We wtorek 9 lutego dwie dziennikarki Biełsatu, Kaciaryna Andrejewa i Daria Czulcowa, aresztowane podczas relacjonowania protestów, staną przed białoruskim sądem. 19 lutego rozpocznie się proces dziennikarki TUT.by Kaciaryny Barysewicz, która ujawniła okoliczności zamordowania przez służby Łukaszenki młodego artysty, oraz lekarza, który próbował ratować mu życie.
Dziennikarki Biełsatu zostały oskarżone o rażące naruszenie porządku publicznego, za co grozi im kara 3 lat więzienia. W opinii prokuratury, skutkiem ich działania został zakłócony transport publiczny (13 linii autobusowych, 3 trolejbusowych i 3 tramwajowych). Straty MinskTransu to pond 11,5 tys. rubli, czyli niemal 18 tys. złotych.
Biełsat przypomina, że obydwie dziennikarki zostały zatrzymane 15 listopada w okolicach „placu Zmian”, czyli podwórka na jednym z mińskich blokowisk, gdzie kilka dni wcześniej łukaszenkowskie zbiry zakatowały 31 – letniego artystę Ramana Bandarenkę. Tego dnia doszło do pacyfikacji protestu, dziennikarki prowadziły transmisję z tych wydarzeń.
Adwokat Kaciaryny Andrejewej Uładzimir Sazanczuk powiedział, że obrona będzie zabiegać o przeprowadzenie ekspertyzy lingwistycznej transmisji. Ma ona wyjaśnić, czy rzeczywiście jak wskazuje prokuratura, miały się tam znaleźć słowa świadczące o tym, że kierowała ona protestami.
19 listopada rozpocznie się też rozprawa sądowa nad dziennikarką TUT.by Kaciaryną Barysewicz, która pisała o śmierci Ramana Bandarenki, oraz Artememe Sorokinem, lekarzem anestezjologiem, który badał Bandarenkę na izbie przyjęć. To on ujawnił w jak ciężkim stanie mężczyzna trafił do szpitala z komisariatu milicji. Zaprzeczył wersji śledczych, którzy twierdzili, że mężczyzna był pijany. Dodajmy, że za śmierć Bandarenki nikomu nie postawiono zarzutów, nikogo nie zatrzymano.
Tymczasem kolejne wyroki zapadające przed białoruskimi sądami ws. dotyczących działalności medialnej pozbawiają złudzeń, że dziennikarki wyjdą na wolność.
Dziś, 5 lutego 2021 przed sądem w Mińsku bloger Paweł Spirin został skazany na 4,5 roku łagrów za „rozpętywanie wrogości i ekstremizm” (ujawnił na YT sadyzm funkcjonariuszy wobec zatrzymanych i mechanizm handlu narkotykami na Białorusi).
Sam bloger podkreślił, że jego nagranie jest ostrą krytyką władz, ale czyż jako obywatel nie ma do tego prawa?
Na Białorusi nie ma. Prokuratura uznała, że to „podżeganie do innej nienawiści społecznej” (według przynależności zawodowej – prokuratorzy, sędziowie, posłowie, wyżsi urzędnicy RB, funkcjonariusze milicji, w tym OMON, a także 16 osób nazwanych z nazwiska, w tym były minister Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Igor Szuniewicz).
oprac. ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!