Ich liczba niepokojąco rośnie.
Odsetek Ukraińców gotowych zgodzić się na oddanie Rosji zajętych przez nią siłą terytoriów w zamian za pokój wzrósł w tym roku znacząco – z 19 proc. w lutym do 32 proc. w październiku – wynika z sondażu Gallupa i Kijowskiego Instytutu Socjologii, cytowanego przez Washington Times.
Nadal jednak większość obywateli Ukrainy – 38 proc. nie chce nawet słyszeć o oddaniu Putinowi 18 proc. swojego terytorium i jest gotowa „walczyć do końca i do zwycięstwa”, mimo zniszczeń, ofiar i odczuwanego wielkiego zmęczenia wojną.
Największymi przeciwnikami „pokoju za wszelką cenę” są ukraińscy żołnierze na froncie wschodnim i tamtejsza ludność, która najbardziej ucierpiała z rąk Rosjan w czasie wojny. Dla nich takie pomysły to zwykła zdrada i nie ma żadnej alternatywy, gdy broni się własnej ziemi i wolności.
Zdecydowana większość mieszkańców Charkowa, który został dotkliwie zniszczony rosyjskimi bombami i rakietami uważa, że jakiekolwiek ustępstwa wobec Rosji tylko zachęcą ją do nowej wojny. „Jeśli się na to zgodzimy, nie będziemy już obywatelami. Skończymy jako niewolnicy” – mówi fermer Igor Kniaziew ze wsi Dołgienkoje, który sam odbudował zniszczony dom i rozminował pole.
„Iluż moich krewnych i przyjaciół zginęło w tej wojnie. Jeśli teraz ustąpimy, to można zapytać: za co oni oddali swoje życie? Jaki był sens się bronić?” – pyta Wadim, porucznik z ukraińskiej 3 Brygady pancernej. Jego kolega – Witalij, z którym wspólnie tkwią na posterunku w lesie pod Charkowem w strugach lodowatego deszczu, całkowicie się z nim zgadza.
Tymczasem „pokojowy plan” przygotowany przez administrację Donalda Trumpa zakłada oddanie przez Ukrainę Rosji okupowanych terytoriów, rezygnację z przyjęcia Ukrainy do NATO i stworzenie tam strefy zdemilitaryzowanej. Oznacza to w zasadzie spełnienie wszystkich żądań Putina.
Dla większości Ukraińców takie rozwiązanie jest nie do przyjęcia. „To nie żaden pokój, to kapitulacja. My – Ukraińcy – będziemy bronić ojczystej ziemi dopóki starczy nam sił. A gdy nam sił nie starczy, zarżniemy wroga nożami. Nie oddam nawet kawałka tej ziemi, bo tu są groby moich rodziców i dziadków” – ostrzega Siergiej, podoficer ze 113 Brygady Obrony Terytorialnej.
„A co Rosjanie zrobili w Czeczenii? Najpierw przegrali pierwszą wojnę i podpisali porozumienie pokojowe. A potem, gdy odzyskali siły, natychmiast złamali wszelkie porozumienia, zaatakowali znowu, zrównali Grozny z ziemią i wymordowali ludność. Powinniśmy mieć broń jądrową, wtedy Rosja zostawiłaby nas w spokoju” – mówi mieszkaniec Charkowa, Aleksy Taran.
Zobacz także: Cud nie nastąpił! Trump wycofuje się z „szybkiego zakończenia wojny”.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!