpieczeństwa, który doprowadził do przegrzania i częściowego stopienia rdzenia reaktora numer 4, rozkładu chłodzącej go wody i wybuchu powstałego wodoru. Zapaliły się grafitowe elementy. Obudowa reaktora została rozerwana, do atmosfery trafił radioaktywny pył.
Największe dawki promieniowania otrzymali ci, którzy bezpośrednio po wybuchu likwidowali skutki katastrofy i zabezpieczali uszkodzony reaktor: żołnierze, strażacy i robotnicy.
Według Narodowego Komitetu Statystycznego Białorusi, na dzień 1 stycznia 2016 radioaktywna strefa skażenie obejmuje 2371 miejscowości. Liczba osób żyjących na zanieczyszczonym obszarze wynosi 1. 141.800. osób (12 proc. ludności kraju).
Białoruskie władze kontynuują sowiecką tradycję przemilczania skutków awarii, zamierzają uzdatnić skażoną glebę. Zgodnie z dekretem nr 259, który Łukaszenko podpisał 27 lipca 2017 r., możliwe będzie uprawianie produktów rolnych i wypasanie bydła w pobliżu strefy radioaktywnej, a nawet zamieszkanie.
Co trzeba wiedzieć na wypadek katastrofy elektrowni jądrowej w Ostrowcu?
Przeciwko temu opowiadają się białoruscy ekolodzy i opozycja. Żądają też zaniechania budowy białoruskiej elektrowni atomowej w Ostrowcu, ujawnienia prawdy o skutkach katastrofy w Czarnobylu na Białorusi oraz zapewnienia systematycznego dostępu do kontroli radiologicznej dla obywateli.
Przypomnijmy, w Ostrowcu na Grodzieńszczyźnie powstaje pierwsza białoruska elektrownia atomowa. Buduje ją rosyjski koncern jądrowy ”Rosatom”. Zgodnie z życzeniem Aleksandra Łukaszenki ma być to najtańsza elektrownia atomowa w świecie. Problem w tym, że wciąż dochodzi tam do awarii. Międzynarodowi eksperci twierdzą, że projekt jest niezwykle niebezpieczny.
Elektrownia atomowa w Ostrowcu będzie się składała z dwóch bloków energetycznych o łącznej mocy do 2400 megawatów. Jej pierwszy blok ma zostać uruchomiony w 2019 roku, a drugi w roku 2020.
oprac. ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!