Krwawa i bezowocna maszynka do mięsa, jaką dla Rosjan stała się „trzydniowa” inwazja na Ukrainę, nie oznacza, że Rosja stała się na tyle słaba, by nie zagrażać już krajom NATO. Sprawę analizuje serwis internetowy „Business Insider”.
Amerykańscy dziennikarze zwracają uwagę, że Moskwa wielokrotnie groziła NATO, a obecnie Rosja, choć znajduje się w stanie wojny, odbudowuje i rekonstruuje swoją armię, produkuje więcej uzbrojenia, a nawet łączy siły z krajami wrogimi Zachodowi.
Gabrielius Landsbergis, który do końca ubiegłego roku pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych Litwy, powiedział serwisowi, że Rosja wznawia produkcję czołgów i rozpoczęła produkcję dronów. Zauważył również, że armia rosyjska ma obecnie duże doświadczenie w prowadzeniu współczesnej wojny na pełną skalę, podczas gdy armie zachodnie skupiają się na walce z terroryzmem, zamiast przygotowywać się do większej wojny z niemal równym wrogiem.
„Prawdopodobnie powiedziałbym, że Rosja jest bardziej niebezpieczna niż kiedykolwiek” – powiedział Landsbergis.
Keir Giles, specjalista zajmujący się rosyjskimi siłami zbrojnymi, analityk programu Rosja-Eurazja w brytyjskim think tanku Chatham House, zauważył, że Rosja udowodniła, że potrafi przekonać samą siebie o swojej niemożności, a następnie zaatakować sąsiadów. Dlatego może zaatakować NATO, nie zdając sobie sprawy, jak niszczycielskie będą dla niej konsekwencje takiego ataku.
Zaznaczył też, że znaczne straty w wojnie z Ukrainą nie są powodem, aby Rosja zaniechała agresji, ponieważ Kreml uważa ludzi za tani kapitał.
Z kolei generał Christopher Cavoli, dowódca amerykańskiego Dowództwa Europejskiego, przypomniał, że w wojnie z Ukrainą Rosja straciła wiele sprzętu lądowego i piechoty, natomiast siły powietrzne i marynarka wojenna ucierpiały minimalnie. I to pomimo faktu, że rosyjska gospodarka wojskowa jedynie zwiększa produkcję.
„Narracja, że Rosja jest wyczerpana, jest najbardziej niebezpieczna. Szczerze mówiąc, myślę, że Rosja nie jest po prostu niewyczerpana. Myślę, że wyraźnie jest na ścieżce wojennej” – powiedział Landbergis.
Były litewski minister zaznaczył, że jego kraj przygotowuje się na czas, gdy Rosja będzie szukała pretekstu, by zaatakować Europę. Estonia robi to samo. Oba kraje planują obecnie wydawać 5% swojego PKB na obronność, co jest proporcjonalnie większą kwotą niż w przypadku Stanów Zjednoczonych.
„Musimy się przygotować, bo przed nami najniebezpieczniejsze czasy” – podkreślił Landbergis.
Przypomnijmy, niemiecki minister obrony Boris Pistorius uważa, że Rosja może zaatakować kraje NATO w ciągu ok. 5 lat. Dokładnie tyle czasu potrzeba na reorganizację i przygotowanie armii rosyjskiej do takiej konfrontacji.
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte również przyznaje, że taki atak ze strony Rosji jest możliwy.
Analityk wojskowy Edward Lucas jest przekonany, że w przeciwieństwie do inwazji na Ukrainę, wojna Rosji z NATO będzie, przynajmniej na początku, prowadzona metodami hybrydowymi. Początkowo celem Moskwy będzie zniszczenie wzajemnego zaufania między krajami bloku.
Opr. TB, businessinsider.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!