Na Rosję spadła nowa mordercza plaga.
Ułaskawieni przez Władimira Putina więźniowie wrócili z wojny na Ukrainie i rzucili się na swoich współrodaków. Z całej Rosji docierają doniesienia o fali mordów, gwałtów i okaleczeń. Okrutne zbrodnie popełniają też powracający weterani, którzy wcześniej nie byli sądzeni – donosi rosyjski portal Wiorstka.
Według oficjalnych danych, od początku wojny ofiarami zabójstw dokonanych przez weteranów „specjalnej operacji wojskowej” padły w Rosji 242 osoby, a co najmniej 227 odniosło ciężkie obrażenia lub zostało inwalidami.
Faktyczne liczby są jednak o wiele wyższe, gdyż sądy często nie publikują wyroków, usuwają wcześniejsze komunikaty lub ukrywają w nich, że skazany to były więzień ułaskawiony na mocy „putinowskiej amnestii” lub weteran z Ukrainy. Zawsze usuwają też informacje o medalach i nagrodach, które ci mordercy dostali wcześniej za zasługi bojowe.
Giną głównie członkowie rodzin i znajomi „weteranów”, często kobiety, które nie chcą docenić ich „bojowych zasług dla ojczyzny”. Ze statystyk wynika, że ze 125-ciu ułaskawionych więźniów, którzy dokonali obecnie zbrodni, prawie połowa odbywała wcześniej wyroki dokładnie za to samo: zabójstwa i brutalne gwałty. Często są to kompletni maniacy.
Oto kilka przykładów. W obwodzie kostromskim rozwścieczony weteran Stanisław Jonkin podpalił nocny klub „Poligon” – zginęło 13 osób. Były więzień Wiktor Budin zamordował z kolei swoich sąsiadów – małżeństwo emerytów. Teraz dostał wyrok 19 lat kolonii karnej.
Inny – Władimir Tołokonnikow wtargnął po pijaku z pistoletem do pokoju w hotelu w Kabardyno-Bałkarii, gdzie zabił jednego mężczyznę, a drugiego zranił. Powód: nie chcieli oglądać na komórce jego nagrań z frontu, gdzie „dawał ukraińskim dzieciom lekcję patriotyzmu”. Teraz dostał 17 lat. Jego były dowódca zeznał, że na froncie Tołokonnikow był zwykłym tchórzem i ciągle się dekował.
Weteran Wasilij Kim, wychowanek domu dziecka, po powrocie z frontu odnalazł w Jakucji swoją biologiczną matkę i zabił ją w czasie libacji, bijąc pięściami, dźgając nożem i rąbiąc toporem za to, że kiedyś porzuciła go wraz z sześciorgiem rodzeństwa. Sąd potraktował go łagodnie: tylko 12 lat kolonii karnej.
W czasie innej libacji weteran – były więzień Wiaczesław Sawieljew zarżnął w Tatarstanie bratanka za to, że nie docenił jego wojennych zasług i nie zgadzał się z nim, że „Ukraińcy to nie ludzie, ale zwierzęta, które trzeba zabić”. Wyrok: tylko 7,5 roku więzienia.
W czasie popijawy w Kraju Krasnodarskim były „wagnerowiec” Siergiej Gomżyn zamordował swojego wujka za to, że powiedział, że wojna na Ukrainie nie ma sensu. Zadał mu ponad 50 ciosów pięściami i dobił uderzeniem polanem w głowę oraz dwoma ciosami nożem w szyję. Dostał za to niecałe 10 lat kolonii karnej.
Inny były „wagnerowiec” Igor Gorbunow z Kraju Ałtajskiego skatował swoją konkubinę, powodując pęknięcie czaszki i uszkodzenie mózgu. Powód: nie dała mu spać. Kobieta przeżyła, a on dostał tylko 4 lata w zawieszeniu.
W wydawanych przez rosyjskie sądy wyrokach widać wyraźną prawidłowość: jeśli ofiary „weteranów” zginęły – wyroki są wyższe, choć i tak łagodne: recydywiści po 6-14 lat, a wcześniej niesądzeni – 7-10 lat. Ale jeśli ofiary „tylko” odniosły rany, były zgwałcone lub nawet zostały inwalidami – wyroki są niemal wyłącznie w zawieszeniu, a zbrodniarze pozostają na wolności.
KAS
3 komentarzy
Rafal
26 września 2024 o 18:27byle tak dalej dla tej swołoczy litości nie mam
Rafal
26 września 2024 o 18:28byle tak dalej
Rafal
26 września 2024 o 18:28brawo sami siebie